W jednym z brytyjskich sądów toczy się rozprawa, dotycząca zakazu modlitwy w szkole. Wprowadzono go po tym, jak grupa około 30 muzułmańskich uczniów szykanowała kolegów, również muzułmanów, na tle braku gorliwości w eksponowaniu swojej wiary.
Uczniowie ostentacyjnie modlili się na placu zabaw, wywierając presję na tych, którzy modlić się nie chcieli. Władze szkoły zdecydowały się zakazać rytuałów modlitewnych, ponieważ, jak stwierdzono: „stały się one katalizatorem nadużyć i gróźb”, tworząc „agresywną atmosferę doprowadziły do podziału między dziećmi muzułmańskimi i niemuzułmańskimi”.
Jedną z uczennic zawieszono w nauce po tym, jak okazała „skrajną arogancję” nauczycielce, która sprzeciwiła się przyniesieniu na plac zabaw maty do modlitwy. Postawa nauczycielki spowodowała lawinę gróźb pod adresem pracowników szkoły.
W jednym z maili napisano: „Jeśli nadal będziecie okazywać brak szacunku naszym muzułmańskim dzieciom, zostaniecie potraktowani jak brudne psy”. Inny mail ostrzegł: „Podłożyliśmy w budynku kilka bomb, ukrytych w toaletach i salach lekcyjnych. Takie są konsekwencje waszych działań”.
Czarnoskóry nauczyciel padł ofiarą rasistowskiego znęcania się, innym nauczycielom grożono śmiercią. W oświadczeniu dyrektor szkoły Katharine Birbalsingh CBE, ceniona pedagog i rzeczniczka reformy edukacji, m.in. zauważyła, że przedstawiciele wszystkich religii w szkole „dokonują poświęceń, aby utrzymać bezpieczną świecką społeczność”. Dyrektorkę podała do sądu matka wspomnianej uczennicy, oskarżając szkołę o dyskryminację.
Afera wywołała przegląd nauczania w szkołach religii, którego dokonuje obecnie Izba Lordów. Marginalizacji przedmiotu o nazwie Religion Education (RE) domagają się środowiska promujące laicyzację państwa. Jedni twierdzą, że „religia powoduje w szkołach podziały”, inni podkreślają konieczność opracowania krajowej strategii na rzecz edukacji religijnej. Głosy dotyczące wyrugowania religii ze szkół są liczne, lecz nie zanosi się na to, aby rząd potraktował je poważnie. Mówi się raczej o konieczności reformy, która usprawni metodologię nauczania religii oraz zwiększy liczbę nauczycieli tego przedmiotu. Od kilku lat mocno spada odsetek ludzi zainteresowanych tą ścieżką pedagogicznej kariery.
Obowiązek nauki religii dotyczy nie tylko szkół wyznaniowych, lecz wszystkich, które finansowane są z budżetu państwa. Nie jest to jednak przedmiot obowiązkowy i nie można go zdawać na maturze. Główny brytyjski organ, któremu podlega edukacja (Ofsted) w raporcie rocznym za 2023 r. stwierdza, że w zbyt wielu szkołach nauka religii jest „niskiej jakości” i „nie realizuje zamierzonego celu”: przygotowania dzieci do funkcjonowania w złożonym, wieloreligijnym i zarazem mocno świeckim społeczeństwie. Wśród reformatorskich pomysłów wspomina się np. zastąpienie edukacji religijnej nauczaniem o „religii i światopoglądach”.
Podczas niedawnej debaty w izbie wyższej brytyjskiego parlamentu Lord Harries z Pentregarth, były biskup Oksfordu, zauważył, że w ciągu ostatnich 5 lat rząd nie wydał żadnych pieniędzy na projekty dotyczące nauczania w szkołach religii, w porównaniu z 387 milionami funtów przekazanymi na projekty muzyczne. Jak powiedział: „Edukacja religijna to... edukacja. To nie jest propaganda. Ma podstawowe znaczenie dla zrozumienia, co to znaczy być obywatelem naszego społeczeństwa w dzisiejszym świecie”. Dodał, że brak finansowania nauki religii oznacza, że szkoły nie przygotowują uczniów do rozumienia znaczenia religii w budowaniu dobrych relacji społecznych. I jak zauważył: „Jest rzeczą oczywistą, że w świecie pełnym konfliktów, gdzie tak często rolę odgrywa w nich właśnie religia, jest ona ważniejsza niż kiedykolwiek”.
Na pods. vaticannews.va