Franciszek przybył na miejsce celebracji usytuowane na lokalnych terenach targowo-wystawowych w papamobile. Witał go ponad 200-tysięczny tłum wiwatujących wiernych. Tradycyjnie, przed rozpoczęciem liturgii, wzbudzając owację, Papież przejechał pośród zebranych.
Nim jednak zaczęła się celebracja, papamobile podjechało nad brzeg rzeki. Zbudowano tam małe wzniesienie. Dominował nad nimi duży krzyż i trzy mniejsze, symbolizujące tych wszystkich, który na tej granicy ponieśli śmierć. Franciszek złożył tam kwiaty, pobłogosławił krzyże i przez chwilę modlił się w ciszy. Następnie pozdrowił wyraźnie widocznych wiernych, którzy stali po drugiej stronie rzeki, już w amerykańskim stanie Texas. Z kolei na stadionie uniwersytetu w El Paso zgromadzili się ci, którzy po drugiej stronie granicy uczestniczyli za pośrednictwem telebimów w papieskiej Mszy.
W czasie Eucharystii Ojciec Święty użył pastorału zrobionego i podarowanego mu przez więźniów w czasie przedpołudniowej wizyty w zakładzie karnym.
Homilię Papież rozpoczął od przywołania słów św. Ireneusza: „Chwałą Boga jest żyjący człowiek". Wskazał, że słowa te nadal rozbrzmiewają w sercu Kościoła. „Chwałą Ojca jest życie Jego dzieci. Nie ma dla ojca większej chwały niż widzieć spełnienie się jego najbliższych; nie ma większego zadowolenia niż widzieć, jak kroczą one naprzód, jak wzrastają i rozwijają się" – mówił Franciszek.
Następnie nawiązał do pierwszego czytania liturgicznego z Księgi Jonasza. Wskazał, że Bóg posłał proroka z konkretnym zadaniem. Ma iść pomóc zrozumieć ludowi, że jego sposób postępowania, załatwiania spraw i organizowania się rodzi jedynie śmierć i zniszczenie, cierpienie i ucisk. „Idź i głoś, że tak przywykli do zniszczenia, że zatracili wrażliwość w obliczu bólu. Idź i powiedz im, że niesprawiedliwość opanowała ich spojrzenia. Dlatego Jonasz wychodzi!" – mówił Franciszek.
„I w tym tekście stajemy w obliczu tajemnicy miłosierdzia Bożego. Miłosierdzie zawsze przepędza nikczemność, traktując bardzo poważnie istotę ludzką. Odwołuje się zawsze do uśpionej i znieczulonej dobroci każdej osoby. Zamiast zniszczyć, jak często my usiłujemy lub chcemy działać, miłosierdzie zbliża się do każdej sytuacji, aby przemienić ją od wewnątrz. To właśnie jest tajemnicą miłosierdzia Bożego. Zbliża się i wzywa do nawrócenia, do pokuty; wzywa do zauważenia szkód, jakie zostały spowodowane na wszystkich szczeblach. Miłosierdzie wchodzi zawsze w zło, aby je przemienić" – powiedział Franciszek.
Papież zauważył, że mieszkańcy Niniwy zareagowali i rozpoczęli pokutę. Miłosierdzie Boże wkroczyło do ich serc, objawiając i ukazując to, co jest naszą pewnością i naszą nadzieją: że zawsze istnieje możliwość przemiany. Miłosierdzie Boże jest bowiem naszą tarczą i naszą twierdzą.
„Jonasz pomógł dostrzec, pomaga obudzić sumienie. Zaraz potem jego wołanie trafia do mężczyzn i kobiet zdolnych do pokutowania, zdolnych do płaczu. Do płakania z powodu niesprawiedliwości, do płakania z powodu upadku, z powodu ucisku. Są to łzy, które mogą otworzyć drogę do przemiany, są to łzy, które mogą zmiękczyć serce, są to łzy, które mogą oczyścić spojrzenie i pomóc dostrzec spiralę grzechu, w którą wielokrotnie jesteśmy wciągnięci. Są to łzy, które potrafią uwrażliwić spojrzenie i zatwardziałe postępowanie, szczególnie to uśpione, na cierpienia innych. Są to łzy, które mogą zrodzić zerwanie [z grzechem], zdolne do otwarcia się na nawrócenie" – powiedział Franciszek.
Papeż wskazał, że słowo to rozbrzmiewa z mocą także dzisiaj. Dodał, że w Roku Miłosierdzia chce w tym miejscu przywołać miłosierdzie Boże oraz prosić o dar łez i dar nawrócenia.
„Tu, w Ciudad Juárez, jak i w innych strefach przygranicznych, skupiają się tysiące migrantów z Ameryki Środkowej i z innych krajów, nie mówiąc o licznych Meksykanach, którzy także próbują przejść „na drugą stronę". Jest to przejście, droga obciążona strasznymi aktami niesprawiedliwości: wielu naszych przyjaciół – zniewolonych, porywanych, zmuszanych do płacenia haraczu – jest przedmiotem handlu ludźmi, handlu osobami" – powiedział Franciszek.
