I oto po 89 latach wyjaśniła się pewna tajemnica dotycząca kultu Bożego Miłosierdzia. Jak to możliwe, że o tej tajemnicy wiedziało tak mało osób, a nikt z nich nie był zainteresowany, aby tę sprawę nagłośnić. Widać była taka wola Boża. Chciałbym napisać o tym swoje rozmyślanie.
Otóż w pierwszą sobotę lipca 2022 roku jechałem w samochodzie razem z abp. Tadeuszem Kondrusiewiczem do sanktuarium maryjnego w Budsławiu. I nasza rozmowa nagle przeszła na temat Miłosierdzia Bożego. Ksiądz arcybiskup powiedział nagle, że w jednym z kościołów w Diecezji Witebskiej, w parafii Wołkołata (dokszycki rejon) znajduje się pierwszy obraz-szkic Jezusa Miłosiernego namalowany przez malarza Kazimierskiego. Twarz Jezusa na tym obrazie, jak wiemy z Dzienniczka s. Faustynie jej się nie spodobała, gdyż nie odpowiadał pięknu jej wizji Jezusa. Słuchając takich słów arcybiskupa byłem wręcz oszołomiony, gdyż tę historię usłyszałem po raz pierwszy. Jak to możliwe, że o tej historii nic nie wiedzą czciciele Miłosierdzia Bożego na całym świecie, oprócz małej grupki ludzi. W latach 1990-1992 pracowałem 20 km od Wołkołaty w parafii w Duniłowiczach, jednak także nie słyszałem wówczas o tej tak ważnej historii dla czcicieli Bożego Miłosierdzia. Sam jestem takim czcicielem już przeszło 40 lat.
Dlatego też od razu pomyślałem, że muszę pojechać jak najszybciej do kościoła w Wołkołacie, aby rozpoznać tę sprawę. Niestety, udało mi się być w kościele św. Jana Chrzciciela w Wołkolacie tylko 8 maja 2023 roku. Proboszcza parafii nie zastałem na miejscu, ale uzgodniłem z nim moją wizytę w świątyni podczas telefonicznej rozmowy. Kościół otworzyła mi jedna z parafianek. Wchodzę do kościoła i widzę od razu na słupie po lewej stronie świątyni obraz Jezusa Miłosiernego, taki jaki jest w Wilnie, ale znacznie mniejszy, a który już wcześniej widziałem na jednej z fotografii znalezionej w Internecie.
Nagle jednak kobieta mówi mi, że nie jest to ten obraz, który nie spodobał się s. Faustynie. Następnie ukazuje mi, po prawej stronie ołtarza głównego na galerii wiszący właściwy obraz. I znowuż przeszyłem wstrząs, a więc zamiast jednego są już dwa obrazy Jezusa Miłosiernego w kościele. Niewiarygodna historia. Zacząłem więc pytać parafiankę o historię jednego i drugiego obrazu, gdyż od razu pojawiła się u mnie pewna idea, ale o niej nieco później. Jednak od kobiety nie wiele mogłem się dowiedzieć. Ona zadzwoniła także do jednej z parafianek, która mogła wiedzieć coś więcej, ale także nie mogła mi odpowiedzieć na niektóre pytania. Dowiedziałem się tylko tego, o czym wszyscy w parafii już wiedzieli, że obraz który nie spodobał się s. Faustynie był przywieziony do kościoła przez ks. Romualda Dronicza, proboszcza parafii w latach 1938-1942. Niektóre starsze osoby pamiętały z dzieciństwa ten moment, jednak nie potrafiły powiedzieć dokładnie w jakim roku to było. A o drugim obrazie wiszącym obecnie na słupie kościoła kobiety w ogóle nic nie mogły powiedzieć.
Następnie po stromej drabinie wszedłem na galerię, gdzie znajdował się pierwszy obraz. Zrobiłem zdjęcia i zdjąłem rozmiary. Obraz w drewnianej ramie posiada następujące wymiary: 1650x900. Szerokość samej ramy wynosi 100 mm, a więc samo płótno jest o rozmiarach 1650x880. Obraz wymaga natychmiastowej renowacji i widać na nim różne zanieczyszczenia po gołębiach.
