Mimo oczekiwań na listach ofiar terroru komunistycznego, które udało się ustalić dzięki ekshumacji w różnych miejscach Polski, wciąż nie ma rotmistrza Witolda Pileckiego, którego 67. rocznica zamordowania przypada 25 maja br. Wielu Żołnierzy Wyklętych udało się odnaleźć, ale nie rotmistrza. Z czego to wynika?
– Chciałbym udzielić prostej odpowiedzi na to pytanie, ale na razie zwyczajnie nie mogę tego zrobić. Składa się na to szereg przyczyn. Za nami lata wytężonej pracy i dziś możemy powiedzieć, że już zafunkcjonowały w naszej przestrzeni publicznej informacje o nazwiskach kolejnych ludzi, co jakiś czas przekazywane społeczeństwu. Działania są prowadzone, one przynoszą konkretne efekty i ludzie zamordowani przed laty dziś na nowo odzyskują swoje imiona i nazwiska. Skoro tak, to wydawałoby się, że każdy rok powinien przynosić kolejne odkrycia, a tak niestety nie jest. Proszę pamiętać, że „Łączka" nie jest miejscem, gdzie, jeżeli pierwszego dnia natrafiliśmy na szczątki ludzkie, to następne dni już tylko potwierdzały nam coś, co wiemy z dokumentów, kto powinien tam być pochowany, kto koło kogo powinien leżeć. Nie mamy takiej komfortowej sytuacji i nie będziemy mieli. Powtarzałem to wielokrotnie i dzisiaj, korzystając z okazji wypowiedzi publicznej, powtórzę to raz jeszcze – dopóty, dopóki nie wydobędziemy wszystkich, absolutnie wszystkich szczątków znajdujących się na Łączce, nie możemy powiedzieć, że szczątków rotmistrza Witolda Pileckiego tam nie ma. Z dokumentów wynika, że czas, kiedy został stracony, to jest ten okres, kiedy ludzie byli już grzebani na Łączce. Przypomnę, że znaleźliśmy już m.in. płk. Stanisława Kasznicę straconego na dwa tygodnie przed rotmistrzem Pileckim, znajdujemy inne osoby, które zostały zabite w czerwcu, lipcu, sierpniu 1948 r., a nawet krótko po rotmistrzu Pileckim. Istotnie nie ma dziś jeszcze szczątków rotmistrza, ale głęboko wierzę, że ten czas nastąpi, że to jest ostatnia rocznica, kiedy mówimy o tym, że szczątki rotmistrza Pileckiego są poszukiwane. Zawsze miałem i mam głębokie przekonanie, że te szczątki odnajdziemy. Jest to tylko kwestia czasu.
Co zatem stoi na przeszkodzie?
– Żeby odnaleźć szczątki, działania na Łączce muszą zostać dokończone. Tymczasem w tej chwili nie możemy tam odkryć nawet skrawka ziemi. Cały obszar, który wytypowaliśmy jako miejsce więziennych pochówków z lat 1948-56, musi być dokładnie zbadany. Wtedy i jestem o tym przekonany – nadejdzie dzień, na który wszyscy oczekujemy, a więc dzień ogłoszenia odnalezienia i identyfikacji szczątków wielkiego Polaka, wielkiego oficera.
Wspomniał Pan, że dziś jest już ostatnia rocznica śmierci rotmistrza Pileckiego, kiedy jeszcze nie znamy miejsca jego pochówku. Czy to oznacza, że prace na Łączce będą w tym roku kontynuowane?
– Zadał mi pan trudne pytanie, na które niestety nie mogę odpowiedzieć. Wokół Łączki dzieją się różne trudne, skomplikowane sprawy. Nie o wszystkich mogę jeszcze dziś mówić. Pozostaje mi nadzieja – podobnie jak wszystkim członkom naszego zespołu, że będziemy mogli te działania kontynuować. Mam świadomość oczekiwań społecznych, wiem, że wszyscy oczekują, że te działania będą podjęte szybko i doprowadzą do odnalezienia wszystkich szczątków. Przypomnę, że są tam pogrzebane także inne szczątki wielkich Polaków, których wciąż nie odnaleźliśmy, chociażby płk Łukasz Ciepliński czy inni członkowie IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość", czy generał August Emil Fieldorf ps. „Nil". Mamy zatem świadomość oczekiwań społecznych. Zapewniam, że z naszej strony zrobimy wszystko, żeby spełnić te oczekiwania. Na razie sytuacja jest taka, że od dwóch lat, bo tyle czasu mija, jak nie możemy kontynuować prac na Łączce.
