Walenty Wojniłło: Naszym gościem jest Waldemar Tomaszewski przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin. Witam serdecznie, gratuluję trzeciego mandatu poselskiego. Czy była szansa na więcej, czy jednak te nowe okręgi, nowe granice okręgów, nie pozwalają na to by Polacy zdobyli ten czwarty, czy może nawet piąty mandat?
Waldemar Tomaszewski: Oczywiście te okręgi zostały tak utworzone, że rozpraszają polską społeczność i w ogóle mniejszości narodowe. Szanse na taką wygraną, o której pan mówi, były niewielkie, aczkolwiek były. Pokazaliśmy dobre wyniki, poprawiliśmy w tych okręgach rezultat o ponad tysiąc głosów i ten wynik wyborów to jest dobra perspektywa, dobrze rokująca na przyszłość. Waldemar Urban wygrał w 13 dzielnicach z 23, a Edyta Tamošiūnaitė w 8 z 13, czyli w absolutnej większości dzielnic. Ale do Wilejki została dołączona dzielnica Filareto, w której ona przegrała o sześćset głosów. To jest praktycznie centrum miasta, starówka. Przyłączenie tej dzielnicy to jakieś nieporozumienie. Podobnie u Waldemara Urbana zabrano aż dziewięć dzielnic, czyli Sużany, Werusowo, Kabiszki, Rudowsie, Krzywołowża, Skirlany, Bujwidze oraz dwie miasta Niemenczyn. Te dziewięć dzielnic, które zostały zabrane to te, gdzie Polacy dominują. Oczywiście takie machinacje przy okręgach wyborczych sprawiły, że głosów nie wystarczyło, ale niewiele. Natomiast niezmiernie się cieszymy, że wygraliśmy w okręgu Wilno Południe, który też został skonstruowany dosyć dziwacznie, ale tam udało się wygrać: Czesław Olszewski o prawie tysiąc głosów wyprzedził ministrę spraw wewnętrznych. Trzy mandaty poselskie są ogromnym sukcesem polskiej społeczności, osiągniętym pod własnym i nieukrytym przecież szyldem. Te cztery procent w skali kraju, tu jest określony niedosyt, ale to jest ogromny wynik zważając na to, że wiele partii parlamentarnych straciło w zasadzie wszystko.
W. W.: Cztery procent, kiedyś było pięć, przekraczaliśmy ten próg. Czy jest szansa w perspektywie, jak pan uważa, na przekroczenie tego progu, czy jednak te zmiany, które zachodzą na Litwie raczej już nie dają takiej szansy? Nie wiem, może będziecie walczyć o zniesienie albo zmniejszenie tego progu wyborczego?
W. T.: Oczywiście progu nie powinno być w ogóle dla mniejszości narodowych, ale to już inny temat. Te cztery procent to jest naprawdę wynik bardzo pokaźny. Gdy nie mieliśmy przecież tego progu wyborczego w roku 1992, kiedy każdy procent dawał mandat, zdobyliśmy dwa procent, a teraz cztery, to wtedy mieliśmy dwóch posłów z okręgów jednomandatowych i dwóch z okręgu wielomandatowego. Przy obecnej sytuacji mielibyśmy aż siedmiu posłów, gdyby ta ordynacja nie została na naszą niekorzyść zmieniona. Tak więc od lat jest tzw. „majstrowanie” przy ordynacji, ale nie po to mówię, żeby narzekać. Musimy zmobilizować się, żeby te głosy otrzymywać i oczywiście jest szansa, aby w ogóle tak wysoki próg został zniesiony na Litwie. W Niemczech jest dwuprocentowy próg dla wszystkich partii i to jest prodemokratyczne. Tak się w tych wyborach stało, że 24 proc. głosów naszych wyborców zostało po prostu nieuwzględnione. To 24 proc. głosów tych partii, które nie przekroczyły progu wyborczego, a to nie ma nic wspólnego z demokracją. U nas w roku 2020 była przyjęta poprawka przez Sejm mówiąca o tym, że próg stanowi 3 proc. i to byłoby bardziej sprawiedliwe. Niestety, zostało to zawetowane przez prezydenta i później po różnych machinacjach podobno zabrakło głosów, żeby weto odrzucić, ale oczywiście to jest już historia. Dzisiaj mówimy o tym tylko po to, aby te fakty stwierdzić. Nasze wyniki uzyskane w drugiej turze ze względu na to, że mamy tendencję zwyżkową kiedy się mobilizujemy, kiedy więcej sił wkładamy w pracę, są dobre. W tym miejscu chcę podziękować wszystkim wyborcom za oddane głosy, naprawdę tych głosów nie zmarnujemy, będziemy uczciwe pracowali. Oczywiście, chciałbym podziękować wszystkim członkom sztabów wyborczych, obserwatorom, członkom komisji. Dwa tysiące osób pracowało przez całe te miesiące, wykonało ogromną pracę, w większości społeczną. Tak więc, to jest ogromny wysiłek, który daje nam dobre rezultaty. Dziękuję bardzo!
