"Głos Ludu": Wkrótce minie sześć lat, odkąd został pan prezesem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Odwiedza pan Polaków rozsianych po całym świecie. Jest jakaś cecha wspólna, która łączy Polaków mieszkających poza Macierzą?
Longin Komołowski: Cechą wspólną jest to, że oni się czują Polakami, prezentują na zewnątrz swoją polskość, choć trzeba przyznać, że różnie z tym jest w poszczególnych krajach. W swoim wystąpieniu powiedziałem, że dostrzegam podobieństwo między Wileńszczyzną a Zaolziem, bo mamy do czynienia z koncentracją Polaków na niedużym obszarze. Jeżeli spojrzymy na Litwę, to tam Polacy są skoncentrowani głównie na Wileńszczyźnie, a w innych regionach jest ich mniej. Tak więc w obu tych regionach jest łatwiej działać. Kiedy jesteśmy razem, wspólnota jest z sobą blisko, prościej jest generować różnego rodzaju pomysły, współpracować, dążyć do jednego celu. Zupełnie z inną sytuacją mamy do czynienia na przykład w Brazylii, gdzie Polacy są rozproszeni po różnych stanach, dlatego polskość ma tam zupełnie inny wymiar. Na Zaolziu wszyscy mówią ładnie po polsku, podobnie jest na Litwie, a Polacy w Brazylii posługują się głównie językiem portugalskim.
Zaolziacy mają bardzo blisko do Polski, podobnie jak Polacy z Wilna i okolic. Myśli pan, że odległość od macierzystego kraju może mieć wpływ na to, jak podtrzymywana jest tam polskość?
Ja myślę, że bardziej od odległości są ważniejsze koncentracja Polaków na jakimś obszarze, o czym już mówiłem, a także liderzy. Od zawsze stoję na stanowisku, że bardzo dużo zależy od przywódców. Przenieśmy się raz jeszcze na Litwę – uważam, że bez Waldemara Tomaszewskiego, który aktualnie jest posłem do Parlamentu Europejskiego, trudno byłoby utrzymać taki poziom świadomości bycia Polakiem i polskości, jaki został tam osiągnięty. To człowiek, który napędza różnymi faktami, działaniami, przykładem mniejszość polską na Litwie do działania. Nie wszędzie są tacy przywódcy. Nie będę tych miejsc wymieniał, ale jeżeli w jednym kraju – i to bardzo odległym – nie ma żadnego problemu, żeby znaleźć grupę młodych ludzi, którzy przyjadą na organizowaną przez nas szkołę liderów, a drugi kraj równie wielki i równie oddalony od Polski, nie jest w stanie takiej grupy stworzyć, to kładę to na karb przywódców. Najwyraźniej w tym drugim kraju liderzy nie są w stanie zrozumieć tak ważnej sprawy, jaką jest szkolenie młodych.
Panie prezesie, bardzo dużo mówi pan o Litwie, na której chyba problemów nie brakuje...
Między Litwą i Czechami jest różnica...
Powiedziałbym, że zasadnicza...
Zgadza się. Na Zaolziu na pewno jest dużo łatwiej, choć też są problemy, które trzeba pokonywać. Trzeba zabiegać, trzeba negocjować, trzeba dawać świadectwo, a na Litwie jest ogromny opór przeciwko polskości. Tam trzeba demonstracji, aktywnego działania. Przykładowo w Solecznikach Polacy stanowią 86 procent całego społeczeństwa, w otoczeniu Wilna mówimy o 36 procentach. Są to więc ogromne skupiska rodaków. Tam jednak nie jest wcale takie oczywiste, że dziecko posyła się do polskiego przedszkola. Lokalni liderzy chodzą od domu do domu i przekonują rodziców, że polska droga edukacji jest szalenie ważna. Przecież dzieci i tak będą uczyły się litewskiego, ale trzeba nadać charakter polskości dla tego młodego człowieka. Wielu rodziców, widząc opór Litwinów przeciwko polskości, zastanawia się, czy rzeczywiście nie lepiej pójść litewską ścieżką edukacji i w pewnym sensie poddać się procesowi asymilacji. To są bardzo trudne wybory, z którymi państwo, mieszkający na Zaolziu, także się zmagacie.
