Do Braniewa przyjechało w sobotę ok. 200 motorów z obwodu kaliningradzkiego, wśród motocyklistów był m.in. gubernator obwodu kaliningradzkiego Nikołaj Cukanow. Uczniowie, weterani, orkiestra dęta filharmonii w Kaliningradzie i dziennikarze przyjechali autokarami. W sobotę oddali hołd spoczywającym tu żołnierzom Armii Czerwonej, walczącym w 1945 roku w okolicach Tolkmicka, Fromborka i Braniewa.
Motocyklistów od granicy eskortowali polscy policjanci; po drodze nie doszło do żadnych incydentów.
Na uroczystości w Braniewie z Moskwy i Woroneża przyjechały dzieci i wnuki spoczywającego na braniewskiej nekropolii Fiodora Słodowlia. Jak mówiła dziennikarzom wnuczka Aleksandra Ostaszow, rodzina przez kilkanaście lat bezskutecznie szukała miejsca pochówku zmarłego na froncie Słodowlia, dopiero przed rokiem Czerwony Krzyż wskazał im, że spoczywa on w Braniewie.
Stronę rosyjską, oprócz gubernatora Cukanowa, reprezentowali także: ambasador FR w Polsce Siergiej Andriejew oraz konsul generalny w Gdańsku Aleksander Karaczewcew. Cukanow i Andriejew dziękowali stronie polskiej za umożliwienie świętowania dnia zwycięstwa w Braniewie. "Zwycięstwo w tej wojnie było nie tylko sowieckie. (...) Żołnierze Armii Czerwonej dali nową ojczyznę w tych stronach i Polakom i mieszkańcom Obwodu Kaliningradzkiego" - mówił Cukanow. Podkreślał, że trzeba o tym pamiętać, by te wydarzenia się nie powtórzyły.
Ambasador Andriejew przyznał, że obecne stosunki polsko-rosyjskie nie należą do najlepszych, ale podkreślał, że oba narody "rozumieją się wzajemnie i w razie potrzeby potrafią się dogadać". "Gdy chodziło o najcięższe chwile, o przetrwanie zawsze byliśmy razem" - mówił Andriejew. Zaznaczył, że gdyby nie ofiara czerwonoarmistów "dziś nie było by Rosji, demokratycznej Polski i wielu innych europejskich państw".
Na sobotnich uroczystościach stronę polską reprezentowali konsul RP w Kaliningradzie Marcin Nosal, przedstawiciele wojewody - Bogumił Osiński, marszałka - Aneta Brzyska i starosta braniewski Leszek Dziąg. Przemawiał jedynie Osiński, który wspomniał m.in. postać zmarłego w piątek prof. Władysława Bartoszewskiego. Podkreślił, że Bartoszewski dążył do pojednania między narodami. "Większość z nas zna wojnę z podręczników i najlepiej by było, by tak zostało. By nigdzie nikt nie dopisywał do tych podręczników kolejnych rozdziałów" - mówił.
Po oficjalnych przemówieniach odbyły się ekumeniczne modlitwy. Po nich wypuszczono gołębie, a na koniec kwiaty i wieńce składali przedstawiciele instytucji, kombatantów, miast z obwodu oraz kluby motocyklowe z Polski i Rosji, w tym delegacja klubu Nocne wilki.
Jak poinformowała PAP rzecznik warmińsko-mazurskiej straży granicznej Mirosława Aleksandrowicz polskie służby graniczne nie sprawdzały klubów motocyklowych, a indywidualnie poszczególnych motocyklistów. "Sprawdzaliśmy na jakie uroczystości jadą. Każdy z nich deklarował, że na uroczystości upamiętniające żołnierzy radzieckich na cmentarzu w Braniewie" - mówiła PAP Aleksandrowicz. Zapewniła, że do Polski wpuszczono wszystkich motocyklistów, którzy pojawili się w sobotę na granicy.
Motocykliści z Rosji mówili PAP, że "na granicy wszystko było ok".
Po raz pierwszy w uroczystościach w Braniewie nie uczestniczyli w tym roku przedstawiciele Wojska Polskiego. Zgodnie z informacjami uzyskanymi z 9. Braniewskiej Brygady Kawalerii Pancernej, organizatorzy nie zwrócili się o skierowanie wojskowej asysty honorowej do udziału w tym przedsięwzięciu - poinformował PAP Departament Komunikacji Społecznej Ministerstwa Obrony Narodowej. Wyłącznym organizatorem sobotnich uroczystości była strona rosyjska.
Po ceremonii na cmentarzu motocykliści przejechali do Braniewa, gdzie złożyli kwiaty pod pomnikiem gen. Andersa.
Rajdy rosyjskich klubów motocyklowych do Braniewa odbywają się od 2010 r. i są związane z Dniem Zwycięstwa, który jest obchodzony w Rosji 9 maja, jako święto państwowe. Zapoczątkował je poprzedni gubernator obwodu kaliningradzkiego Gieorgij Boos, który prywatnie jest motocyklistą, a kontynuuje jego następca Nikołaj Cukanow. Obaj politycy są regionalnymi liderami partii Jedna Rosja, która jest politycznym zapleczem prezydenta Władimira Putina.
Cmentarz Żołnierzy Radzieckich przy ul. Elbląskiej w Braniewie jest uważany za największy w Europie pod względem liczby pochowanych czerwonoarmistów. Spoczywają tam szczątki 31 237 żołnierzy, którzy polegli na początku 1945 r. w walkach z Niemcami nad Zalewem Wiślanym.
Nekropolia powstała w 1945 r. na powierzchni 6,5 ha. W następnych latach przeniesiono tam szczątki żołnierzy radzieckich, którzy zginęli w okolicach Pasłęka, Górowa Iławeckiego i w innych miejscowościach dawnych Prus Wschodnich. Obecnie na cmentarzu znajduje się 250 zbiorowych i 20 indywidualnych mogił. Jego centralny punkt stanowi obelisk z piaskowca z rzeźbami przedstawiającymi grupę czerwonoarmistów.
Większość kwater jest bezimienna. Tylko niewiele ponad 4 tys. żołnierzy, to osoby o ustalonej tożsamości. Ich nazwiska, data urodzin i śmierci są dostępne w formie elektronicznej i papierowej w administracji cmentarza. Co roku przyjeżdża kilkadziesiąt osób z Rosji, które poszukują miejsc pochówku swoich przodków, którzy polegli lub zaginieli w czasie wojny.
Utrzymaniem cmentarza wojennego w Braniewie zajmuje się strona polska, np. wojewoda warmińsko-mazurski przekazuje na ten cel ok. 20 tys. zł rocznie. Tylko w latach 2006-13 na renowację rosyjskich i radzieckich miejsc pamięci w całym kraju Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przeznaczyła ponad 5,5 mln zł. PAP