"W porozumieniu ze Związkiem Powstańców Warszawskich już przed 70. rocznicą wybuchu zrywu ustaliliśmy, że dobrze by było uhonorować wszystkich żyjących powstańców. Okazało się, że jest ich ok. 3,5 tys., z czego ok. 2,5 tys. mieszka w Warszawie i okolicach. Urząd sfinansował wybicie medali z okazji rocznicy zrywu i specjalne indywidualne dyplomy. Na każdym znajduje się imię i nazwisko powstańca oraz podziękowanie za walkę o wolną Polskę" - powiedział kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan S. Ciechanowski.
Jak zaznaczył, wręczanie i przekazywanie wyróżnień logistycznie okazało się sporą operacją. Kilka uroczystości zorganizowano w samym Urzędzie. Instytucja zwróciła się także do polskich placówek dyplomatycznych w krajach, gdzie powstańcy obecnie żyją, m.in. w Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii czy RPA, by pomogli w przekazaniu wyróżnień.
"Uczestnicy zrywu mieszkają również na terenie całej Polski, więc o to samo poprosiliśmy marszałków województw. Bardzo się cieszę, że medale i dyplomy zostały przyjęte z zadowoleniem przez powstańców. W ramach akcji honorowania zorganizowaliśmy również uroczysty koncert Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego w stołecznym Teatrze Wielkim, podczas którego zaprezentowano specjalnie przygotowany program" - zapowiedział Ciechanowski.
Podkreślił, że Urząd honoruje powstańców także po to, by przybliżać to pokolenie Kolumbów, które "tak zostało wychowane w II Rzeczpospolitej, że nie wahali się, kiedy ojczyzna wezwała i trzeba było stanąć do walki, do konspiracji". "To był masowy udział tego młodego pokolenia w ramach fenomenu, jakim była Armia Krajowa, zbrojne ramię Polskiego Państwa Podziemnego, jakiego nie stworzono w Europie pod żadną inną okupacją. To była największa forma konspiracji, oporu przeciwko okupantowi" - zaakcentował kierownik Urzędu.
Za istotne uznał też zwrócenie uwagi na powstańczą walkę i niezwykłe zdyscyplinowanie uczestników zrywu. "To było wojsko, nie jakaś grupa, która sama decydowała czy powstanie wybuchnie czy nie, oni wykonywali rozkazy. I walczyli do końca. To jest przykład tego niezwykłego poświęcenia młodych Polek i Polaków. Dobrze, że pojawiają się filmy fabularne, które można pokazać obecnym młodym pokoleniom, by mogli sobie wyobrazić jak to wyglądało. Ważne także, że za granicą, zwłaszcza na Zachodzie, mamy obecnie do czynienia z o wiele szerszą wiedzą na temat powstania niż 10, 20 lat temu. Jest coraz więcej publikacji autorów zachodnich docierających z prawdą o zrywie, który z różnych przyczyn nie był znany" - mówił Ciechanowski.
Zaakcentował także, że celem wszystkich obchodów 70. rocznicy wybuchu powstania organizowanych wspólnie przez różne instytucje było pokazanie powstańcom, że Polska o nich pamięta. "Że jest coraz większa świadomość o ich bohaterstwie i tej wielkiej tragedii, jaką dla Warszawy było powstanie. Myślę, że 1 sierpnia widać, iż pamięć o nim jest ogólnonarodowa. Te tysiące ludzi na Powązkach czy przystający w godzinę +W+ na ulicach pokazują, że pamięć jest wciąż żywa i coraz lepiej się utrwala, także w innych miastach, docierając również do najmłodszego pokolenia" - podsumował kierownik Urzędu ds. Kombatantów. PAP