© BFL (fot. Domantas Umbrasas)
Ćwierknął wróbel do wróbla: - Kolego, na sercu mi jakoś tak lekko! Ćwierknął drugi:- A ja się nie dziwię. Wielkanoc, kolego, Wielkanoc. (…) No i babki zaczęły się budzić na wielkanocnych obrusach. Ludzie szli z kwiatem do ludzi jak do poetów muza. (K.I. Gałczyński „Wróbla Wielkanoc”)
Radość świąt wielkanocnych – jak zauważył Gałczyński – jest udziałem nie tylko ludzi, ale i rozświergotanych wróbli – co oczywiście jest zupełnie zrozumiałe. Po tylu dniach postu, perspektywa suto zastawionego stołu, z którego i okruchów dla ptaszyny wystarczy – mimowolnie przywołuje uśmiech. Bo to właśnie stół króluje podczas biesiady świątecznej, wbrew wszelkim dietetykom i na pohybel kaloriom. Dlatego i my, brać redakcyjna, postanowiliśmy zaprosić naszych Czytelników do wspólnego stołu. Znajdą się na nim potrawy królujące od dawna na naszych rodzinnych stołach i choć nie zawsze znajdzie się je w kanonie tradycji, to z pewnością są godne polecenia.
Galareta, czyli kwaszenina po mamowsku – poleca redaktor naczelna Irena Mikulewicz
Kwaszenina była obowiązkowym atrybutem wielkanocnego stołu w moim rodzinnym domu w Mamowiu. Gdy święta przeniosły się do mego domu, chciałam nieco zmodyfikować przepis, m.in. dodając do kwaszeniny inne gatunki mięsa: drób, wołowinę. Jednak delikatna sugestia Mamy przekonała mnie, że kwaszenina ma pozostać tradycyjna... Wyśmienicie smakuje z chrzanem lub ćwikłą. Kiedyś często żartowaliśmy, że dzięki swej konsystencji danie to pasuje dla wszystkich pokoleń biesiadników – zarówno tych, którzy jeszcze nie mają zębów, jak również tych, którzy już je powoli tracą!
Wykonanie: Mięsistą golonkę wieprzową, 2-3 nóżki i kawałek chudego mięsa wieprzowego włożyć do garnka i długo gotować (ok. 6 godzin) na małym ogniu. W połowie gotowania, do rosołu dodać kilka dorodnych marchewek, jakieś 2 cebule, kilka ziarenek czarnego pieprzu. Pod koniec gotowania wrzucić liść laurowy, posolić.
Uwaga: W czasie gotowania można łyżką zdjąć z powierzchni nadmiar tłuszczu. Gdy galareta będzie gotowa, tzn. mięso z łatwością będzie odchodziło od kości, garnek należy zdjąć z ognia, wyjąć mięso i (żeby nie poparzyć rąk) po krótkotrwałym przestudzeniu dokładnie wybrać wszystkie kosteczki i mięso pokroić. Skosztować, dodać pieprz mielony, dosolić – jeżeli jest taka potrzeba (należy pamiętać, że zimna galareta robi się mniej słona) – oraz sporą ilość posiekanego na drobno czosnku. Wszystko należy dobrze wymieszać (galareta musi być nadal gorąca, inaczej czosnek nie da należytego smaku) i rozlewać do naczyń. Z góry galaretę koniecznie trzeba ozdobić – według fantazji gospodyni – ugotowaną marchewką, zieleninką i etc. Gdy trochę ostygnie wstawić do lodówki.
Bułki Mamy – poleca dziennikarka Alina Stacewicz
Takie bułki drożdżowe pieczono na święta we wsi Zabieliszki, położonej 3 km od Zułowa (obecnie już niestety nieistniejącej...). „Proces produkcji” bułki trwa około pół dnia. Za formę może służyć solidnie wysmarowana masłem lub olejem tortownica, brytfanna z wysokim brzegiem, ale również – jak dawniej – garnek kuchenny (bułki z garnka wychodzą najbardziej efektowne – wysokie, z „górką”). Podana porcja rozliczona jest na sporą rodzinę – można z niej zrobić np. 2 wypieki o wielkości 20x30 cm. Jeżeli dla kogoś to za dużo, niech zrobi z pół porcji. A może, oprócz wielkiej bułki na wielkanocny stół, zrobimy też kilka mniejszych, które, starym zwyczajem, sprezentujemy gościom na odchodnym?
