Historia jest wśród przedmiotów, w których resort edukacji zapowiedział zmiany w podstawie programowej. W propozycji, jaka znalazła się na rządowych stronach, wykreślone zostały m.in. informacje o tym, jak wyglądała sytuacja Polaków pod niemiecką okupacją, przez co do uczniów może nie dotrzeć wiedza o karze śmierci za pomoc Żydom. Nie uwzględniono też bohaterskich postaw m.in. Ireny Sendlerowej i rodziny Ulmów. Miejsca zabrakło dla Jana Karskiego i roli „Żegoty” oraz Żołnierzy Niezłomnych, w tym rotmistrza Witolda Pileckiego i Danuty Siedzikówny „Inki”.
Oburzenie wzbudza propozycja zastąpienia ludobójstwa na Wołyniu hasłem o „konflikcie polsko-ukraińskim”. Gdy pojawiły się tutaj głosy krytyki, minister edukacji odpowiedziała w mediach społecznościowych.
„Nie podpiszę dokumentu, w którym rzeź wołyńska nie będzie nazywana po imieniu – ludobójstwem” – napisała Barbara Nowacka, minister edukacji, na X.
Minister wskazała, że w sprawie podstawy programowej odbywają się prekonsultacje, a eksperci przygotowali w tej sprawie propozycję. Niezależnie od tego, jakie słowa padną z ust Barbary Nowackiej, mleko się rozlało.
„Hańba i tak pozostanie. Polskie MEN projektuje fałszowanie historii bestialsko pomordowanych Polaków i prekonsultuje zamianę rzezi wołyńskiej na konflikt polsko-ukraiński” – napisał dr hab. Przemysław Czarnek, poseł PiS, b. minister edukacji i nauki, na platformie X.
Nikt bez powodu nie wykreśla z podstawy programowej takich nazwisk jak Pilecki czy Sendlerowa – zwrócił uwagę Radosław Brzózka, filozof.
– Wyziera ze sposobu postępowania polityków i ekspertów taka mikromania narodowa, a więc przekonanie o tym, że Polacy muszą ukryć swoje aspiracje, muszą dostosować się do wyobrażeń o nas samych, jakie mają w Niemczech, jakie mają w Brukseli – podsumował Radosław Brzózka.
Prekonsultacje, jakie prowadzi resort edukacji, potrwają do 19 lutego.
TV Trwam News