Światło Boga nie trafia do tych, którzy świecą własnym światłem. Bóg wychodzi naprzeciw człowiekowi, ale się nie narzuca; świeci, ale nie oślepia.
Papież – nie my jesteśmy słońcem ludzkości
„Zawsze istnieje wielka pokusa mylenia światła Boga ze światłem świata. Ileż razy goniliśmy za zwodzącymi przebłyskami władzy i pierwszego planu na scenie, przekonani, że dobrze służymy Ewangelii! Ale w ten sposób ustawiliśmy światła po niewłaściwej stronie, ponieważ Boga tam nie było. Jego łagodne światło jaśnieje w pokornej miłości – zaznaczył papież. – Ileż razy jako Kościół staraliśmy się błyszczeć własnym światłem! Ale to nie my jesteśmy słońcem ludzkości. Jesteśmy księżycem, który, pomimo swoich cieni, odzwierciedla prawdziwe światło, Pana. Kościół jest tajemnicą księżyca. Pan jest światłością świata (J 9, 5). On, a nie my”.
Ojciec Święty zwrócił uwagę, że jesteśmy wzywani do powstania i wyruszenia w drogę na spotkanie z Bogiem. Należy również przyoblekać się w Niego, bo On jest światłem. To jest sposób, aby Jezus stał się naszą codzienną szatą. Aby Go odnaleźć należy wyruszyć drogą pokornej miłości.
Papież zaznaczył, że taką przygodę podjęli Mędrcy, a przed nimi Maryja, Józef i pasterze. Wszyscy oni opuścili swoje domy i stali się pielgrzymami na drogach Boga. Tylko ten, kto jest gotowy do porzucenia swoich przywiązań i decyduje się, aby wyruszyć w drogę, odnajduje tajemnicę Boga.
Franciszek zauważył, że nie wystarczy wiedzieć, gdzie urodził się Jezus, jeśli nie dotrzemy do tego miejsca. Nie wystarczy również wiedzieć, że On się narodził, jeśli Go nie spotkamy. Dopiero kiedy Jego miejsce staje się naszym miejscem, Jego „kiedy” staje się naszym „kiedy”, Jego osoba naszym życiem, to wtedy możemy zaświecić Jego blaskiem. Wtedy Jezus rodzi się w naszym wnętrzu oraz staje się dla nas Bogiem żywym.
Papież – jakie dary przynosimy naszemu Królowi?
„Dzisiaj jesteśmy zachęceni do naśladowania Mędrców. Nie dyskutują, ale idą; nie zatrzymują się rozglądając wokół, lecz wchodzą do domu Jezusa; nie stawiają siebie w centrum, lecz upadają na twarz przed Nim, będącym centrum; nie trzymają się sztywno swoich planów, ale przygotowują się do pójścia innymi drogami. W ich gestach jest ścisły kontakt z Panem, radykalna otwartość na Niego, całkowite włączenie w Niego – stwierdził Ojciec Święty. – Z Nim posługują się językiem miłości, tym samym językiem, którym Jezus już przemawia, będąc jeszcze niemowlęciem. Mędrcy idą do Pana, nie po to, by przyjmować, ale aby dawać. Zadajmy sobie pytanie: czy w Boże Narodzenie przynieśliśmy jakieś dary dla Jezusa, na Jego święto, czy też wymieniliśmy jedynie prezenty między sobą?”.
Franciszek podkreślił, że Ewangelia przedstawia szczególną listę podarunków. Złoto przypomina, że pierwsze miejsce należy oddać Panu Bogu. Kadzidło symbolizujące modlitwę zwraca uwagę, że aby wydać woń powinna ona „spalać” trochę naszego czasu. Mirra wskazuje na potrzebę troski o ciała doświadczone cierpieniem. Drogocenne dla Boga jest miłosierdzie i bezinteresowność.
Ojciec Święty wezwał na zakończenie, aby nie tracić okazji do uczynienia pięknego daru dla naszego Króla, który przyszedł do wszystkich, w ubóstwie Betlejem. Wtedy jego światło zajaśnieje nad nami.
„Radio Watykańskie”