Przestępcy, którzy zastrzelili niemieckich podoficerów, zbiegli w czasie działań wojennych z więzienia świętokrzyskiego. W Otwocku dokonali napadu zbrojnego na policjanta. Wieczorem 26 grudnia 1939 r. w jednej z wawerskich restauracji strzelali do niemieckich podoficerów, którzy brali udział w ich poszukiwaniach. Jeden z nich zginął na miejscu, drugi zmarł w drodze do szpitala.
W odwecie niemieccy okupanci w nocy wyprowadzili z domów w Wawrze i Aninie ponad 100 mężczyzn w wieku od 16 do 70 lat. Oprócz mieszkańców tych miejscowości byli wśród nich także goście spędzający u rodziny czy przyjaciół święta Bożego Narodzenia. Około godz. 5.00 rano „sąd” doraźny skazał ich na śmierć. Nikt nie miał prawa do obrony. Już o godz. 6.00 rozpoczęły się egzekucje, które odbyły się w Wawrze pomiędzy ulicami Błękitną a Spiżową. Egzekucję przeżyło w nadzwyczajny sposób siedmioro mężczyzn.
Egzekucja w Wawrze wzburzyła Polaków, ponieważ zabicie niemieckich podoficerów nie miało żadnego związku z ludnością, która została poddana represjom. Najważniejsi sprawcy zbrodni dokonanej w Wawrze stanęli po wojnie przed sądem. Obaj zostali skazani na karę śmierci: Max Daume przez Najwyższy Trybunał Narodowy w Warszawie w 1947 r., a Friedrich Wilhelm Wenzl – przez Sąd Wojewódzki dla m.st. Warszawy w 1951 roku.
Na podst. RP, PAP, naszdziennik.pl