- Od momentu otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego(…) możemy być dumni, że polskie państwo w należyty sposób pamięta i dba o pamięć tego powstania – podkreślił także wicepremier. - Do naszych gorących uczuć i oddanej pamięci chcemy dodać wykute w kamieniu wyrazy wdzięczności dla bohaterskich lotników alianckich(…), którzy nieśli z powietrza pomoc dla walczącej Warszawy. Hołd składamy zwłaszcza tym 147 z nich, którzy zapłacili za tę solidarność swoim życiem. To, co zrobili ci bohaterscy lotnicy dla Warszawy, ich wielka odwaga i ofiara, nigdy nie będą zapomniane – zaznaczył.
Jak powiedziała obecna w Parku Wolności prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, trzeba było niezwykłej brawury, by poderwać się z odległych lotnisk, po wielogodzinnym locie dotrzeć nad płonące miasto, by solidarnie spieszyć mu z pomocą. Ci wszyscy lotnicy stali się niejako współuczestnikami śmiertelnego boju o wolność, a z czasem - o ocalenie godności i honoru.
Rozkaz lotu nad powstańczą Warszawą z zaopatrzeniem wydał 4 sierpnia 1944 r. dowódca 1586. Polskiej Eskadry do Zadań Specjalnych, mjr naw. Eugeniusz Arciuszkiewicz, po konsultacji z dowódcą głównej bazy przerzutowej Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza w Brindisi na południu Włoch. Nad Warszawę poleciały z zaopatrzeniem cztery samoloty bombowe. Drogą lotniczą alianci przekazywali walczącym od czterech dni powstańcom broń i amunicję, środki opatrunkowe, lekarstwa i żywność. Pomoc podtrzymywała także na duchu powstańców i cywilną ludność stolicy. Samoloty alianckie zrzuciły nad Warszawą i placówkami podwarszawskimi ponad 200 ton zaopatrzenia. W ręce powstańców trafiła mniej niż połowa. W operacji powietrznego wspierania powstańczego zrywu, która trwała do 21 września, uczestniczyli piloci z Polski, a także Wielkiej Brytanii, Kanady, Afryki Południowej, Australii i Stanów Zjednoczonych. W trakcie akcji zginęło lub zostało uznanych za zaginionych 147 lotników: 59 z Polskich Sił Powietrznych, 31 z brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych, 45 z Południowoafrykańskich Sił Powietrznych i 12 pilotów z Amerykańskich Sił Powietrznych.
- Przez pierwsze trzy dni słuchaliśmy dział zza Wisły. Ale kiedy czwartego dnia działa zamilkły(…), z nadzieją patrzyliśmy w niebo - powiedział członek prezydium Związku Powstańców Warszawskich płk Edmund Baranowski. - W nocy z 4 na 5 sierpnia wystartowało na teren Polski 26 samolotów, ale żaden nie miał zgody na dokonanie zrzutów na miasto. Cztery polskie załogi naruszyły ten zakaz(…) To był zbawczy rzut. Wczesnym rankiem 5 sierpnia Niemcy rozpoczęli potężny atak pancerny na Wolę. Gdyby nie zrzutowa broń, którą otrzymaliśmy w nocy, Wola by padła po kilku godzinach walki - stwierdził.
Na podst. mkidn.gov.pl