"Od kilku miesięcy toczy się dyskusja o obniżeniu wieku rozpoczynania edukacji szkolnej. W tej chwili nabrała ona niezwykle emocjonalnego charakteru" - zauważył prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w liście do prezydenta.
Zaznaczył w nim, że "ZNP, jako najliczniejszy reprezentant środowiska nauczycielskiego, w tym także wielu rodziców, dostrzegł i dostrzega potrzebę dyskusji na ten temat". Podkreślił, że rozumie obawy rodziców. Przypomniał, że związek zwracał uwagę Ministerstwu Edukacji Narodowej na niebezpieczne zjawiska, wpływające na społeczny odbiór reformy. "Wskazywaliśmy potrzebę poprawy opieki w świetlicach i stołówkach szkolnych, a także konieczność zatrudnienia większej liczby pedagogów i psychologów. Nasze uwagi i wyniki przeprowadzonych przez nas badań w tej sprawie były także prezentowane podczas debaty sejmowej. Niestety, MEN nie zawsze podchodziło do tych uwag z należytą starannością" - napisał Broniarz.
"Dziś jednak jesteśmy przekonani, że szkoły i nauczyciele są przygotowani do pełnej realizacji obowiązującej ustawy. Nie ma też wątpliwości, że korzyści wynikające z wcześniejszego rozpoczęcia nauki przez dzieci, choć odroczone w czasie, są społecznie nie do przecenienia. Projektodawcy pytania referendalnego absolutnie nie zwracają uwagi na to, że jakiekolwiek zmiany dokonywane w trakcie roku szkolnego będą się odbywały kosztem dzieci i rodziców. Dlatego też apelujemy do Pana Prezydenta o ponowne wnikliwe rozważenie zasadności pytania referendalnego. Jesteśmy również gotowi do rozmowy z Panem na ten temat" - zadeklarował prezes ZNP.
Poinformował głowę państwa, ze zdaniem ZNP sprawy edukacji, wychowania, opieki nad dzieckiem powinny być przedmiotem prac rządu i parlamentu. "Wymagają one spokojnej i rzeczowej dyskusji, wolnej od politycznych emocji, prowadzonej ze świadomością, że każda decyzja skutkuje wieloletnimi konsekwencjami, i że żadna zmiana nie może odbywać się kosztem dziecka. Ponawiamy jednocześnie propozycję powołania przy urzędzie Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Rady Edukacyjnej, która - nie zastępując MEN - powinna być miejscem debaty różnych grup społecznych o teraźniejszości i przyszłości polskiej edukacji" - zaznaczył.
6 września zgodnie z inicjatywą poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego Polacy mają odpowiadać na trzy pytania: czy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika".
Z wnioskiem do prezydenta, by do wrześniowego referendum dopisać trzy pytania: o wiek emerytalny, obowiązek szkolny sześciolatków i Lasy Państwowe, zwróciła się wiceprezes PiS Beata Szydło. Z kolei szef "S" Piotr Duda zaproponował, by Polacy odpowiedzieli na dodatkowe pytania referendalne 25 października - w dniu wyborów parlamentarnych.
Prezydent Andrzej Duda ma ogłosić swoją decyzję w sprawie wniosku o rozszerzenie referendum w czwartek wieczorem w specjalnym telewizyjnym wystąpieniu.
1 września tego roku po raz pierwszy do I klasy szkoły podstawowej powinien pójść obowiązkowo cały rocznik dzieci sześcioletnich, czyli urodzonych w 2009 r. Wraz sześciolatkami we wrześniu do I klas pójdą też dzieci siedmioletnie, urodzone w drugiej połowie 2008 r. oraz dzieci urodzone w I połowie 2008 r., którym na wniosek rodziców w ubiegłym roku odroczono rozpoczęcie nauki; we wrześniu ub.r. obok siedmiolatków do pierwszych klas obowiązkowo szła połowa rocznika sześciolatków.
W polskim systemie edukacji stopniowe obniżanie wieku obowiązku szkolnego rozpoczęto w 2009 r. Przez pięć lat - do września 2013 r. - decyzję o tym, czy dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu czy siedmiu lat, podejmowali rodzice. PAP