Wykonanie: Do 1 l ciepłego mleka dodać 1 szklankę cukru, ciut więcej niż 100 g drożdży, przesianą mąkę (około 1 pełnego sita), wymieszać, postawić w ciepłym miejscu, by podeszło. Roztopić 200 g masła, dodać łyżeczkę cynamonu, kopiastą łyżeczkę soli, 3 roztrzepane widelcem jajka, przesianą mąkę. Wymieszać łyżką, potem wymiesić ręką ok. 15-20 min. (im dłużej, tym lepiej). Ilość użytej mąki zależy od jej gatunku, należy po trochu dodawać jej tyle, by pod koniec wyrabiania ciasto odstawało od miski, było elastyczne, ale nie tęgie. Znowu postawić ciasto w ciepłym miejscu, przykrywając ściereczką. Gdy wyrośnie, miesimy jeszcze raz, ale krócej. Wkładamy ciasto do wysmarowanej formy (mniej więcej do połowy wysokości), smarujemy roztrzepanym z odrobiną wody żółtkiem, dajemy podejść w formie. Wstawiamy do dobrze nagrzanego piekarnika, pieczemy w temperaturze ok. 230 stopni. Czas pieczenia zależy od wielkości formy, dla dużej bułki – ok. godziny. Jeżeli chcemy, by skórka bułki była delikatna, po wyjęciu z piekarnika przykryjmy ją na kilka minut namoczoną w zimnej wodzie i mocno odciśniętą ściereczką. Bułki łatwiej wybrać z form, gdy są jeszcze ciepłe.
Żurek Wielkanocny z jajkiem – poleca dziennikarka Monika Urbanowicz
Na Wileńszczyźnie nie ma zwyczaju, żeby podczas wielkanocnego śniadania jeść zupy. Niemniej jednak w moim rodzinnym domu – na Śląsku, w Krapkowicach – zawsze na stole gościł. Gdy przyjechałam za mężem na Wileńszczyznę, przyszło połączyć tradycje dwóch rodzin. W taki sposób na wielkanocnym stole w Gudalinie (parafia Mejszagoła) od 20 lat wśród innych potraw jest i żurek. Pomysł ten przechwycili też koledzy i znajomi… Najśmieszniejsze jest to, że przez cały rok żurek może dla mnie nie istnieć, ale świąt wielkanocnych nie wyobrażam sobie bez tej zupy.
Wykonanie: 500 ml zakwasu na żurek 1,5 l wody 500 g białej kiełbasy 300 g wędzonego boczku 2 marchewki 1 pietruszka 3 ząbki czosnku 1 cebula 1 łyżka majeranku 4 ziarenka czarnego pieprzu 2 ziarenka ziela angielskiego 2 ziarenka jałowca 2 listki laurowy 200 ml śmietany 18% sól ugotowane jajka do podania
Zakwas 6 łyżek mąki żytniej razowej 1 ząbek czosnku, lekko zgnieciony 3 ziarenka ziela angielskiego 1 listek laurowe 200 ml wody Wszystkie składniki na zakwas umieszczam w wyparzonym słoiku. Naczynie przykrywam ściereczką i odstawiam na 3-5 dni w temperaturze pokojowej, na drugi dzień należy zamieszać. Czasem sprowadzam zakwas żurkowy ze sklepów z Polski. Zupa Marchew, pietruszkę, cebulę i czosnek obieram, zalewam wodą, wrzucam ziele angielskie, jałowiec, pieprz i listki laurowe. Dodaję kiełbasę i boczek. Gotuję na wolnym ogniu pod przykryciem ok. 30 minut. Warzywa i mięso wyjmuję i kroję w plasterki, a boczek w kostkę, potem dodaję do zupy. Do wywaru wlewam zakwas i śmietanę, wrzucam kiełbasę i boczek, całość doprawiam solą i majerankiem. Gotuję jeszcze 10 minut, potem dodaję marchew i doprawiam do smaku solą i pieprzem. Podaję z pokrojonym jajkiem na twardo.
