Arcybiskup wspomniał, że Oleksy urodził się w katolickiej rodzinie i gdyby komuniści w przededniu jego maturalnej klasy nie zamknęli niższego seminarium, zapewne poszedłby dalej rozpoczętą wtedy drogą. "Tak się jednak nie stało" - mówił. Przypominał o drodze Oleksego w PRL, karierze w PZPR.
"U schyłku życia tamte wybory tłumaczył oportunizmem i pragmatyzmem, ambicją, pragnieniem życiowego i zawodowego sukcesu. Relatywizował swoją postawę. Twierdził, że można było wtedy żyć w swoistej etycznej magmie, bez stawiania sobie zasadniczych pytań. Czy to nie były zbyt proste diagnozy? Może o tym wątku swej drogi opowie we wspomnieniach, które zdążył napisać. Rozliczy tamten czas i ludzi. Wyjaśni. Wytłumaczy" - powiedział metropolita gdański.
Według abp. Głódzia, Oleksy jednak "nie był jednym z janczarów dawnego systemu, tych z pierwszej linii walki ideologicznej i politycznej", szedł drogą, którą lewica włoska nazywa "tertia via" - "droga dialogu" i był politykiem o dużej wrażliwości społecznej.
Po 1989 r. - mówił metropolita gdański - Oleksy "nie przestawił ideowej zwrotnicy". "Pozostał człowiekiem lewicy. Pragnął ją przebudować. Usunąć z niej toksyny ideologicznego zacietrzewienia. Uwolnić od balastu złej przeszłości" - powiedział abp Głódź. Przypomniał, że w III RP Oleksy zajmował wysokie stanowiska państwowe, stał na czele Sejmu, rządu, przewodził swej formacji.
"Bywało przecież, że doświadczał, i to w nader bolesny sposób, tego, o czym przed wiekami mówił psalmista: +Ostre jak węże ich języki, a jad żmijowy pod ich wargami+. Ponosił klęski, z których, wydawać się mogło, trudno było się podźwignąć. On to jednak potrafił. Powracał na scenę politycznego życia" - powiedział apb Głódź.
Dodał, że Oleksy zostawił trwały, mocny, czytelny ślad w najnowszej historii Polski, zaskarbił sobie szacunek i wdzięczność. PAP
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.