Podczas Mszy pogrzebowej kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Porudominie był pełen parafian i gości. Zmarłego proboszcza żegnali mieszkańcy wsi i okolic, rodzina, przyjaciele, wierni z innych miejscowości, księża z archidiecezji wileńskiej. Liturgii przewodniczył biskup wileński Arūnas Poniškaitis.
Ksiądz Mirosław Balcewicz to znana postać na Wileńszczyźnie. Święcenia kapłańskie przyjął 29 maja 1988 roku. Posługiwał w parafiach w Święcianach, Butrymańcach, Podborzu, Mejszagole i in. W każdej parafii, gdzie pracował, angażował się w katechizację dzieci i młodzieży w szkole oraz duszpasterstwo przy parafii. Na fali odrodzenia, lata 90. ub. stulecia, był zaangażowany w organizację ruchu oazowego „Światło życia”.
Z parafią porudomińską był związany ponad 20 lat. Mianowany został jej proboszczem w 2002 roku i posługiwał tu do końca swego życia. Ostatnie lata jego życiowej wędrówki były naznaczone chorobą nowotworową.
O tym, że śp. Mirosław Balcewicz był osobą pełną niesłabnącej werwy do życia, wspominał ksiądz Raimundas Jurolaitis, administrator parafii św. Pawła Apostoła w Wisagini.
„Człowiek, który nie lubił świętego spokoju. Wiecie, jak niektórzy z nas lubią sobie spocząć na laurach, dobrze jest jak jest, po co się starać, niech życie sobie płynie. Ale nie u Mirosława. On cały czas był nakręcony. Cały czas był w ruchu” – powiedział ks. Raimundas Jurolaitis podczas Mszy św. pogrzebowej. Dodał, że nawet w ostatnich miesiącach i tygodniach, kiedy było już mu bardzo ciężko, mimo to poruszał się z laską, na wózku.
„To, co Mirosław chce chyba powiedzić każdemu z nas, to nieprawda, że zdrowie jest najważniejsze. Bo nieraz taki jest zdrowy człowiek, a życia w nim jest zero. A w Mirku widzimy, jak to życie, które czerpał od wiary, od Boga, tak w nim potęgowało, że to nie rak jego zwyciężył, ale to on był zwycięzcą, on się nigdy nie poddał” – mówił proboszcz z parafii w Wisagini.
Wskazał też na wyjątkową gościnność i otwartość śp. ks. Mirosława. „Każdy z parafian i przyjaciół wie, że jego plebania zawsze była otwarta. Na tyle był otwarty. Na tyle lubił ludzi. Nie zamykał się na drugiego człowieka. Dla mnie, jako kapłana, to rzeczywiście wielki przykład. On był otwarty na każdego. Był zawsze szczery, kochał drugiego człowieka – podkreślił ks. Jurolaitis. – Mirek był też hojny. Niczego nie zostawiał dla siebie. Potrafił dać, potrafił się dzielić i kasą, i swoim czasem, swoją werwą, swoją siłą, nawet swoimi znajomościami”.
„Ale przede wszystkim, co chyba każdy z nas w nim cenił, to, że nie udawał. Był prawdziwy do końca. I z biskupami, i z księżmi i, jak się mówi, z panem Heńkiem i najwyższą szlachtą. Ze wszytkimi był taki sam. I to było w nim najpiękniejsze, że jego serce było naprawdę czyste, bo było prawdziwe – mówił ks. Raimundas. – Mirku kochany, dziękuję ci, że jesteś i spraw, by twoja misja poszła dalej, a my wierzymy, że tu jesteś. Dziękujemy i do zobaczenia!”.
Po uroczystości w kościele zmarłego odprowadzono na miejsce ostatniego spoczynku. Ks. Mirosław Balcewicz został pochowany przy kościele w Porudominie.
Zgodnie z życzeniem śp. proboszcza, wierni zamiast kwiatów składali symboliczne ofiary pieniężne, które zostaną przekazana dla Hospicjum im. bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie.
Komentarze
Takim go zapamiętamy.
R.I.P.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.