W sierpniu odbyły się dwa niezwykłe spotkania, które pozostaną w pamięci na zawsze. Od czego wszystko się zaczęło? Rok temu na odpuście parafialnym w kościele w Szyłanach (rejon wileński) spotkałam kolegę z lat szkolnych – Henryka Stankiewicza. Powiedział mi, że razem z Michałem Treszczyńskim planują zorganizowanie spotkania naszej klasy na... 50. jubileusz! A z tej naszej mazuryskiej klasy troje ukończyło Szkołę Pedagogiczną – Antoni Kasparas, Michał Treszczyński i ja, Jadwiga Michalkiewicz. W tydzień po odpuście parafialnym w Szyłanach wyjeżdżałam do Petersburga. Na dworzec kolejowy w Wilnie przyszli odprowadzić mnie koledzy ze Szkoły Pedagogicznej – Michał Treszczyński i Konstancja Kucharewicz-Bogdankienė. Przypomnieliśmy sobie, że minęło już 45 lat od ukończenia naszej uczelni (promocja 1971 roku). Jubileusz minął, ale „lepiej później niż nigdy”. Postanowiliśmy spotkać się po 46 latach. No i... dzięki staraniom kolegów udało się.
W sobotę, 12 sierpnia, prosto z pociągu Sankt Petersburg – Kaliningrad skierowałam się na umówione miejsce – przed byłym hotelem „Gintaras”. Ile było śmiechu, pisku, okrzyków, gdy rozpoznawaliśmy się po tylu latach, bo niektórzy nie widzieli się od czasu ukończenia szkoły. Przyszło nas trzynastu, wsiadamy do autokaru... czternasta koleżanka, Jadwiga Kozar-Sinkiewicz, czeka na nas w Jaszunach. Spotkała nas przed pałacem, a wraz z nią – w dworskich strojach dwie dziewczyny i chłopak. Wręczyli nam symboliczne róże, na płatkach których... nuty polskich melodii. W pałacu – miłe, przenikające do głębi duszy słowa powitania, polskie melodie na fortepianie, opowiedziana w skrócie historia Jaszun i pałacu, wycieczka po pięknie odrestaurowanych komnatach, smakowity obiad oraz lody na tarasie. Opowiadamy o swoim życiu, osiągnięciach, recytujemy polską poezję.
Jadwiga Kozar-Sinkiewicz skromnie przemilczała, że jest wicemerem samorządu rejonu solecznickiego oraz prezesem rejonowego oddziału Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”. Dowiedziałam się o tym z wydania „Soleczniki”, które otrzymaliśmy w prezencie. Michał Treszczyński też wiele udziela się społecznie jako radny samorządu rejonu wileńskiego. Dzięki niemu ulice w Mazuryszkach i Szyłanach otrzymały nazwy ludzi zasłużonych dla tych miejscowości – dyrektora szkoły w Mazuryszkach Wacława Jasińskiego oraz księdza Michała Żuka w Szyłanach. Leonarda Komaiszko-Gurewicz pracowała jako sędzia w Wilnie. Obecnie jest zadowolona, że została emerytką. To ona zafundowała nam obiad.
Większość z nas na przeciągu wielu lat pozostaje, „zaręczona” z pracą pedagogiczną oraz krzewieniem polskości. To: Maria Ławrynowicz, Krystyna Wobolewicz-Mażul, Alicja Symonowicz-Warno, Jadwiga Wołodko-Wołoncewicz, Mirosława Drawnel-Kulewicz, Genowefa Łokucijewska-Żegarys, Halina Polito-Podpriatowa, Irena Puchalska-Pieczkowska, Konstancja Kucharewicz-Bogdankienė, Antoni Kasparas...
15 sierpnia w kościele w Szyłanach podczas uroczystej Mszy św. na odpuście Matki Boskiej Zielnej lud modlił się za nauczycieli i absolwentów szkoły w Mazuryszkach. Absolwenci 1967 i 1972 roku spotkali się po 50 i 45 latach! Większość z nas spotkała się przy kościele po nabożeństwie, na pozostałych czekaliśmy przy szkole w Ciechanowiszkach.
Z radością przywitaliśmy naszego dyrektora Franciszka Szumskiego (geografia była ulubionym przedmiotem), wychowawczynię Krystynę Kłujszo-Iwanowską, nauczyciela matematyki oraz wychowawcę absolwentów 1972 roku Jerzego Sienkiewicza, nauczycielkę języka litewskiego oraz niemieckiego Laimė Vanagaitė, nauczycieli: Janinę Łatwis, Zofię Danowską oraz Annę Treszczyńską.
