Nie, nie myślałam i nie mogłam nawet przypuszczać, że nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy zostanę wybrana na stanowisko wicemera rejonu solecznickiego. Od 2007 roku aż do lutego 2016 roku pracę w składzie Rady samorządu rejonu solecznickiego łączyłam ze swoim podstawowym zawodem – nauczyciela klas początkowych. Długie lata kariery pedagogicznej poświęciłam nauczaniu i wychowaniu dzieci w Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego w Solecznikach. Równolegle starałam się aktywnie działać na płaszczyźnie społecznej, kierując rejonowym oddziałem „Macierzy Szkolnej”. Myślałam, że rok szkolny 2015-2016 będzie ostatnim w pracy nauczycielskiej. Planowałam, że po ukończeniu klasy 4. przez moich wychowanków, pożegnam się ze szkołą i odejdę na emeryturę. Los sprawił, że faktycznie tak się stało, tylko z innej przyczyny. Gabinet szkolny zamieniłam na gabinet w samorządzie solecznickim.
Czy zaskoczyła Panią nominacja na stanowisko wicemera samorządu rejonu solecznickiego?
Tak, zaskoczyła, i to jeszcze jak! Propozycja była bardzo rzeczowa i uargumentowana dobrem społecznym, samorządowym. Jako społeczny działacz z wieloletnim doświadczeniem, ze zrozumieniem przyjęłam wszystkie argumenty, dlaczego muszę przyjąć tak zaszczytną propozycję. Rada samorządu solecznickiego większością głosów 27 stycznia br. zatwierdziła moją kandydaturę na stanowisko zastępcy mera rejonu solecznickiego.
Często Pani widuje swoich byłych uczniów i kolegów z gimnazjum?
Uczniowie, zgodnie z przyjętą tradycją, zawsze zapraszają na swoje bale maturalne, pokazując tym samym, że pamiętają o swojej pierwszej nauczycielce. Z kolegami spotykam się także, ponieważ jako wicemer goszczę w różnych placówkach oświatowych. Z całą pewnością chciałoby się więcej takich spotkań z kolegami i koleżankami, lecz z powodu obowiązków służbowych mój wolny czas jest bardzo ograniczony. Takie to są – nie dla każdego widzialne – „walory” pracy wicemera.
Pożegnała się Pani z gimnazjum, lecz nie ze szkolnictwem polskim w rejonie solecznickim. Nadal Pani kieruje „Macierzą Szkolną”…
Rzeczywiście, nadal prezesuję w rejonowym oddziale „Macierzy Szkolnej”. W pewnym stopniu jest teraz mi łatwiej to czynić, bowiem jako wicemer nadzoruję politykę samorządową w dziedzinie oświaty i kultury, w związku z czym często odwiedzam placówki oświatowe rejonu.
Czy, po wejściu do polityki samorządowej, zmieniła się Pani ocena sytuacji o rejonowym szkolnictwie?
Jeszcze jako radna samorządu solecznickiego, mogłam fachowo się zapoznać z problemami rejonowego szkolnictwa, o których, jako prezes „Macierzy Szkolnej”, miałam mniejsze rozeznanie. Mam na myśli przede wszystkim potrzeby finansowe szkół i przedszkoli, cały wymiar inwestycji, których one potrzebują. W ciągu poprzednich lat, przy dużym udziale strony polskiej, przede wszystkim Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i samorządu solecznickiego udało się dokonać ogromnego postępu w kwestii renowacji placówek oświatowych, ich wyposażenia. Jednak nadal potrzeb jest niemało. Po prawie 10-letnim okresie pracy w Radzie, moja ocena sytuacji oświaty w naszym rejonie stała się bardziej dokładna i oparta na gruntownych faktach.
Jako wicemer, pełni Pani nadzór nad działalnością kulturalną w rejonie i jest weteranką zespołu „Solczanie”, dlatego nie sposób nie porozmawiać o kulturze. Jako doświadczona solistka „Solczan” widzi Pani wśród dzisiejszej młodzieży swoich następców, którzy będą kontynuowali tradycje polskie na Ziemi Solecznickiej?