W. W.: Socjaldemokraci już montują koalicję. Czy AWPL jest do niej zapraszana i czy was w ogóle interesuje udział w tej koalicji?
W. T.: Udział w koalicji nie jest celem samym w sobie. Chciałbym bardzo wyraźnie powiedzieć: udział w koalicji to jest tylko narzędzie, ażeby realizować swój program wyborczy. Czyli w tym wypadku, jeżeli będą jakieś rozmowy, to będziemy stawiać na pierwszym miejscu uzgodnienia spraw merytorycznych, spraw programowych. Ale też nie boimy się pracować w opozycji. Działając w opozycji mamy często rozwiązane ręce i część naszych propozycji przechodzi bez żadnych politycznych zobowiązań. Natomiast jeżeli nadarzy się taka sytuacja, że te trzy głosy będą istotne, to rozważymy zasilenie koalicji rządzącej. Może nie na tym etapie, może po pół roku. W każdym razie z tych trzech partii, które ogłosiły, że będą tworzyły większość, dwie proponują nam współpracę. Związek Zielonych i Chłopów oraz partia „W imię Litwy” proponują, żebyśmy zasilili szeregi ich frakcji w parlamencie i tym samym też brali udział w formowaniu rządu. Na razie nie odpowiedzieliśmy, ale cieszy nas taka sytuacja, w której partie ogólnolitewskie doceniają renomę naszej partii jako uczciwej, solidnej i chcą z nami współpracować.
W. W.: Trzy mandaty, przed czterema laty także były trzy. Potem jeden odpadł, czyli realnie, jak gdyby wracacie do tej trójki. Czy to coś znaczy w litewskim Sejmie, gdzie jest 141 głosów, czy to może być ten języczek u wagi?
W. T.: Jak najbardziej, może być. To już nie zależy od nas. Mieliśmy w 1996 roku tylko jeden mandat, później w 1997 roku doszedł drugi. W 2000 roku zostałem wybrany na posła razem ze śp. Janem Mincewiczem, byliśmy tylko we dwóch. Później w 2004 roku z panią Leokadią Poczykowską też byliśmy we dwójkę. Tak więc te trzy mandaty, to jest bezwzględnie krok do przodu. Wówczas, właśnie w roku dwutysięcznym, mając te dwa mandaty byliśmy języczkiem u wagi i mieliśmy swój pierwszy udział w rządzie. Mieliśmy wiceministra Jana Dzilbę w ministerstwie oświaty. To był nasz sukces. Później po roku 2004 wsparliśmy rząd mniejszościowy Kirkilasa i też mieliśmy swoich wiceministrów. Tak więc były już takie sytuacje, że nawet dwa mandaty dawały nam mocną pozycję, a trzy mandaty przy tak rozdrobnionym Sejmie na pewno tę naszą siłę tylko wzmacniają. Jeszcze raz chcę to podkreślić, że nie jest celem samym w sobie bycie w koalicji, a próba tego, by wpisać do programu rządu nasze postulaty. Jeżeli do programu da się wciągnąć nasz pakiet polityki prorodzinnej, wspierania rodzin, to będzie dobrze. Te wszystkie projekty: pieniądze na dziecko czy Karta Rodzin Wielodzietnych pojawiły się z naszej inicjatywy wtenczas, gdy nie byliśmy w koalicji i zostały pozytywnie przegłosowanie. Czyli mamy tutaj też czym się pochwalić, bo polityka prorodzinna, wspieranie tradycyjnych rodzin, co trzeba podkreślić, jest dla nas priorytetem i w jakimś stopniu stajemy się liderami polityki wartości na Litwie. To dostrzegają inne partie i fakt, że zapraszają nas do współpracy o tym dobitnie świadczy.
W. W.: Skoro mówimy o priorytetach. Jakie trzy główne tematy chcielibyście wprowadzić do programu nowego rządu, gdyby zaproponowano wam udział w koalicji? Z czego byście nie zrezygnowali?
W. T.: Już mówiłem o polityce prorodzinnej, 200 euro w naszym programie na każde dziecko, to jest realne rozwiązanie. Polska ma już dziś prawie dwieście euro na dziecko, a poziom gospodarki jest w zasadzie jednakowy. W Polsce na jednego mieszkańca Produkt Krajowy Brutto jest nieco niższy, czyli można to zrobić.