Jak żeśmy się cieszyli, że po tylu latach udało się nam przypomnieć i rozpoznać z tamtej 8. klasy sprzed 50 lat! Z naszej wsi Świliszki przyszli na spotkanie wszyscy (najdalej do szkoły – 5 km): dwóch Janów – Januszewski i Nienartowicz, a także ja, Jadwiga Michalkiewicz. Miło było spotkać kolegów z Szyłan: Lusię Darwid, Władzię Matkiewicz, Wacka Kociełowicza s. Jana oraz Wacka Kociełowicza s. Wincentego (przyjechał na spotkanie z Białorusi). Świliszki + Szyłany to już prawie pół klasy. Z Mazuryszek przybyli Antoni Kasparas oraz Michał Treszczyński; z Kaplicznik – tylko Teresa Wiszniewska, szkoda, że nie przyszły Jania Wiszniewska, Jania Praszkiewicz i Lodzia Lisowska. Ciechanowiszki reprezentowała Ziuta Jacznik, szkoda bardzo, że nie było Zosi Mieczkowskiej. Pamiętam, jak częstowała nas smacznymi jabłkami ze swojego sadu. Cieszyliśmy się, że jesteśmy razem z Antonim Augustem, Henrykiem Stankiewiczem, Wiktorem Danilczykiem, Michałem Dzisiewiczem, Stanisławem Butkiewiczem (przyjechał z Norwegii). Po wzruszających chwilach przywitania mieliśmy wycieczkę po szkole. W dzieciństwie wydawała się większą i klasy były większe. Życzyliśmy szkole dobrych uczniów, a uczniom takich nauczycieli, jakich myśmy mieli.
Po wycieczce udaliśmy się do klubu, gdzie podziwialiśmy wystawę pięknych palm uwitych przez panie z „Cichej Nowinki”, a Treszczyński przedstawił poglądowo historię szkoły. (Szkoda, że stary budynek jest w upadku.) Przy stołach, które uginały się od różnorodnych kanapek, owoców i smakołyków (było także pyszne gorące danie), każdy opowiedział o sobie, a następnie głos zabrali nasi nauczyciele. Była to niesamowita LEKCJA, której nie da się zapomnieć!
Podczas „przerwy” można było pohałasować... Młodzież ciechanowiska wykonała polskie piosenki, grała na akordeonie (Jan Nienartowicz też się popisywał), potem były tańce i wspólny śpiew. Nauczyciele wrócili myślami do lat swej młodości, a my do lat dziewczęcych i chłopięcych. Słowa wdzięczności chciałabym skierować pod adresem organizatorów: Michała Treszczyńskiego i Henryka Stankiewicza oraz wszystkich, którzy przyczynili się do zorganizowania wzruszającego przedsięwzięcia.
Dla mnie, mieszkającej na stałe w Petersburgu, Litwa – to kraj, to język mego ojca i matki, to, jak powiedział mój śp. brat Józef Michalkiewicz w książce „Polacy w Petersburgu” – „wdzięczność i pamięć o nauczycielach z Mazuryszek: Marii Paškevičiūtė, Władysławie Sobolewskiej, Annie Szantoryckiej-Grajewskiej, Krystynie Kłujszo, Reginie Odyniec, Wacławie Jasińskim, Franciszku Szumskim, Jerzym Sienkiewiczu, Tomaszu Treszczyńskim (...) to możliwość ucieczki od codzienności, od otoczenia rosyjskiego do „Stepów Akermańskich”, „Świtezianki”, do „Pana Tadeusza”, do „Ojca zadżumionych” i „Anhellego”. To możliwość, by wędrować przez Afrykę ze Stasiem i Nel z „Pustyni i w puszczy”, posłuchać „Jak śpiewają ryby w Ukajali”, przeżyć niesamowite przygody bohaterów z „Ogniem i mieczem”, „Pana Wołodyjowskiego”, „Potopu”, „Krzyżaków”, „Lalki” i „Faraona”. Popłynąć przez ocean „Za chlebem” i, u kresu wędrówki, spytać siebie: „Quo vadis?”.
Jadwiga Michalkiewicz- Pietrowska
Sankt Petersburg;
wrzesień 2017
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.