Sąd Okręgowy rozpoznał zażalenie prokuratura Rejonowego Katowice-Północ na postanowienie sądu Rejonowego Katowice-Zachód na posiedzeniu niejawnym.
Jak poinformowała wiceprezes sądu okręgowego Dorota Pasieka-Mrochem sąd "zmienił zaskarżone postanowienie w ten sposób, iż zastosowane wobec podejrzanego Macieja K. środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym w postaci dozoru policji i poręczenia majątkowego uchylił, stosując w to miejsce areszt tymczasowy na okres trzech miesięcy - licząc od dnia zatrzymania".
„Sąd okręgowy jako sąd odwoławczy dokonał odmiennej oceny zasadności wniosku o zastosowanie aresztu tymczasowego niż uczynił to sąd rejonowy, przy czym istotą postępowania dwuinstancyjnego jest m.in. możliwość dokonania odmiennej oceny a co za tym idzie możliwość uchylenia bądź zmiany decyzji sądu pierwszej instancji przez sąd odwoławczy, tak jak to miało miejsce w tej sprawie" - uzasadniła Pasieka-Mrochem.
Wiceprezes poinformowała, że „zdaniem sądu odwoławczego niewystarczające jest zastosowanie środków zapobiegawczych wolnościowych wobec Macieja K. na tym etapie postępowania, tak jak to uczynił sąd rejonowy". "W realiach niniejszej sprawy, zdaniem sądu odwoławczego, jedynie areszt tymczasowy jest w stanie zabezpieczyć prawidłowy tok prowadzonego postępowania przygotowawczego" - dodała.
Poniedziałkowe postanowienie, jak wskazała wiceprezes, jest nieprawomocne. "Aczkolwiek natychmiast wykonalne, co znaczy, że zostaną przesłane odpowiednie dokumenty po to aby zatrzymać i osadzić w areszcie Macieja K." - powiedziała.
Zażalenie na decyzję katowickiego sądu rejonowego, jak informowała rzeczniczka prokuratury okręgowej Marta Zawada-Dybek, zostało złożone 17 lipca. „W naszej ocenie sąd dokonał błędnych ustaleń wskazując, iż w sprawie nie są spełnione przesłanki do tymczasowego aresztowania" - mówiła wówczas Zawada-Dybek.
20-latek był poszukiwany od 11 lipca, gdy w jego mieszkaniu policjanci znaleźli ponad 140 gramów "Mocarza" (zatrzymano tam wówczas dwie inne osoby). W kolejnych dniach przechwycono też kilka adresowanych do niego paczek, również zawierających tę substancję.
Mężczyzna został zatrzymany 13 lipca wieczorem przez śląską policję. Następnego dnia zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Mirosław Schossler mówił, że na Śląsku - według oceny policji - 20-latek był głównym organizatorem rozprowadzania narkotyku sprzedawanego pod nazwą "Mocarz" (to ta nazwa pojawiała się najczęściej w relacjach zatrutych nim osób, trafiających do szpitali).
20-latkowi z Katowic prokurator przedstawił (jak tłumaczyła na briefingu 15 lipca Zawada-Dybek) zarzuty popełnienia trzech przestępstw.
Pierwszy zarzut dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób w postaci wprowadzenia do obrotu szkodliwych substancji (zarzut dotyczy okresu od października 2014 roku do 11 lipca 2015 roku).
Kolejne zarzuty dotyczą: sprzedaży środka odurzającego osobom trzecim i usiłowania sprzedaży kolejnym osobom środka odurzającego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz posiadania środka odurzającego "w postaci dopalacza - tutaj chodzi o 5 gr (...) tejże substancji". PAP