Kiedy Szczepan umierał pod gradem kamieni, otwarło się nad nim niebo, a on patrzył na Syna Człowieczego w chwale. Wcześniej to samo niebo otwarło się w stronę ziemi, a Bóg nie tylko patrzył na zagubionego człowieka, ale zstąpił do niego na ziemię, by stać się dla niego darem i by go ocalić. Tajemnica otwartego nieba przypomina o miłości Boga, który staje się człowiekiem, by być bliżej niego, by żyć razem z nim. Święta, celebracje, sakramenty i cały Kościół podtrzymują to wspólne życie Boga z człowiekiem. A człowiek, doświadczając Bożej bliskości, może odkrywać w sobie tęsknotę za swoim Stwórcą, Zbawicielem, Ojcem, do którego przez to samo otwarte niebo powraca.
Radość z narodzin Jezusa daje człowiekowi siłę do wierności, do podejmowania codziennego trudu, by przez święte życie stawać się darem dla Boga. Dla Boga, który wcześniej stał się darem dla człowieka. A Szczepan, oddający ducha w ręce Boga, jest wołaniem do nas, aby świąteczna radość nie rozpłynęła się w nicości. Aby ta radość tętniła życiem w nas, świadomych otwartego nieba nad nami, poprzez które możemy posyłać Bogu codzienną ofiarę wdzięczności. Nie musimy od razu umierać jak Szczepan, ale – póki Pan daje czas – możemy żyć godnie, przebaczając, kochając, dostrzegając innych wokół siebie. Ten drugi dzień świąt jest niczym druga strona tej samej monety: z jednej jest kochający Bóg, a z drugiej człowiek, który na tę miłość odpowiada. Cóż więc robić? Najlepiej przez otwarte niebo złożyć tę monetę w rękach Boga i – jak z Bożego Narodzenia – ucieszyć się całym sobą z najlepszej inwestycji życia.
Andrzej Zając OFMConv
"Nasz Dziennik"