W. W.: Czyli takie 800 plus?
W. T.: Można na to znaleźć pieniądze. Teraz jest około 100 euro, ale to jest zbyt mało. W polityce prorodzinnej ważne jest właśnie wsparcie dla rodzin wielodzietnych, aby rodziny nie miały kłopotów z kształceniem swoich dzieci, uczęszczaniem na różne kółka zainteresowań. Tutaj powinny być wprowadzone określone dodatki oraz wsparcie i to jest w naszym programie AWPL – ZChR. Będziemy starali się wciągnąć to do programu, jeżeli uda, ogólnolitewskiego. Natomiast ze spraw ważnych dla nas mniejszości narodowych, to oczywiście zachowanie status quo w oświacie. Tutaj nie może być żadnych szkodliwych decyzji, bo inaczej byłyby one bezprawne. Konwencja Ramowa o ochronie praw mniejszości narodowych, którą ratyfikowaliśmy przecież bez wyjątków jeszcze w roku dwutysięcznym, bardzo wyraźnie mówi w swym 22 artykule, że nowe akty prawne nie mogą pogarszać tzw. praw nabytych. Czyli tutaj nie może być żadnego zamachu na szkoły mniejszości narodowych i w tym względzie jesteśmy pełni determinacji, żeby je obronić i na pewno uda się nam to zrobić. Oczywiście ważne są też inne tematy związane z używaniem języków mniejszości narodowych. Właśnie dzisiaj na konferencji prasowej podziękowałem wyborcom w czterech językach. Te wszystkie cztery języki były kiedyś językami urzędowymi na naszej Litwie, czyli język białoruski w Wielkim Księstwie Litewskim, słynne statuty, przez 300 lat, później polski przez 250 lat, język rosyjski przez 150 lat, a dzisiaj litewski. Myślę, że wszystkie te języki mają rację bytu i poprzez tę wielojęzyczność będziemy mocniejsi i bardziej zjednoczeni jako obywatele naszego kraju.
W. W.: Czyli to wprowadzenie języków lokalnych tam, gdzie mniejszości przekraczają ile procent waszym zdaniem?
W. T.: Dziesięć procent to taki normalny standard. Chociaż są takie kraje jak Dania, gdzie wystarczy 4 proc., w Finlandii też wystarczy tych 4-6 proc. Myślę, że 10 proc. to byłby kompromis. Musimy uczyć się tych standardów od krajów skandynawskich i to na pewno zadowoliłoby w wielkim stopniu mniejszości narodowe.
W. W.: Podsumowując już wybory jednak, biorąc pod uwagę to co było cztery lata temu i osiem lat temu, to jednak liczba głosujących na Akcję Wyborczą spada? Czy planujecie jakieś zmiany w samej partii, czy jakieś wnioski z tych wyborów zostaną wyciągnięte? Jakieś może nowe linie, nowe kierunki?
W. T.: Zawsze wnioski człowiek mądry wyciąga. Ja myślę, że takie wnioski wyciągaliśmy i będziemy wyciągali. Coś można zrobić oczywiście lepiej. W obecnej sytuacji na pewno nie mogliśmy tego progu przekroczyć, bo były cztery partie, które nam głosy zabierały. Były te partie nagłaśniane przez konserwatystów, żeby tylko rozbić te mniejsze ugrupowania. Natomiast tendencja jest niezła. Druga runda pokazała, że Waldemar Urban nawet otrzymał tysiąc głosów więcej w tym okręgu, to część rejonu wileńskiego, w którym otrzymał w drugiej turze wyborów na mera. Czyli jest tendencja dobra. Będziemy pracowali oczywiście w tym kierunku. A odnośnie liczby zdobytych głosów. Wiadomo, że na Litwie zmniejszyła się liczba ludności o milion mieszkańców. To zawsze będzie mniej głosujących, to po pierwsze. Po drugie, wróćmy do wspomnianego wcześniej 1992 roku, kiedy nie było progu, a mieliśmy 2 proc. W dwutysięcznym roku mieliśmy 1,9 proc. i tylko 28 000 głosów, całkiem niedawno, a teraz mamy 48 000 przy zmniejszającej się ilości mieszkańców. Tak więc myślę, że wynik jest bardzo pokaźny, ale zgadzam się, że zawsze można mieć nieco lepszy. Dziękujemy wyborcom, dziękowaliśmy już Stwórcy, mieliśmy Mszę św. dziękczynną za to, że Pan Bóg dał nam siły, spokój i odwagę, aby wszystkie te wybory przeprowadzić. Mieliśmy przecież maraton wyborczy. Przy pomocy Opatrzności na pewno swych pozycji nie oddamy, bo jesteśmy w pewnym sensie fenomenem na świecie jako Polacy, którzy pod własnym, nieukrytym szyldem startują w wyborach. W ogóle samo posiadanie polskiej partii jest wielkim osiągnięciem, bo niełatwo taką partię nawet założyć, a my to wszystko mamy. Mamy określone zaplecze materialne, organizacyjne, finansowe i to wszystko musimy utrzymać, i utrzymamy z Bożą pomocą, i z takimi ludźmi jakich mamy na Wileńszczyźnie. Jeszcze raz bardzo wszystkim serdecznie dziękuję za to ogromne wsparcie i ogromny wysiłek, który włożyliście pracując przez te prawie pół roku w trudnym maratonie wyborczym.
W. W.: Dziękuję i życzę powodzenia, przede wszystkim udziału w tej nowej koalicji.
W. T.: Dziękuję bardzo!
Poniżej można odsłuchać wywiad:
Komentarze
Tymczasem tak się w tych wyborach na Litwie stało, że 24 proc. głosów naszych wyborców zostało po prostu nieuwzględnione. To 24 proc. głosów tych partii, które nie przekroczyły progu wyborczego i nie uzyskały w ten sposób mandatów poselskich. To nie ma nic wspólnego z demokracją.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.