Trochę historii. W tym miejscu są pochowani krewni Paszkiewiczów, Nartowskich, Gorskich. Już w 1661 roku do ich praojców należała ziemia w Wędziagole i dwór, a także wiele innych miejscowości, które ciągnęły się aż do Kowna. To byli zamożni i wykształceni ludzie, którzy wiele dobrego zrobili dla tej krainy.
Przedstawiciele tych rodzin za udział w powstaniu 1863 roku i pomoc powstańcom byli zamknięci w kowieńskich fortach, później uwięzieni.
Niestety, w dalszym ciągu prześladowały ich nieszczęścia i biedy. Władze przedwojennej Litwy, chcąc zmniejszyć posiadane przez Polaków dobra, po trochu, systematycznie odbierali im ziemię, las.
Po rozpoczęciu wojny dwór i gospodarstwo dewastowali Rosjanie, później – Niemcy, a po wojnie wszystko zniszczyli sowieci. Ludzie byli represjonowani, zesłani, inni członkowie rodziny wyjechali za granicę.
Wędziagolanie, szanując swoich rodaków, prawdziwych patriotów naszej krainy, chronią pamięć o nich.
Chcemy przypomnieć, że cmentarz nie jest przestrzenią ważną jedynie dla zmarłych, jest też ona droga dla żywych. Chcielibyśmy, by ta przestrzeń wyglądała inaczej. Wyrosło kilka pokoleń, które, być może, nie zdają sobie sprawy z tego, że tu, na przykościelnym cmentarzu jest pochowana część naszej wspólnej historii, doglądanie mogił jest święta sprawą w każdej kulturze i obowiązkiem religijnym. Przecież w ten sposób nie tylko oddajemy hołd tym, którzy odeszli, ale też chronimy od zapomnienia pamięć żywych.
Stare polskie groby – to obszar niekończącej się pamięci. Ciagle próbujemy obudzić drzemiące wspomnienia i wierzymy, że nam się uda. Przecież zostało jeszcze sporo ludzi dobrej woli, prawdziwych patriotów miasteczka, których obchodzi historyczna przeszłość. Kamień może nie być odporny na próby czasu, ale nasza pamięć powinna być mocniejsza od kamienia.
Wędziagoła – to nasza chlubna przeszłość, spuścizna, część kultury. Nie powinniśmy topić ich w zapomnieniu i sami staczać się w otchłań, jak te omszałe kamienie.
Leonia Piotrowska