Podobno, gdy cud siedzi po cichu i nie udaje cudu, to naprawdę jest wielkim cudem.
Ludzie wzburzeni, rozwścieczeni tym, że Mesjasz przychodzi do pogan, a nie do nich, chwycili Jezusa, wywlekli na górę, aby Go strącić. I nagle Jezus „przeszedłszy pośród nich, oddalił się”.
Mówimy o cudzie Przemienienia Pańskiego, kiedy Jezus ukazał się w aureoli swojej wielkości, tu jednak stał się chyba jeszcze większy cud. Również na górze, nieprzeminiony Jezus w szarym płaszczu, szarych sandałach, zakurzony, przechodzi nagle poprzez nienawiść ludzką.
Cóż to za cud przejść przez gniew bez zmrużenia oka!
Ks. Jan Twardowski