Drugi obraz jest w znacznie lepszym stanie, ale także wymaga gruntownej renowacji. Posiada następujące wymiary: 1390x740. Szerokość drewnianej ramy – 60 mm. a więc samo płótno jest o rozmiarach 1380x730. Jest to zapewne też drugi obraz pędzla Kazimierskiego. Po tym jak na pierwszym obrazie-szkicu s. Faustynie nie spodobała się twarz Jezusa, to malarz namalował drugi obraz ze zmienionym obliczem Jezusa. Twarz Chrystusa jest trochę inna od tej z wileńskiego płótna. Także broda Jezusa jest trochę inna. I gdyby jakiś inny malarz zrobił kopię dla kościoła w Wołkołacie, to trzymałby się wiernie znanego już wileńskiego obrazu.
Powszechnie jest także przyjętym, że aby namalować duży obraz potrzebna jest jego mniejsza kopia – szkic, aby zamawiający mógł odnieść się do propozycji artysty. Możemy wiec przyjąć, że ten obraz wiszący na słupie w kościele w Wołkołacie jest drugim obrazem Jezusa Miłosiernego, z którego został namalowany duży obraz, a który obecnie znajdujący się w kościele Świętej Trójcy w Wilnie, czyli w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.
Po tej wizycie w kościele i różnych przemyśleniach możemy dojść do następujących wniosków. Otóż oba obrazy Jezusa Miłosiernego przywiózł z Wilna do kościoła w Wołkołacie nowy proboszcz parafii ks. Romuald Dronicz (1938-1942). Zapewne był to rok 1938 albo też 1939, gdyż później nastała okupacja sowiecka, a po niej niemiecka i niebezpiecznie było podróżować do Wilna jakieś 160 km. Księdza Dronicza Niemcy rozstrzelali w więzieniu Berezweczu, k. Głębokiego razem z czterema innymi kapłanami w dniu 4 lipca 1942.
Trzeba powiedzieć, że ks. Dronicz był bardzo ciekawą osobowością, gdyż był szperaczem i zbieraczem. Posiadał ciekawy zbiór starych i wartościowych druków. Jemu to ks. Michał Sopoćko, jako swojemu przyjacielowi podarował dwa pierwsze obrazy Jezusa Miłosiernego namalowane jako szkice przez malarza Kazimierskiego.
Dlaczego uczynił tak ks. Sopoćko? Zapewne dlatego, że chciał, aby został tylko jeden wizerunek miłosiernego Zbawcy. Dwóch pierwszych obrazów nie chciał niszczyć, dlatego podarował ich do kościoła, który znajdował się na skraju wileńskiej archidiecezji, niejako w „głuszy”, daleko od głównych dróg.
Jak wiemy też bł. Michał Sopoćko postarał się później także o namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego w setkach różnych ich kopii. Poza tym nigdy nie wspominał o tych obrazach, które podarował do kościoła w Wołkołacie. I jest to przedziwna tajemnica Opatrzności Bożej, która dopiero dzisiaj się odkrywa, dzięki czemu trzeba będzie trochę historię kultu Miłosierdzia Bożego uzupełnić.
A dla samego Kościoła na Białorusi jest to prawdziwy ukryty skarb, który trzeba wydobyć z ziemi albo też drogocenna perła, którą trzeba „kupić”.
Święta Faustyna swoimi modlitwami do Jezusa Miłosiernego, tam gdzie żyła, ocaliła od zniszczenia w czasie II wojny światowej kilka miast; Wilno, Płock i Kraków. Natomiast Warszawa za swoje grzechy została całkowicie zniszczona. Ocalał także od zniszczenia w czasach sowieckich i kościół św. Jana Chrzciciela w Wołkołacie. Był on cały czas czynny i nie był nigdy zamknięty, w którym niemal codziennie były odprawiane Msze św. Czyż nie jest to przejaw Bożego miłosierdzia za przyczyną Jezusa Miłosiernego i św. Faustyny?
Jezu, ufam Tobie!
Tygodnik Wileńszczyzny
Ks. Krzysztof Pożarski