Według informacji na opakowaniu, breloczki voodoo mają przyczynić się do zrealizowania potrzeb, pragnień i marzeń nastolatka. Tylko że, pomijając nawet szkodliwość noszenia talizmanów (i to niezależnie, czy nosi się je z przekonania, czy dla ozdoby – są symbole, działające niezależnie od wiary człowieka), nastolatek nauczy się przy okazji bagatelizować treści okultystyczne, oswoi się z nimi, a w przypadku voodoo są to treści demoniczne. I chyba żaden rodzic nie chce, by ktoś sporządził taką laleczkę w celu zaszkodzenia jego dziecku.
Co o tym sądzą rodzice tych, dla kogo te breloczki są przeznaczone? Spytaliśmy o to osoby, oglądające stoisko z lalkami voodoo w jednym z wileńskich supermarketów.
– Słyszałam dotychczas złe rzeczy o voodoo, że to niebezpieczna religia, że, robiąc taką lalkę i wbijając w nią szpilki, można komuś bardzo zaszkodzić, a tu tak pięknie zaprezentowano te breloczki na stoisku, w sklepie cieszącym się dobrą opinią – może to ja mam niewłaściwe informacje, a w rzeczywistości to są rzeczy pozytywne? – zawahała się pierwsza rozmówczyni.
– Nie interesuje mnie to. Nie kupowałabym dziecku takich rzeczy. Po co? Czemu one służą? Ani to lalka, ani co – zdecydowanie odparła druga rozmówczyni.
– Ale gdy dziecko będzie miało14 lat, to nie będzie się pytało, czy można, tylko samo kupi. Czy zareaguję na to? Proszę pani, dzieci mają teraz tyle rzeczy, których by mieć nie powinni…
Alina Stacewicz
"Rota"