Według psycholog, rodzice najwięcej czasu, pieniędzy i wysiłku poświęcają na dbanie o rozwój intelektualny swej latorośli (co, notabene, często kończy się przemęczeniem dziecka, które prócz lekcji bierze udział w niezliczonych kółkach), ale nierzadko jest głodne emocjonalnie, bo nie czuje się kochane i akceptowane.
– Jak dziecku okazać, że go kochamy? Przede wszystkim przez kontakt fizyczny – przytulić je, można tu przypomnieć zabawy w najrozmaitsze przepychanki, przewalanki, łaskotanki, wyciąganki – kontakt fizyczny z rodzicem dla dziecka jest swoistym ładowaniem akumulatorów – tłumaczyła psycholog, zachęcając równocześnie do inwestowania w rozwój dziecka poprzez poświęcanie mu czasu i uwagi – według niej, uwaga dorosłego jest największą nagrodą, jaką jego latorośl może sobie wymarzyć, znacznie ważniejszą od posiadania oddzielnego pokoju czy dużej liczby zabawek. Przecież każdy, nawet dorosły, żeby czuć się szczęśliwym, potrzebuje być zauważonym.
Zebrani rozmawiali również o poczuciu bezpieczeństwa u dziecka, które powstaje, gdy ma ono ściśle określone wymagania wobec siebie i zasady, panujące w rodzinie. Jak powiedziała psycholog, badania pokazują, że gdy dzieci dostają za dużo wolności i władzy, zaczynają u nich pojawiać się zaburzenia zachowania.
– Chcemy dzieciom dać jak najwięcej, a robimy im niedźwiedzią przysługę, bo nie tego im potrzeba – tłumaczyła psycholog.
Jak zmotywować chłopca do nauki? Czy można wpłynąć na charakter dziecka? Jak zagospodarować czas pozalekcyjny latorośli? – to tylko niektóre pytania, które zadali psycholog zebrani.
Po spotkaniu uczestniczący w nim panowie opowiedzieli „Tygodnikowi”, dlaczego postanowili wziąć w nim udział, jak również dlaczego należą do ojcowskiego klubu „Wilia”.
– Nie jestem na stałe w ojcowskim klubie, uczestniczę w spotkaniach dorywczo, ale klub czasami organizuje takie przedsięwzięcia, w których po prostu nie można nie uczestniczyć – np. latem był spływ kajakowy, teraz spotkanie z psycholog – mówi Waldemar, ojciec 3 dzieci. – To wszystko, o czym się mówiło – niby rzeczy znajome, oczywiste, ale warto jeszcze raz to usłyszeć, przypomnieć, jeszcze raz zrobić rachunek sumienia, że wiem, ale jakoś tego nie robię. Dlatego takie spotkania mają sens. Psycholog opowiedziała, że jej również czasem jest trudno z dziećmi i to stawia człowieka w prawdzie, że nie da się być idealnym rodzicem. Ale trzeba poznać swoje strony słabe i mocne, mieć jakiś plan działań na bliższy i dalszy czas. To czyni rodzicielstwo lepszym.
– Przyszedłem, bo chcę być lepszym ojcem, nauczyć się czegoś i podzielić się też swoim doświadczeniem. Czasami nawet trudno sobie wyobrazić, jak trudna sytuacja może powstać, i nie wiadomo, jak się zachować. A u innych ojców już to było i oni mogą podpowiedzieć, poradzić – stwierdził Marek, ojciec 2 dzieci.
– Chcemy po prostu być lepsi. Nie ma szkół dla rodziców – sam szukasz, popełniasz błędy, a na takich spotkaniach po prostu dzielimy się informacją, przeżyciami, bo chcemy, aby tych niepowodzeń, błędów rodzicielskich było mniej. Wierzę, że to może odmieni świat – jak każdy zacznie od siebie. Mam trójkę dzieci i chcę, by wyrosły na szczęśliwych ludzi – opowiedział Grzegorz, ojciec 3 dzieci, od niedawna należący do klubu „Wilia”.
Spotkanie przedłużyło się ze względu na liczbę pytań do psycholog. Lucyna Narkiewicz-Skórko na odchodnym życzyła zebranym cierpliwości do swych latorośli, a także umiejętności dokonywania właściwych wyborów życiowych i nie hołdowania własnym zachciankom kosztem rodziny, kontaktu z dziećmi.
Czesław Naniewicz, przewodniczący klubu „Wilia”, zaznaczył, że hasłem InicjatywyTato.Net, do której należy klub, jest zawołanie „Odkrywamy ojcostwo”.
– Takie ojcostwo, które nie jest ciężkim obowiązkiem, tylko frajdą. A jeszcze dokładniej – ciężkim obowiązkiem, z którego można zrobić frajdę – tłumaczył z humorem przewodniczący, który niedawno wrócił z VIII Międzynarodowego Forum Tato.Net, w Ożarowie Mazowieckim.
– W forum uczestniczyło ponad 800 ojców. Zaproszono osoby publiczne, w tym roku był m.in. prof. Jan Duda, ojciec prezydenta RP; uczestniczyli ludzie różnych zawodów: rajdowiec, biznesmeni, człowiek, który kiedyś pracował w służbach specjalnych, muzyk – każdy z nich opowiadał o swoim ojcostwie. Był też ojciec, który w swoim czasie zdobył Everest – teraz natomiast zdobywa największy szczyt swego życia – bycie dobrym ojcem – opowiada Czesław Naniewicz, ojciec 2 dzieci.
Jak mówi przewodniczący, obecnie w comiesięcznych spotkaniach w ramach klubu, które odbywają się w szkole-przedszkolu „Wilia” w Wilnie w ostatni czwartek miesiąca, bierze udział 5-6 ojców.
– Będziemy spotykać się nadal i rozmawiać na tematy związane z ojcostwem. Cykl spotkań zaczyna się od spojrzenia na relację z własnym ojcem, gdyż to ma duży wpływ na to, jakimi ojcami sami jesteśmy. Później idzie się przez kolejne tematy – tłumaczył Czesław Naniewicz, dodając, że zimą i latem klub planuje „przedsięwzięcia przygodowe” – tym latem np. organizowano spływ kajakowy, w którym wzięło udział 5 ekip kajakowych i po którym zostały wspaniałe wspomnienia.– Tej zimy – w zależności od pogody – zrobimy zjeżdżanie z dziećmi na sankach z górki albo zrealizujemy pomysł, by przeprowadzić w Wilnie grę orientacyjną. Będzie ona związana z polskimi miejscami historycznymi w naszym mieście.
Alina Stacewicz
"Rota"