Ojciec Święty przypomniał w homilii, że Maryję nazywamy tytułem „Święta Boża Rodzicielka”. Powtarzamy je w modlitwie „Zdrowaś, Maryjo”: „Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi”, a „na to wezwanie Matka Boża zawsze odpowiada, wysłuchuje naszych próśb, błogosławi nas ze swoim Synem trzymanym w ramionach, przynosi nam czułość Boga, który stał się ciałem”.
– Dziś zawierzamy Matce Przenajświętszej umiłowanego Papieża seniora Benedykta XVI, aby mu towarzyszyła w jego przejściu z tego świata do Boga – powiedział Franciszek.
Podkreślił, że „w szczególny sposób módlmy się do Matki za dzieci, które cierpią i nie mają już siły się modlić, za jakże licznych braci i siostry dotkniętych wojną w wielu częściach świata, którzy przeżywają te dni świąteczne w mroku i zimnie, w nędzy i strachu, zanurzeni w przemocy i obojętności”. Zapewnił, że „przez ręce Matki Boży pokój chce wejść do naszych domów, do naszych serc, do naszego świata. Ale jak go przyjąć?” – pytał Papież i dał za przykład pasterzy z Betlejem, którzy „poszli i zobaczyli”.
Wyjaśnił, że „aby przyjąć Boga i Jego pokój, nie można siedzieć spokojnie i wygodnie, czekając, aż wszystko się poprawi”, lecz trzeba „wstać, wykorzystać okazje łaski, pójść, podjąć ryzyko”. Dlatego „zamiast zastanawiać się i czekać w nadziei, że coś się zmieni, dobrze by było zadać sobie pytanie: „Dokąd chcę pójść w tym roku? Do kogo pójdę, żeby czynić dobro?”.
„Tak wielu, w Kościele i w społeczeństwie, oczekuje dobra, które ty i jedynie ty możesz dać, twoja posługa. A w obliczu lenistwa, które znieczula, i obojętności, która paraliżuje, w obliczu ryzyka ograniczenia się do siedzenia przed ekranem z rękami na klawiaturze, dzisiejsi pasterze pobudzają nas do pójścia, do wzruszenia się tym, co dzieje się w świecie, do pobrudzenia sobie rąk, by czynić dobro, do wyrzeczenia się wielu przyzwyczajeń i wygód, by otworzyć się na Bożą nowość, która znajduje się w pokorze służby, w odwadze zatroszczenia się” – tłumaczył Franciszek.
Zachęcił następnie, by „na początku roku, pośród wielu nowych rzeczy, które chcielibyśmy przeżyć, i wielu rzeczy, które chcielibyśmy zrobić”, poświęcić czas, aby „otworzyć oczy i mieć je otwarte na to, co się liczy: na Boga i na drugiego człowieka”.
„Ileż to razy, ogarnięci pośpiechem nie mamy czasu, by nawet na minutę zatrzymać się w towarzystwie Pana, by posłuchać Jego słowa, by się modlić, by adorować, by chwalić... To samo dzieje się z innymi: ogarnięci pośpiechem lub pragnieniem odgrywania głównej roli, brak czasu, by wysłuchać żony, męża, by porozmawiać z dziećmi, by zapytać ich, co dzieje się w ich wnętrzu, a nie tylko jak idą studia i zdrowie. A jak dobrze jest posłuchać starszych, dziadka i babci, zajrzeć w głąb życia i na nowo odkryć korzenie. Zadajmy więc sobie pytanie, czy jesteśmy w stanie dostrzec, kto mieszka obok nas, kto mieszka w naszym budynku, kogo spotykamy codziennie na ulicach” – zaproponował Ojciec Święty.
na podst. "Nasz Dziennik", AB, KAI