Na Kaszubach śmigus-dyngus uchodził... na sucho

2015-04-06, 13:55
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Na Kaszubach śmigus-dyngus uchodził... na sucho © Marian Paluszkiewicz

Gdyby mieszkańcy Kaszub trzymali się wiernie tradycji, to w wielkanocny poniedziałek region ten byłyby najsuchszym miejscem w Polsce. Dawny kaszubski śmigus-dyngus wiązał się wprawdzie z laniem, ale bynajmniej nie wody.

Regionalny zwyczaj nakazywał chłopcom i mężczyznom z samego rana w drugi dzień świąt wielkanocnych chwytać za gałązki i „okładać" nimi przedstawicielki płci pięknej. „Dziewczęta były chłostane najczęściej witkami brzozy, ale zdarzało się, że w ruch szły witki jałowca, które – żeby bardziej bolało, niektórzy chłopcy suszyli za kominem przez kilka dni" – powiedziała PAP Life Iwona Klinger z Muzeum Kaszubski Park Etnograficzny im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach Kiszewskich.

„Oczywiście dyngowano przede wszystkim dziewczęta i młódki, które się podobały" – zaznaczyła Klinger dodając, że panny, którym zależało na popularności, potrafiły zostawiać niedomknięte drzwi lub okno, by ułatwić adoratorom wejście do swojego domu. Z kolei młodzieńcy, którym zależało na konkretnej pannie, obmyślali różne fortele – na przykład zawczasu ukrywali się na strychu czy w innej skrytce w domu panny, by wczesnym rankiem dopaść ją z witką.

Klinger wyjaśniła, że Longin Malicki w swojej książce „Rok obrzędowy na Kaszubach" pisał, iż istniał pewien sposób, dzięki któremu panna mogła obronić się przed razami. „Ponoć był taki zwyczaj, że jeśli dziewczyna doleciała do chlewa i wypuściła świnie, to była bezpieczna, nie było wolno już jej dyngować" – powiedziała Klinger.

Dziś może się to nam wydać dziwne, ale – zwyczaj nakazywał, aby za dyngowanie ... podziękować. „Była to zapłata w postaci jaj, ciasta czy wędliny, a czasem nawet gorzałki. A jeśli dygujący chłopak dziewczynie się podobał, to darowywała mu ona czerwoną kraszankę, czyli jednobarwną pisankę" – wyjaśniła Klinger.

Jak wspomniała, dziś na Kaszubach dyngus wygląda podobnie, jak w innych regionach Polski, ale gdzieniegdzie zwyczaj przetrwał. „Sama widziałam jakieś dwa czy trzy lata temu, jak w kościele parafialnym w Starej Kiszewie, w wielkanocny poniedziałek tamtejszy proboszcz każdego wiernego, który wchodził do świątyni, smagał symbolicznie po ręku jałowcem" – powiedziała Klinger.

Mimo suchego dyngusa tradycyjna Wielkanoc na Kaszubach wcale nie była sucha. Woda była ważnym elementem pewnego obrządku, który miał miejsce w samą Wielkanoc – w niedzielę. Zgodnie z bardzo starym zwyczajem tego dnia – najlepiej wczesnym rankiem, Kaszubi zwykli udawać się nad pobliskie rzeki, rzeczki czy strumienie, aby obmyć się w ich wodach. Nie trzeba było zanurzać się po szyję, wystarczyło przemyć twarz, by – zgodnie z tradycją, móc liczyć na zdrowie i urodę.

„Ta wielkanocna woda chroniła też przed chorobami skóry i oczu. Ważne, aby była to woda płynąca. Z myślą o starcach, chorych czy innych osobach, które nie mogły same dojść do rzeki czy strumienia, wodę taką przynoszono też do domu" – powiedziała PAP Life Klinger.

Wielkanocna woda miała magiczną moc od sobotniej północy do wczesnego ranka w niedzielę. „Obmywanie się nią należało czynić w ciszy i powadze, bo inaczej mogła nie zadziałać" – zastrzegła Klinger dodając, ze wodnym czarom poddawano też konie i bydło przyprowadzając je np. do jeziora czy przeganiając przez rzekę, aby się symbolicznie opłukały. PAP Life

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Sobota, 23 listopada 2024 

    św. Klemensa I, papieża i męczennika, św. Kolumbana, opata, wspomnienie

    Łk 20, 27-40

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Do Jezusa przyszli niektórzy z saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zapytali Go: „Nauczycielu, Mojżesz tak nam napisał: «Jeśli ktoś żonaty umrze bezdzietnie, to jego brat niech poślubi wdowę i da potomstwo swemu bratu». Otóż było siedmiu braci. Pierwszy ożenił się i umarł bezdzietnie. Potem drugi i trzeci ożenił się z wdową. I podobnie następni, aż do siódmego. Lecz nie pozostawili po sobie potomstwa i pomarli. Po nich umarła i ta kobieta. Gdy nastąpi zmartwychwstanie, którego z nich będzie żoną? Siedmiu bowiem miało ją za żonę”. Jezus im odpowiedział: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy zostają uznani za godnych osiągnięcia wieczności i powstania z martwych, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą. Gdyż już nie mogą umrzeć, są bowiem równi aniołom i jako uczestnicy zmartwychwstania są synami Bożymi. O tym zaś, że umarli zmartwychwstają, zaznaczył także Mojżesz w opowiadaniu o krzewie. Nazywa tam Pana Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Przecież Bóg nie jest Bogiem umarłych, ale żywych. Wszyscy bowiem dla Niego żyją”. W odpowiedzi na to niektórzy z nauczycieli Pisma przyznali: „Nauczycielu, dobrze powiedziałeś”. I już nie mieli odwagi o nic Go pytać.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24