Świat stał się globalną wioską. Dziś możecie być na bieżąco z polskimi diasporami rozsianymi po całym świecie. Wystarczy śledzić strony internetowe, żeby być na bieżąco. Jak bardzo ułatwia wam to pracę?
Bardzo ułatwia, przecież media są bardzo ważne. Możliwości komunikowania są dziś wręcz nieprawdopodobne.
Zakładam, że wchodzi pan na wiele stron internetowych?
Staram się... Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” prowadzi swój własny portal, na którym staramy się umieszczać wszystko to, co ciekawego dzieje się w świecie polonijnym. Poza tym cały czas budujemy platformę dla mediów polonijnych („Głos Ludu” jest na niej obecny, adres to: www.mediapolonijne.net – przyp. red.), ale przecież większość organizacji ma swoje strony, dzięki czemu mogą się ze sobą porozumiewać błyskawicznie.
Jak się pan czuje na Śląsku Cieszyńskim, gdzie urodził się pana były szef?
Jurek Buzek... (Longin Komołowski był wicepremierem i ministrem pracy i polityki społecznej w rządzie Jerzego Buzka – przyp. red.). Tak naprawdę jestem dopiero po raz drugi tutaj, wcześniej byłem w Jabłonkowie, teraz goszczę w Czeskim Cieszynie. Znam liderów na Zaolziu, znam „Głos Ludu”. Jedyne co mnie martwi, o czym zresztą starałem się powiedzieć w moim przemówieniu, to spór pomiędzy dwoma autentycznymi liderami tego środowiska, który wydaje się być bardzo trudny do zażegania. Dlatego w przemówieniu zwróciłem uwagę, żeby dokonać innych wyborów, niż swego czasu Unia Wolności, która rozbiła swoją partię i doprowadziła do powstania Platformy Obywatelskiej. Wybory takie jak dziś powinny łączyć, a nie dzielić, i w tym kierunku powinny być czynione zabiegi. Dyskusje, różnice zdań w poglądach są w demokracji czymś normalnym i oczywistym, dlatego nie można wszystkiego sprowadzić do frontu jedności narodowej. Trzeba rozumieć, że debata jest czymś ważnym, ale kiedy w jakiejś sprawie się kończy i dokonamy już wyborów, to potem idziemy wszyscy razem, w jedną stronę, co jest ważne dla strony czeskiej, która przecież przygląda się temu, co dzieje się u Polaków nad Olzą. Jak jest spór, to zawsze jest możliwość włożenia klina i podzielenia środowiska polskiego. Tymczasem wyróżnikiem środowiska polskiego poza granicami kraju powinna być jedność, bo mamy do czynienia z problemami, które dotykają całej mniejszości. W Polsce możemy sobie pozwolić na to różnicowanie się, walkę i konkurencję.
Rozmawiał: TOMASZ WOLFF
Longin Komołowski ma 68 lat, pochodzi z Czaplinka w obecnym województwie zachodniopomorskim. Związany z „Solidarnością”, organizował jej podziemne struktury w Szczecinie. Od 31 października 1997 roku był ministrem pracy i polityki społecznej, a od 19 października 1999 r. do 19 października 2001 r. był także wicepremierem. Dwukrotnie był posłem – III i VI kadencji. W latach 2000-2015 pełnił funkcję prezesa Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, 13 czerwca 2010 roku został wybrany prezesem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.
na podst. www.wspolnotapolska.org.pl
Źródło: Głos Ludu
Komentarze
Nie będzie to w smak salonowemu ZW i Okińczycowi.
Jak to jest, wszyscy go chwalą i popierają a okińczycowe bagienko z etatowymi rządowymi "ekspertami" go gani? Ktoś tu nie chce jedności Polaków i rozwiązania ich problemów.
W imię czego? W imię kasy? Czyje interesy reprezentuje ZW?
Co to są za dane się pytam?
w rejonie solecznickim Polaków jest blisko 80%, ale na pewno nie ponad, zaś w rejonie wileńskim dużym niedoszacowaniem jest mówienie o 36%!!!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.