Około 40 proc. mięsa drobiowego produkowanego w Polsce jest eksportowane, a drobiarstwo w ogóle ma największy udział w eksporcie w całej branży spożywczej. Podobnie około 40 proc. produkcji jaj przeznaczane jest na eksport. Mięso drobiowe i jaja przede wszystkim są eksportowane do krajów Unii Europejskiej, zwłaszcza do Holandii i Niemiec.
"Pozycja lidera to wielka zasługa polskich drobiarzy, a w całej branży zatrudnionych jest tylko około 10 tys. osób, w tym hodowcy, producenci, przetwórcy. Jest to naprawdę duże osiągnięcie" - podkreślił prof. Rutkowski.
Naukowiec zaznaczył, że głównym czynnikiem determinującym duży eksport mięsa drobiowego jest niska cena, polskie mięso jest najtańsze w całej Unii Europejskiej. W przypadku eksportu jaj, których cena jest wyższa od średniej unijnej, o powodzeniu decyduje duża aktywność handlowców, działania marketingowe i dobra logistyka.
Obecnie w Polsce produkuje się około 20 mln kurcząt rocznie. Produkcja brojlerów rośnie około 10 proc. rocznie. Dzięki postępowi genetycznemu uzyskuje się korzystne parametry: chów - 5,5-6 tygodni, zużycie paszy - 1,6-1,7 kg na 1 kg przyrostu masy i waga - 2,5 kg.
Produkcja indyków wzrosła w zeszłym roku o 15 proc. Jak zauważył prof. Rutkowski mięso indycze ze względu na swoje właściwości i niższą cenę jest stosowane jako substytut wołowiny w produkcji garmażeryjnej i do wytwarzania wysokiej jakości wędlin.
Ostatnio wzrasta też produkcja mięsa kaczego, które kiedyś było uznawane za mięso luksusowe. Prawie co roku dynamika wzrostu produkcji sięga 10 proc. Zdaniem prof. Rutkowskiego wpływa na to ma z jednej strony bogacenie się społeczeństwa, z drugiej strony - znaczący postęp genetyczny, w czym główna zasługa Francuzów, a to powoduje, że kaczki są tańsze w produkcji, bo zjadają mniej paszy na kilogram przyrostu masy, a w konsekwencji mięso może być tańsze na rynku.
Na rynku produkcji gęsi obserwuje się stabilizację, w jednym roku jest to kilka procent więcej, a w drugim - parę procent mniej. Większość część produkcji jest przeznaczona na eksport. W Niemczech od lat wysoką renomę ma polska gęś owsiana, dotuczana owsem.
"Eksport jest już w miarę wysycony, a popyt krajowy jest mały. Z jednej strony wypływa na to wysoka cena, a z drugiej - brak tradycji społecznej. Gęś jest dużym ptakiem i rzadko jest sprzedawana w porcjach, a to powoduje wydatek około 80-100 zł. Gęś poza tym, że dużo kosztuje, bo jest tłusta. Jak wskazują badania są to kwasy nienasycone i wielonienasycone, czyli prozdrowotne, korzystne w diecie, ale tradycja jest taka, żeby nie jeść tłustego, bo zaszkodzi" - podkreślił profesor.
Produkcja innych ptaków hodowlanych, jak perlice czy strusie jest stosunkowo niewielka.
W opinii prof. Rutkowskiego na wysoki rozwój drobiarstwa w Polsce paradoksalnie wpływ miała gorsza sytuacja producentów drobiu w porównaniu z innymi branżami. Na przykład w przypadku spadku cen nie mogli liczyć jak hodowcy trzody chlewnej na interwencyjny skup przez państwo. To zmuszało do inwestowania, obniżania kosztów produkcji.
"Produkcja drobiu w Polsce ciągle rośnie. Nie wiadomo, jak długo to będzie trwało. Opinie specjalistów na ten temat są podzielone. Moim zdaniem produkcja mięsa drobiowego z czasem będzie przesuwała się na wschód Europy. Produkcja drobiu, zwłaszcza na dużą skalę, nie jest przyjazna środowisku, spotyka się z protestami lokalnych społeczności. Obecnie dużo ferm powstaje w Rosji, na Białorusi i Ukrainie. Trudno powiedzieć, kiedy te kraje mogłyby stać się dominującymi producentami" - podkreślił naukowiec. PAP