Pochówki komunistycznych przywódców organizuje się z honorami, tymczasem miejsca spoczynku wielu polskich bohaterów wciąż pozostają nieznane. Czy państwo polskie wywiązuje się dostatecznie z obowiązku wobec Żołnierzy Niezłomnych?
– Ta sytuacja myślę, że jest bolesna dla każdego, kto czuje się Polakiem, dla każdego, kto myśli w kategoriach państwa. Sytuacja, w której co jakiś czas słyszymy, że dochodzi, bądź omal nie doszło do pochówku z honorami wojskowym jakiegoś komunistycznego dygnitarza, czasem funkcjonariusza UB, czasem przedstawiciela Informacji Wojskowej, a czasem sędziego czy prokuratora stalinowskiego, do tego typu sytuacji dochodzi w tym samym czasie, kiedy my poszukujemy szczątków naszych narodowych bohaterów. Sprawą najważniejszą dla każdego państwa jest stworzenie takiego systemu wartości, kiedy bohater zostaje nazwany bohaterem i uhonorowany, a ten, kto służy zniewoleniu, ponosi za swoje czyny określoną karę. W Polsce niestety mamy inną sytuację. Zwłoki bohaterów leżą pod szczątkami ludzi, których pogrzebano na „Łączce" w okresie stanu wojennego, wykorzystując ochronę prawodawstwa specjalnego z tego okresu.
Mimo usilnych starań i knowań komunistom nie udało się wymazać ze społecznej świadomości polskich bohaterów...
– Nie udało się tego zrobić, bo nie byli w stanie. Przez pewien czas próbowali wmówić społeczeństwu, że nie byli to bohaterowie, ale przedstawiciele obcych wywiadów, jak to często przypisywano w wydawanych wyrokach naszym bohaterom uśmierconym w okresie reżimu komunistycznego. Jednak społeczeństwo było mądrzejsze i wiedziało, a szczególnie wie to teraz z całą mocą, kiedy udostępniono archiwalia, kiedy jest możliwość zbadania potężnych zbiorów po służbach specjalnych. Wiemy, kogo uśmiercono, wiemy, jak wielu ludzi chowano w tym miejscu w tamtym okresie. I widać, że ci, których starano się unicestwić nie tylko w sposób fizyczny, ale również starano się wyprzeć ich z naszej zbiorowej pamięci, ci ludzie są naszymi bohaterami. Mam też takie osobiste wrażenie, że coraz więcej Polaków dostrzega wielkość tych uśmierconych, tak jak dostrzega wielkość rotmistrza Pileckiego. I to bardzo cieszy, bo są to nie tylko młodzi i w średnim wieku Polacy, ale wszystkie pokolenia uznają tych ludzi za naszych bohaterów, a rotmistrz Pilecki wśród nich jest tą postacią szczególną. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że następna rocznica jego śmierci będzie miała już inny charakter. Zapewniam, że jako historycy nie myślimy o niczym innym jak o tym, żeby dokończyć prace na Łączce.
Jaki testament pozostawił nam rotmistrz Pilecki?
– Tym testamentem jest prawda, najważniejszą sprawą dla nas jest Polska, Ojczyzna, służba i walka dla niej. I nie ma większego honoru dla Polaka niż działać na rzecz niepodległości i dla dobra Ojczyzny, że naszą Ojczyzną jest Polska. Pamięć tego bohatera narodowego jest kultywowana w różnych środowiskach. Wiele szkół nosi imię rotmistrza Pileckiego, dziś kolejna Gimnazjum w Knyszynie otrzymało imię tego bohatera. Młodzież w wielu miastach uznaje i chce mieć za swego patrona tego bohatera. To piękne i budujące.
Dziękuję za rozmowę.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik"
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.