Pytanie o to, dlaczego niektóre dzieci odnoszą w wypadkach poważne rany, a niektóre wychodzą z nich bez szwanku, zadała sobie w ramach pracy doktorskiej Marianne Skjerven-Martinsen z NIPH.
Badanie przeprowadzone zostało w ramach projektu "Dzieci w samochodach", nad którym pracują specjaliści z NIPH i Oslo University Hospital. Częścią projektu było badanie na norweskich drogach szybkiego ruchu, które pokazało, że co trzecie dziecko było niewłaściwie przypięte pasami.
Skjerven-Martinsen przeanalizowała z kolegami wypadki drogowe w Norwegii i dowiodła, że niepoprawne zapinanie i przedmioty, które mogą swobodnie przemieszczać się po wnętrzu auta, odgrywają kluczową rolę w umieralności i obrażeniach dzieci.
Okazuje się, że wypadki, w których dzieci odnoszą poważne obrażenia, rozgrywają się głównie na drogach szybkiego ruchu, w weekendy i są to najczęściej zderzenia czołowe na drogach bez barierek oddzielających jezdnie. 9 na 10 dzieci, które odniosły poważne rany lub zmarły w wyniku wypadku, było źle przypięte lub zostało uderzone przez przedmiot znajdujący się w aucie.
Najczęstszym błędem jest niewłaściwe umiejscowienie pasa - pas ramieniowy zamiast opierać się na ramieniu, znajduje się pod ramieniem lub za plecami. Często okazuje się też, że pas biodrowy jest zbyt wysoko na brzuchu. Niebezpieczne są też luźno pozostawione przedmioty, często niebezpośrednio, kiedy ciężkie bagaże przesuwają się, zmieniając położenie tylnego fotela, na którym siedzi dziecko.
Badacze przypominają, że właściwie zabezpieczone dziecko ma mniejsze ryzyko poniesienia obrażeń, nawet w ciężkim wypadku.
Najczęściej odnoszą obrażenia dzieci powyżej 4. roku życia, a najpowszechniejsze rany dotyczą głowy, twarzy, klatki piersiowej i brzucha.
"Obserwujemy, że dorośli chcą chronić swoje pociechy, ale brakuje im wiedzy, co może się stać, jeśli sprzętu nie używa się poprawnie. Celem naszego badania jest określenie skali problemu w powiązaniu ze wzrostem, wiekiem dziecka i rodzajem sprzętu. W ten sposób możemy udzielić rad rodzicom, władzom, a szczególnie przemysłowi motoryzacyjnemu" - podkreśliła Skjerven-Martinsen. (PAP)