– To są osoby w podeszłym wieku. To wszystko robimy dla nich, z nimi i przez nich. Oni będą głównymi gośćmi w olbrzymim namiocie, który został zbudowany w byłym Birkenau. Nie politycy, nie głowy koronowane, nie szefowie rządów, ale właśnie oni. To oni będą mieli główne przemówienia. My wszyscy, powojenni, będziemy ich słuchali – podkreślił Piotr Cywiński podczas niedzielnego spotkania z dziennikarzami.
Dyrektor zaznaczył, że w uroczystościach w Miejscu Pamięci weźmie udział ponad 200 ocalałych z Polski i różnych zakątków świata. Będzie też 60 delegacji państw i organizacji międzynarodowych.
Cywiński przypomniał, że pięć lat temu w uroczystościach uczestniczyło ok. 300 byłych więźniów.
Piotr Cywiński zwrócił uwagę na czas, w którym odbywa się uroczystość.
– Świat zmienia się – praktycznie w każdym aspekcie, który dotyka człowieka – bardzo szybko. [...] Czujemy potrzebę niezmiennych punktów odniesienia. Takim punktem niewątpliwie jest Auschwitz i jego historia. [...] Ludzie nie szukają tylko i wyłącznie historii, ale też odpowiedzi na dzisiejsze pytania. Tymczasem świat staje się coraz bardziej skupiony na sobie, coraz mniej solidarny, mniej wspólny – mówił, wskazując m.in., że gdy dwa lata temu doszło do ludobójstwa w Birmie, niewielu się tym przejęło.
Dyrektor placówki podkreślał na spotkaniu z dziennikarzami, że Miejsce Pamięci stara się wzmacniać siłę swego głosu i przesłania wynikającego z historii Auschwitz. Wspomniał, że Muzeum używa nowoczesnych narzędzi komunikacji. W tych dniach konto placówki na Twitterze osiągnęło 1 mln obserwujących.
Dyrektor Muzeum podczas spotkania z dziennikarzami był pytany o obchody rocznicy zorganizowane przez jerozolimski instytut Yad Vashem. Odpowiedział, że odbyły się one nie tylko w Izraelu, ale też w Nowym Jorku, Paryżu i Berlinie. – Różnica między nimi, a tymi w Yad Vashem była taka, że nie przedstawiały się jako centralne i najważniejsze obchody – skomentował.
Dodał zarazem, że rocznica 27 stycznia jest obchodzona na różne sposoby. – Można obchodzić w sposób bardzo polityczny, zapraszając szefów państw, tych, których uważa się za najważniejszych [...] My wybraliśmy inną ścieżkę: zaprosiliśmy byłych więźniów. Tak długo, jak będą między nami, tak długo będą mieli tu pierwsze miejsce. To jedyny komentarz, bo każdy inny byłby uprawianiem polityki, a ja takiego mandatu od ofiar tego miejsca nie dostałem – podkreślił.
Na podst. „Nasz Dziennik”, JG, PAP