„Uważa się, że osoba chora lub niepełnosprawna nie może być szczęśliwa, ponieważ nie jest w stanie zrealizować stylu życia narzuconego przez kulturę przyjemności i rozrywki. W czasach, gdy przesadna troska o ciało stała się masowym mitem, a zatem interesem ekonomicznym, to co jest niedoskonałe musi być przysłonięte, ponieważ godzi w szczęście i spokój ludzi uprzywilejowanych i ponieważ podważa model dominujący – mówił Ojciec Święty. - Lepiej trzymać te osoby w separacji, w jakimś ogrodzeniu – może i złotym – czy też w «rezerwatach» litości lub opieki społecznej, aby nie przeszkadzały rytmowi fałszywego dobrobytu. W niektórych przypadkach uważa się wręcz, że lepiej jest się ich pozbyć jak najszybciej, ponieważ stają się one nieznośnym obciążeniem finansowym w czasach kryzysu. Jakąż iluzją żyje jednak dzisiejszy człowiek, gdy zamyka oczy na chorobę i niepełnosprawność! Nie rozumie prawdziwego sensu życia, który zakłada także akceptację cierpienia i ograniczeń. Świat nie staje się lepszy dlatego, że składa się wyłącznie z osób pozornie «doskonałych», czy też «poprawianych», ale kiedy wzrasta solidarność między ludźmi, wzajemna akceptacja i szacunek. Jakże prawdziwe są słowa Apostoła: «Bóg wybrał właśnie to, co niemocne, aby mocnych poniżyć»!”.
Franciszek podkreślił, że istnieje nie tylko cierpienie fizyczne. Zauważył, że współcześnie jedną z najczęściej występujących patologii jest ta, która dotyka ducha. „Jest to cierpienie, które obejmuje serce i czyni je smutnym, ponieważ brakuje w nim miłości” – mówił Franciszek.
„Prawdziwym wyzwaniem jest to, aby kochać najbardziej. Jak wielu niepełnosprawnych i cierpiących otwiera się ponownie na życie, gdy tylko odkrywają, że są kochani! Jak wiele miłości może wypływać z serca dzięki choćby jednemu uśmiechowi! Wówczas sama słabość może stać się pocieszeniem i wsparciem dla naszej samotności – mówił Papież. - Jezus w swojej męce umiłował nas aż do końca; na krzyżu objawił Miłość, która daje siebie bez granic. Cóż moglibyśmy zarzucić Bogu z powodu naszych słabości i cierpienia, czego nie byłoby już wyrytego na obliczu Jego ukrzyżowanego Syna? Do Jego cierpienia fizycznego dołączyły się wyszydzenie, usunięcie na margines i politowanie, a On odpowiada miłosierdziem, które akceptuje każdego i wybacza wszystkim, «w Jego ranach jest nasze zdrowie». Jezus jest lekarzem, który leczy lekarstwem miłości, bo bierze na siebie nasze cierpienie i zbawia. Wiemy, że Bóg potrafi zrozumieć nasze słabości, bo On sam ich doświadczył”.
Na zakończenie homilii Papież podkreślił, że „sposób, w jaki przeżywamy chorobę i niepełnosprawność, jest wskaźnikiem miłości, jaką jesteśmy gotowi ofiarować. Sposób, w jaki radzimy sobie z cierpieniem i ograniczeniami jest kryterium naszej wolności, by nadać sens doświadczeniom życia, nawet wtedy, gdy jawią się nam jako absurdalne i nie zasłużone”.
na podst. Radio Watykańskie