Do wygaśnięcia unijnego zakazu importu ukraińskich produktów rolnych pozostał tydzień. Ograniczenia obejmują pszenicę, kukurydzę, rzepak i słonecznik.
Decyzję o przyszłości unijnego zakazu ma podjąć Komisja Europejska, choć jej przewodnicząca już miała obiecać Ukrainie, że import zostanie wznowiony. Premier Mateusz Morawiecki wspólnie z ministrem rolnictwa udali się na granicę. Na przejściu w Dołhobyczowie szef rządu wykluczył scenariusz, w którym Polska ugnie się pod presją Brukseli, nawet jeśli ta będzie chciała zmusić nas do szerokiego otwarcia granic.
– Albo Komisja Europejska w przyszłą środę podejmie decyzję o dalszym zakazie wwozu, albo sami przedłużymy ten zakaz na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. (…) Mówimy „nie” dla rozchwiania polskiego rynku rolnego, dla destabilizacji polskiego rynku rolnego – zaakcentował premier.
Według Mateusza Morawieckiego stanowisko rządu w Komisji Europejskiej prezentował Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa. Polska chce przedłużenia ograniczeń przy jednoczesnym znalezieniu środków na dopłaty do tranzytu. Unijny komisarz miał mówić o tym, jakie zagrożenia pociągnie za sobą odejście od zakazu, jednak – według szefa rządu – nie został wysłuchany. Polski zakaz nie jest zagrożeniem dla tranzytu – ocenił minister rolnictwa.
– W marcu 120 tysięcy ton przejechało w tranzycie, a w czerwcu przejechało przez granicę ponad 260 tysięcy ton. To pokazuje, że tranzyt wzrósł więcej niż dwukrotnie – argumentował Robert Telus.
Po 15 września Polska dalej będzie kontynuowała tranzyt ukraińskich produktów rolnych. Zanim obowiązujący wciąż zakaz importu został wprowadzony, napływ zboża ze Wschodu zdążył wyrządzić krzywdy polskim rolnikom.
TV Trwam News