Schab po warszawsku – poleca dziennikarka Teresa Worobiej
Dlaczego po warszawsku? Bardzo lubię, gdy w nazwie potrawy jest jakieś miasto (robię np. keks wileński). Spróbowałam tę potrawę goszcząc onegdaj w Warszawie. Wybornie mi zasmakowała i postanowiłam wprowadzić ją do swojego domu. Oczywiście w nieco zmodyfikowanej wersji i taką właśnie dzielę się z innymi. Wygląda i smakuje wspaniale (tak mówią moi przyjaciele i goście, którzy u mnie ten schab jedli) w dodatku idealnie nadaje się na uroczystości i święta. Na pewno z przyjemnością sięgniemy po niego i w cieplejsze dni, kiedy chętnie zjadamy zimne potrawy. Polecam!
Wykonanie: 1,2 -1,5 schabu bez kości (nie więcej bo będzie bardzo dużo porcji) sól, pieprz, 4 ząbki czosnku, 2 łyżki majeranku 2-3 łyżki oleju 2 l bulionu warzywnego (ja gotuję z włoszczyzny, dodaję jeszcze 2 marchewki i dość mocno doprawiam) 2 saszetki żelatyny, każda na litr lub 1 saszetka na 2,5 l płynu 2 łyżki octu Masa jajeczna: 7 jajek ugotowanych na twardo 2 łyżki chrzanu tartego (używam kupny) 1-2 kopiaste łyżki majonezu 1 pęczek dymki, drobno pokrojonej sól i pieprz do smaku Jajka pokroić w kosteczkę, wymieszać z chrzanem. Dodać połowę szczypiorku i majonez tylko nie za dużo by masa nie zrobiła się rzadka. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Kiedy mięso przejdzie przyprawami, wyciągam je z woreczka i obsmażam dokładnie ze wszystkich stron na mocno rozgrzanym na patelni oleju. Jak odrobinę wystygnie wkładam je z powrotem do woreczka, zapinam zatyczkę i wstawiam do mocno nagrzanego piekarnika. Ja piekę mięso w rękawie do keksówki, bo tak mi wygodniej włożyć je do piekarnika. Piekę w temperaturze 200°C przez 1,20, a przy większym kawałku 1,30 minut. Upieczone mięso wyciągam i odstawiam na kratkę do całkowitego wystygnięcia. W międzyczasie można przygotować bulion. Marchewki zabieram do dekoracji, a resztę przelewam przez sitko żeby bulion był czysty. Doprowadzam do wrzenia, zdejmuję z ognia i wsypuję żelatynę. Mieszam chwilę by się rozpuściła, dodaję ocet, by bulion miał bardziej wyrazisty smak. Odstawiam do całkowitego wystygnięcia. Zimny, podkreślam całkowicie zimny (!) schab kroję w plastry (ciepły będzie się kruszył, można więc dodatkowo schłodzić go przed krojeniem w lodówce.) Wygląda to tak: ponieważ musi powstać kanapka, więc najpierw kroję plaster o szerokości 0,5 cm i kroję do 3/4 grubości schabu, tak by całkowicie nie odkroić plastra od całości mięsa. Następne cięcie wykonuje 0,5 cm dalej – tym razem przekrawam całkowicie mięso, odcinając centymetrowy plaster schabu z kieszonką wewnątrz. Tak samo postępuję z kolejnymi plastrami mięsa, aż do końca. Napełniam wszystkie kawałki mięsa pastą jajeczną aż do wyczerpania i układam kolejno kawałki w półmisku. Pozostałą dymkę wykorzystuje do ozdobienia wszystkich plastrów. Z marchewki wycinam różyczkę, dodatkowo układam z liści selera naciowego ozdoby i całość zalewam tężejącą galaretą. Odstawiam półmisek do lodówki do całkowitego stężenia.
Niestety, ramy gazety są ograniczone i nie możemy zamieścić wszystkich przepisów, ale wrócimy do tego zwyczaju przy okazji różnych uroczystości. Zachęcamy do eksperymentowania, dzielenia się z nami własnymi, rodzinnymi przepisami. Smacznego jajka i radości ze wspólnego biesiadowania życzy cały zespół redakcyjny.
Opr. Monika Urbanowicz
Rota
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
Piątek, 18 kwietnia 2025
Święte Triduum Paschalne: Wielki Piątek Męki Pańskiej
J 18, 1-19, 42
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.