Franciszek kontynuował tę myśl mówiąc wprost o migracji jako wielkim współczensym kryzysie humanitarnym.
„Nie możemy zaprzeczyć, że istnieje kryzys humanitarny, który w ostatnich latach naznaczał migrację tysięcy osób zarówno pociągami, jak i autostradami, a także pieszo, przemierzających setki kilometrów przez góry, pustynie, niegościnne drogi. Ta ludzka tragedia, jaką jest przymusowa migracja, stanowi dziś zjawisko globalne. Kryzys ten, który można zmierzyć liczbami, my chcemy mierzyć imionami, historiami, rodzinami. Są to bracia i siostry, którzy wychodzą popychani do tego ubóstwem i przemocą, handlem narkotykami i zorganizowaną przestępczością. W obliczu tak wielu luk prawnych rozciąga się sieć, która chwyta i niszczy coraz biedniejszych. Cierpiących nie tylko z powodu biedy, ale przede wszystkim tych, którzy doświadczają wszelkich form przemocy. Niesprawiedliwości, która radykalizuje się w młodych: to oni, niczym mięso armatnie, są prześladowani i zagrożeni, gdy próbują wyjść ze spirali przemocy i piekła narkotyków" – powiedział Franciszek.
Ojciec Święty zachęcał, by modlić się o dar nawrócenia i dar łez, by mieć serca otwarte jak mieszkańcy Niniwy na Jego wezwanie w cierpiącym obliczu tak wielu mężczyzn i kobiet. „Nigdy więcej śmierci i wykorzystywania!" – apelował.
„Tak jak działo się to w czasach Jonasza, również dzisiaj postawmy na nawrócenie; istnieją znaki, które stają się światłem na drodze i głoszeniem zbawienia. Wiem o pracy licznych organizacji społeczeństwa obywatelskiego, działających na rzecz praw migrantów. Wiem także o pełnej zaangażowania pracy wielu sióstr i braci zakonnych, kapłanów i świeckich, którzy poświęcają się towarzyszeniu i obronie życia. Udzielają pomocy na pierwszej linii, ryzykując wielokrotnie własnym życiem. Swoim życiem są prorokami miłosierdzia, są sercem wyrozumiałym i towarzyszącymi stopami Kościoła, który otwiera swe ramiona i wspiera" – powiedział Papież.
Kończąc homilę Franciszek pozdrowił tych, którzy łączyli się w tym momencie ze sprawowaną przez niego Eucharystią modląc się po drugiej stronie granicy, na stadionie uniwersytetu w El Paso. Podziękował im, że przez to wszyscy mogli czuć się jedną rodziną.
Po celebracji za przybycie do Ciudad Juárez dziękował Franciszkowi tamtejszy ordynariusz bp Torres Campos. Ze swej strony Papież także dziękował za całą pielgrzymkę do Meksyku, zwłaszcza tak wielu osobom, które ją przygotowały. „Czułem, że ta wielka rodzina meksykańska przyjęła i odebrała mnie z miłością, świątecznie i z nadzieją – dziękuję za otwarcie przede mną bram waszego życia i waszego narodu" – powiedział Papież. Zacytował także fragment wiersza „Braterstwo" meksykańskiego pisarza Octavio Paza, do którego następnie nawiązał.
"Posługując się tymi słowami ośmielam się zasugerować, że tym, co nas cechuje i określa przed nami drogę, jest tajemnicza, ale rzeczywista obecność Boga, ucieleśniona konkretnie we wszystkich osobach, szczególnie najuboższych i potrzebujących w Meksyku. Noc może się nam zdawać ogromna i bardzo ciemna, ale w tych dniach mogłem stwierdzić, że w tym narodzie istnieje bardzo wiele świateł, głoszących nadzieję; mogłem zobaczyć w wielu jego świadkach i na wielu jego twarzach obecność Boga, który nadal pielgrzymuje po tej ziemi, prowadząc ich i wspierając w nich nadzieję; wielu mężczyzn i kobiet swym codziennym wysiłkiem umożliwia to, że to społeczeństwo meksykańskie nie trwa w ciemnościach" – powiedział Franciszek.
Bezpośrednio po Eucharystii w Ciudad Juárez Ojciec Święty pojechał na tamtejsze międzynarodowe lotnisko, gdzie odbyła się krótka, oficjalna ceremonia pożegnalna z udziałem prezydenta Meksyku Enrique Peña Nieto. Po godzinie 19 czasu miejscowego Dreamliner linii lotniczych AeroMéxico z Papieżem Franciszkiem na pokładzie odleciał do Rzymu. Tym samym zakończyła się XII zagraniczna podróż apostolska tego pontyfikatu.
Na podst. inf. Radia Watykańskiego
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.