Na pewno tak, i mówię tu nie tylko o „Solczanach”, lecz o wielu innych polskich zespołach w rejonie. Jeżeli mówić o „Solczanach”, do których należę od ich założenia, to przed jubileuszem 30-lecia działalności artystycznej, odradzamy się na nowo. W ubiegłym roku w zespole powstały dwie nowe grupy dziecięce, które debiutowały podczas koncertu kolęd. To właśnie te dzieci będą stanowiły przyszłość „Solczan”. Najtrudniej jest zbudować stały skład grupy tanecznej, bowiem młodzież po maturze wyjeżdża z Solecznik na studia do Wilna i innych miast Litwy bądź Polski. W chórze śpiewają w większości ludzie mający rodziny, mieszkający na co dzień w Solecznikach.
Co zatem według Pani można zrobić, żeby młodzież nie opuszczała rodzimej ziemi i – w poszukiwaniu lepszego życia – nie wyjeżdżała z kraju?
Dopóki będzie istniała wielka różnica w pensjach pomiędzy różnymi miastami i regionami Litwy, nie mówiąc już o Litwie i krajach zachodnich Unii Europejskiej, trudno będzie nam zatrzymać młodzież. Moim zdaniem, państwo musiałoby uruchomić atrakcyjny program rządowy, który przekonywałby młodzież, że swój życiowy sukces może osiągnąć w ojczystym kraju. Niestety, żadnych rzeczowych działań rządu w tym kierunku nie widzę. Natomiast młodych nie wolno posądzać, że, dążąc do kariery zawodowej i po prostu lepszego życia, porzucają ojczyste strony. Należą do innej generacji, niż ich rodzice, chcą wszystkiego od razu. Poza tym młodzież jest wykształcona, odważna, zna języki obce, więc śmiało zdobywa świat.
Wiem, że problem emigracji nie jest Pani obcy. Starszy syn założył rodzinę w Niemczech. W Wilnie mieszka młodszy syn. Pogodziła się już Pani z tym, że wnuki ma w dwóch krajach?
Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko pogodzić się z tym faktem. Starszy syn Włodzimierz pojechał kiedyś do Niemiec na studia, zdobył tam zawód, spotkał swoją miłość, założył rodzinę i został. Młodszy syn Edward jest pogranicznikiem. Po weselu razem z małżonką postanowili osiedlić się w Wilnie, gdzie synowa ma pracę. W naszej rodzinie istnieje taka tradycja, że wigilię Bożego Narodzenia synowie z rodzinami spotykają się u mnie w Solecznikach. Wtedy też widzę swoje i litewskie, i niemieckie wnuki, których mam czworo – dwóch chłopców i dwie dziewczynki. Włodzimierz do Solecznik przyjeżdża dwa razy do roku, każdego lata odwiedzam ich w Niemczech. Młodszy syn z rodziną bardzo lubi odpoczywać u mnie na działce, dlatego jego rodzinę widuję częściej.
W 2011 roku w plebiscycie „Kuriera Wileńskiego” zdobyła Pani tytuł „Polaka Roku”. Ciekawostką jest, że przed Panią zwycięzcami tego konkursu także byli przedstawiciele rejonu solecznickiego – poseł na Sejm RL Leonard Talmont, wieloletni kierownik wydziału oświaty rejonu solecznickiego Antoni Edward Jankowski, mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz. W czym tkwi tajemnica takich sukcesów?
Jest tak dlatego, że jesteśmy zwartym, zgranym społeczeństwem i dbamy o nie. Wygrana „Polak Roku” była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Wówczas w plebiscycie uczestniczyło w nim wielu bardziej znanych ludzi niż ja, nauczycielka klas początkowych. Przyznanie tytułu stało się dla mnie kolejną radosną niespodzianką, których, na szczęście, w życiu mogę przypomnieć sobie niemało.
W następnym roku zespół „Solczanie” będzie obchodził jubileusz 30-lecia działalności artystycznej. Gdzie Panią zobaczymy – na scenie, czy wśród gości honorowych?
Zrobię wszystko, aby być na scenie razem z zespołem. Już postanowiłam, że będzie to dla mnie ostatni występ w „Solczanach”. Praca służbowa i społeczna wymaga wiele wysiłku i czasu, dlatego jest mi coraz trudniej uczestniczyć w próbach oraz koncertach „Solczan”. Pożegnam się z zespołem, ale na zawsze pozostanie on w mojej pamięci i sercu.
Rozmawiał
Andrzej Kołosowski
"Tygodnik Wileńszczyzny"
Komentarze
Każdy wie, że kandydat rejonu solecznickiego wystawiony przez AWPL ZCHR weźmie bezdyskusyjnie mandat poselski w okręgu jednomandatowym.
Bo Polacy tutaj trzymają się mocno!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.