Słowa, które wydają się trochę nie na czasie, bo bardziej niż Wielkanoc z barankiem przypominają Boże Narodzenie z zabawnym osiołkiem i prawdziwym wołem.
Stajenka betlejemska wcale nie kojarzy się z urzędową salą sądową, a maleńki Jezus nie przypomina surowego sędziego.
Sąd polega na tym, że pojawił się Chrystus – po to, aby świat zbawić, a nie potępić. Jak rozumieć te słowa?
Sąd nie jest nigdy potępieniem. Sąd pokazuje jedynie, kto winien, a kto nie. Jezus przyszedł na świat jako Światło, wielkie światło wiary w miłość. Gdy zapalamy światło w mieszkaniu, dobrze widać, co jest po kątach: czy róża w wazonie, czy mokra, brzydka szmata.
Ks. Jan Twardowski