Swoje postulaty przedstawiciele Komitetu przedstawili we wtorek podczas kongresu „Kryzys uczelni, kryzys nauki, kryzys pracy". Dokument podpisany przez ponad 70 instytucji naukowych prześlą do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premier Ewy Kopacz, minister nauki i szkolnictwa wyższego Leny Kolarskiej-Bobińskiej oraz przewodniczących klubów parlamentarnych.
Zdaniem autorów postulatów należy zmienić przede wszystkim sposób rozdzielania dotacji dydaktycznej, która w dużej mierze zależy od liczby studentów na danej uczelni.
„Należy stworzyć taki model finansowania i podnieść to finansowanie na taki poziom, aby można było uniezależnić istnienie dobrych ośrodków naukowych i dobrych zespołów badawczych od ilości studentów" - mówiła podczas kongresu przedstawicielka Komitetu prof. Małgorzata Kowalska.
Jak argumentowała, obecny niski poziom finansowania nauki i szkolnictwa wyższego oraz model tego finansowania uderza w te wydziały instytutów i kierunki studiów, które uchodzą za nierynkowe, mało popularne, na które trudno zebrać wystarczającą ilość studentów.
"Rektorzy będą mieli zbyt małą motywację do tego, aby utrzymywać kierunki, na które zgłasza się zbyt mało chętnych. Jest to spore zagrożenie nie tylko dla kierunków humanistycznych, ale też ścisłych" - zauważył inny przedstawiciel Komitetu prof. Zbigniew Osiński.
Prof. Kowalska podkreślała, że obecnie na uniwersytetach w mniejszych ośrodkach wydziały zabiegają, aby pozyskać jak największą liczbę studentów, bo w przeciwnym razie ich istnienie zostanie zagrożone. „Jest nienormalne, że nawet najlepsze instytuty, które mają wysoką kategorię naukową, są zagrożone dramatyczną redukcją z powodu niewystarczającej ilości studentów. Może to doprowadzić do sytuacji, w której wiele dyscyplin naukowych będzie można wykładać na paru największych uniwersytetach, a pozostałe będą zmuszone prowadzić tylko najbardziej masowe kierunki studiów, które przyciągną wielu chętnych" - przekonywała.
Tymczasem we wtorek przed południem minister nauki i szkolnictwa wyższego przypomniała na Twitterze: "Warto pamiętać, że liczba studentów tylko w niewielkim stopniu wpływa na finansowanie uczelni: od 2012 r. to jest 12 proc. dotacji".
Przedstawiciele Komitetu postulują jednak umożliwienie instytutom naukowym określenie, jak dużą część dotacji chcą zdobyć dzięki osiągnięciom ośrodka, a jak dużą dzięki prowadzonym zajęciom dydaktycznym.
Ich zdaniem zmianie powinien ulec też sposób rozdzielania środków na badania naukowe. "Mniejsza część środków przeznaczonych na badania stanowi finansowanie stałe, a większa część pozyskiwana jest w ramach grantów. Granty, których dostępność jest ograniczona, a zasady przyznawania niekiedy wydają się nieoczywiste, nie zastąpią finansowania stałego. Nie gwarantują ciągłości badań ani poczucia bezpieczeństwa" - argumentowała prof. Kowalska.
Dyrektor Narodowego Centrum Nauki prof. Andrzej Jajszczyk podkreślił jednak, że na całym świecie w nauce stosowany jest system finansowania za pomocą grantów. „Czy mamy być jedynym cywilizowanym krajem, który robi to inaczej?" - pytał prof. Jajszczyk.
Zaznaczył też, że polscy humaniści mają do dyspozycji 210 mln zł rocznie, które mogą uzyskać ze środków Narodowego Centrum Nauki i Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. W Stanach Zjednoczonych analogiczna kwota sięga 540 mln zł. PAP