Wszystko to miało pomóc Ukrainie sprzedawać zboże do krajów trzecich, głównie na Bliskim Wschodzie. Dla Brukseli owe korytarze są "wielkim sukcesem". Ostatnio transportowano przez nie około trzech milionów ton zboża miesięcznie. I najwyraźniej przyczyniły się do obniżenia cen pszenicy na rynku światowym.
Sytuację zaostrza fakt, że regiony przygraniczne w Polsce i Rumunii należą do biednych, a rolnictwo jest w nich ważną gałęzią gospodarki.
Rolnicy skarżą się, że są wypychani z rynku, bo zboże z Ukrainy jest tańsze (od polskiego nawet o 20 procent). Premier Polski Mateusz Morawiecki zapowiedział wprawdzie, że ukraińskie zboże nie może być sprzedawane w Polsce, ale "taki zakaz można najwyraźniej łatwo obejść" - stwierdza gazeta.
Na tym nie koniec. Rolnicy w regionach przygranicznych skarżą się - jak donosi "Die Welt" - że przez zboże z Ukrainy rosną koszty transportu, bo brakuje ciężarówek i wagonów towarowych. Unijne regulacje dotyczące korytarzy solidarnościowych przewidują też, że operatorzy portów śródlądowych i kolei mają w pierwszej kolejności obsługiwać właśnie transporty z Ukrainy.
na podst. interia.pl
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.