Niemcy nie zgodzili się przekazać Patriotów Ukrainie. Swoją ofertę ograniczyli wyłącznie do Polski, choć dla polskiego bezpieczeństwa lepsze byłoby rozlokowanie rakiet za wschodnią granicą. Wtedy mogłyby skutecznie bronić terytorium kraju przed powtórką z tragedii, do jakiej doszło w Przewodowie. Argumenty wojskowe nie przekonały jednak Berlina. Na przeszkodzie nie stawał nawet sekretarz generalny NATO, który tłumaczył, że wszystko zależy od tego, co zdecydują państwa. Skoro jednak Niemcy nie chcą, by Patrioty trafiły na Ukrainę, mają trafić do Polski. Szczegółowe negocjacje w tej sprawie prowadzi wicepremier Mariusz Błaszczak. Choć – jak sam przyznał – o wielu rzeczach w sprawie niemieckiej oferty dowiadywał się w mediach.
– Skoro nie ma woli ze strony niemieckiej, to rozmawialiśmy na temat usytuowania tych zestawów w Polsce, na Lubelszczyźnie. (…) Strona niemiecka zgodziła się, aby ten system był wpięty w polski system dowodzenia – powiedział minister obrony narodowej.
O użyciu broni będzie zatem decydował polski dowódca operacyjny. Nie ma na razie terminu, w jakim Niemcy mieliby dostarczyć Patrioty do Polski. Początkowo deklarowali przekazazanie trzec jednostek, później okazało się, że rozmowy dotyczą ośmiu wyrzutni. Aktualnie – według relacji wicepremiera Mariusza Błaszczaka – do końca nie wiadomo, jaka będzie postawa Berlina. Krytyka, jaka spadła na niemiecką minister obrony, także w jej własnym kraju, po ofercie złożonej Polsce, obejmowała zarzuty o wykorzystanie rakiet do celów wizerunkowych i złamanie tajemnicy negocjacji.
TV Trwam News
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.