Wybuch usłyszał jeden z pracowników pasażu handlowego przy ulicy Warszawskiej 21 w Białymstoku. Znalazł resztki petard, a obok nich butelki z łatwopalną cieczą oraz kable. Podczas eksplozji nikomu nic się nie stało i nie było ewakuacji.
Policja poinformowała, że butelki nie wybuchły. Sprawdza też, czy nie była to domowej roboty bomba.
Dzisiaj polskie media informują, że urządzenie wybuchowe prawdopodobnie nie zadziałało prawidłowo. Policyjni technicy będą teraz sprawdzać, jak przed wybuchem wyglądało to urządzenie i czy faktycznie miało dojść do zapłonu i pożaru.
Stróże prawa sprawdzają, kto miał dostęp do pomieszczenia, w którym doszło do wybuchu.
Na podst. PAP, radioZet.pl, rmf24.pl