Dziś o godz. 7 rano w całej Polsce powinny zostać otwarte lokale wyborcze. Polacy mieli wybierać jednego z 10 kandydatów na prezydenta. Z powodu pandemii koronawirusa głosowania jednak nie będzie, choć zgodnie z prawem wybory nie zostały odwołane.
10 maja 2020 roku zapisze się na kartach historii wyborów RP jako dzień, podczas którego punkty wyborcze były zamknięte, a frekwencja wyniosła zero.
Opozycja forsowała wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, ekipa Jarosława Gowina proponowała zmianę Konstytucji i wydłużenie kadencji Andrzeja Dudy o dwa lata, Prawo i Sprawiedliwość proponowało natomiast wybory korespondencyjne.
Jak wynika z nieoficjalnych doniesień, PiS chce przeprowadzić wybory prezydenckie 28 czerwca. Ten termin może być jednak bardzo trudny do zrealizowania. W sobotę rozmawiali o tym najważniejsi politycy Zjednoczonej Prawicy. Jednym z rozważanych terminów jest też 23 maja.
Na podst. interia.pl