Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska zapowiedziała, że jeśli dokumenty ws. weta prezydenta do ustawy dotrą do Sejmu szybko, to być może izba zdąży zająć się sprawą jeszcze w tej kadencji.
O decyzji prezydenta Dudy poinformowała w piątek PAP szefowa biura prasowego prezydenckiej kancelarii Katarzyna Adamiak-Sroczyńska.
"W opinii prezydenta RP ustawa jest pełna luk i nieścisłości, a także stoi w sprzeczności z dotychczasową praktyką orzeczniczą. Rozwiązania przyjęte przez parlament dopuszczają m.in. wielokrotną zmianę płci metrykalnej na podstawie uproszczonych procedur oraz nie wymagają wykazania trwałości poczucia przynależności do określonej płci. Ustawa dopuszcza także zawarcie małżeństwa przez osoby tej samej płci biologicznej oraz adopcję przez takie pary dzieci" - czytamy w komunikacie Kancelarii Prezydenta.
Projekt ustawy zgłosiła posłanka Anna Grodzka (niezrz.). W trakcie prac parlamentarnych dość znacząco zmienił on swój pierwotny kształt - został okrojony do kwestii, które nie budziły kontrowersji. W pracach uczestniczyli aktywnie przedstawiciele resortów zdrowia i sprawiedliwości, ich stanowisko wobec projektu było pozytywne.
Ustawa - w zamyśle jej autorów - dotyczy wyłącznie procedur prawnych, nie dotyka kwestii medycznych. Jej głównym celem jest ich uproszczenie i zlikwidowanie obowiązującego obecnie w tego typu sprawach trybu procesowego, z powództwa przeciwko własnym rodzicom.
Jeśli prezydent odmawia podpisania ustawy, wraz z umotywowanym wnioskiem przekazuje ją Sejmowi do ponownego rozpatrzenia. Sejm odrzuca weto prezydenta większością trzech piątych głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Nie ma jednak na tym etapie możliwości wnoszenia poprawek.
W przypadku odrzucenia weta przez Sejm prezydent nie ma innej możliwości, jak tylko podpisać ponownie uchwaloną ustawę i zarządzić jej ogłoszenie. Jeżeli weto nie zostanie odrzucone, proces ustawodawczy kończy się i ustawa nie nabiera mocy prawnej.
W opinii konstytucjonalistów, jeśli w związku z końcem kadencji Sejm nie zajmie się prezydenckim wetem, zawetowana ustawa nie wchodzi w życie i tak jak projekty ustaw podlega zasadzie dyskontynuacji. Taka sytuacja miała miejsce w 2011 r. w przypadku ustawy zawierającej przepisy o GMO, którą zawetował prezydent Bronisław Komorowski.
Ostatnie posiedzenie Sejmu obecnej kadencji zaplanowano na 8-9 października. Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała PAP, że jeśli dokumenty ws. weta prezydenta do ustawy o uzgodnieniu płci dotrą do Sejmu szybko, być może izba zdąży zająć się sprawą jeszcze w tej kadencji.
Większość potrzebna do odrzucenia prezydenckiego weta to 276 głosów. PO (197 posłów), PSL (38), SLD (35), koło poselskie Ruchu Palikota (11) oraz koło poselskie Biało-Czerwoni (4) mają razem 285 posłów. PiS ma 134 posłów, a Zjednoczona Prawica 16. W Sejmie jest też 25 posłów niezrzeszonych.
W myśl zapisów zawetowanej ustawy wniosek o uzgodnienie płci mogłaby złożyć osoba, która ma pełną zdolność do czynności prawnych i nie pozostaje w związku małżeńskim. Dołączałaby do niego m.in. orzeczenie wydane przez dwóch lekarzy ze specjalizacją w psychiatrii lub seksuologii stwierdzające utrwalone występowanie tożsamości płciowej, odmiennej od płci metrykalnej.
Sprawy dotyczące uzgodnienia płci miałyby być rozpatrywane w trybie nieprocesowym przez Sąd Okręgowy w Łodzi, który wybrano ze względu na fakt, że rozpatruje on podobne sprawy od lat i szybko podejmuje decyzje, często na jednej rozprawie. Znajduje się też w centralnym punkcie kraju i nie jest tak obłożony, jak sądy w Warszawie.
Prawomocne postanowienie sądu o uzgodnieniu płci byłoby podstawą do wydania nowego aktu urodzenia oraz zmiany imion i nazwiska, wydania nowego aktu urodzenia, nowego numeru PESEL, dowodu osobistego. Zapisano, że wydanie nowego aktu urodzenia nie naruszałoby stosunków prawnych między wnioskodawcą i osobami trzecimi, w szczególności jego rodzicami, a także jego dziećmi.
W ustawie wskazano, że ma ona wejść w życie z początkiem przyszłego roku. (PAP)