Ojciec Święty wyraził wdzięczność dla tych wszystkich, którzy trwali na pierwszej linii frontu w wykonywaniu żmudnej i heroicznej służby. Była ona widocznym znakiem człowieczeństwa, który rozgrzewa serce. Wielu z nich zachorowało, a niektórzy zmarli w trakcie wykonywania swoich obowiązków. Obecność personelu medycznego była pewnym punktem odniesienia dla chorych oraz ich rodzin, które nie miały możliwości odwiedzenia swoich bliskich. Pacjenci czuli, że mają obok siebie „aniołów”, którzy pomagali im odzyskać zdrowie, a jednocześnie wspierali ich, a czasami towarzyszyli do progu ostatecznego spotkania z Panem.
„Ta pandemia głęboko naznaczyła życie ludzi i historię społeczności. Aby uczcić cierpienia chorych oraz wielu zamarłych, zwłaszcza starszych, o których doświadczeniu życiowym nie należy zapominać, trzeba budować jutro: to wymaga zaangażowania, siły i poświęcenia wszystkich – podkreślił papież. – Chodzi o to, aby wyjść od niezliczonych świadectw hojnej i bezinteresownej miłości, które pozostawiły niezatarty ślad w sumieniach i tkance społecznej, ucząc jak potrzebna jest bliskość, troska i ofiara, aby ożywiać braterstwo i współistnienie obywatelskie”.
Ojciec Święty zaznaczył, że w ten sposób będzie można wyjść z kryzysu silniejszymi duchowo i moralnie, a to zależy od sumienia i odpowiedzialności każdego. Nie samotnie, ale dzięki łasce Bożej. Jako wierzący powinniśmy świadczyć, że Bóg nas nie opuszcza, ale w Chrystusie nadaje sens również tym zdarzeniom oraz ograniczeniom. Z jego pomocą możemy stawić czoła największym próbom.