"Trzeba cywilizować rynek pracy. Z jednej strony mówimy, że mamy zbyt elastyczny rynek pracy, z drugiej strony przedsiębiorcy mówią, że wręcz przeciwnie. Tak naprawdę chodzi o to, że rozmawiamy o rzeczach zupełnie innych niż powinniśmy. My rzeczywiście mamy pod pewnymi względami rynek bardzo elastyczny, ale pod pewnymi względami - rynek bardzo nieelastyczny. Natomiast problem jest taki, że mamy ten rynek chory" - powiedział Marek Belka, który wziął udział w konferencji "Gospodarka i Społeczeństwo" zorganizowanej przez Uniwersytet Łódzki.
"Myśmy wprowadzili różnego rodzaju niekonwencjonalne metody zatrudnienia - to dobrze, tylko żeśmy następnie te niekonwencjonalne metody zatrudnienia obdarowali przywilejami fiskalnymi - podatkowymi i ZUS-owskimi. Błąd" - mówił prezes NBP.
"Bo w związku z tym owe śmieciówki to nie są dlatego śmieciówki, że są na krótki termin zatrudnieniem, na różnego rodzaju - powiedzmy sobie - umowy o pracę. Moja córka nie ma nic przeciwko temu. Tylko problemem jest, że proliferacja takich metod zatrudnienia nie wynika wyłącznie z potrzeb przedsiębiorców, czy pracobiorców tylko z tego, że one są uprzywilejowane podatkowo. Trzeba z tym skończyć, to jest wielki krok w kierunku cywilizowania rynku pracy" - przekonywał Belka.
Jego zdaniem spowoduje to, że ludzie będą bardziej skłonni inwestować w miejsce pracy, iść za miejscem pracy, a mniej będą spychani w szarą strefę.
W ocenie prezesa NBP takie cywilizowanie rynku pracy ma szansę przy jednoczesnym uelastycznieniu form zatrudnienia. "A to wcale nie jest tak, że w Polsce łatwo jest zatrudnić kogoś na 6 miesięcy w roku, albo na 3 dni w tygodniu. Przecież takie formy zatrudnienia będą coraz bardziej potrzebne - ludzie starsi, albo rodzice wychowujący dzieci. Ma to szansę zwiększyć podaż pracy" - dodał Belka.(PAP)