Według władz w Berlinie stawka minimalna obowiązuje również kierowców z firm transportowych spoza Niemiec. W praktyce każda firma transportowa, której pojazd przejeżdżałby tranzytem przez terytorium tego kraju, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.
W ubiegłym tygodniu europosłowie z eurokomisarz ds. transportu Violetą Bulc rozmawiali o tym, czy Niemcy mają prawo wymagać stosowania swojej minimalnej stawki wynagrodzenia wobec kierowców ciężarówek przejeżdżających przez ich terytorium. Podczas debaty głos zabrał również eurodeputowany, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski.
Europoseł podkreślił konieczność uwzględniania interesów przede wszystkim tych państw, w których usługi transportowe stanowią znaczny udział w generowanym PKB.
„Dzisiejsza debata na temat warunków zatrudnienia, w tym minimalnych stawek wynagrodzenia obowiązujących w sektorze transportu drogowego, dotyczy bardzo ważnego problemu dla większości krajów europejskich i ich priorytetów w dziedzinie usług. Ma to szczególne znaczenie dla krajów, w których usługi w zakresie transportu drogowego stanowią ważną część gospodarki. Tak jest na Litwie, gdzie usługi transportowe wytwarzają 10 procent PKB. Dlatego rozwiązania unijne w tej sprawie muszą uwzględniać interesy takich państw jak moje" – zaznaczył europoseł W. Tomaszewski.
Eurodeputowany zauważył, że nowelizacja niemieckiego prawa spowodowała poważne kłopoty w innych państwach.
„Ostatnie niedorzeczne regulacje prawne w Niemczech wprowadzające nakaz niemieckiej płacy minimalnej także na przewoźników spoza tego kraju doprowadziły do europejskiego kryzysu w branży transportowej. Jest rzeczą niedopuszczalną, aby ustawy jednego kraju dotyczyły przedsiębiorców z innych państw nieprowadzących działalności gospodarczej na jego terytorium. Korzystanie z tranzytu samochodowego w jakimś kraju nie jest przecież równoznaczne ze świadczeniem pracy przez kierowców w tym państwie. Przepisy niemieckie w tej sprawie są zbyt daleko idące i doprowadziły do zakłóceń na rynku wewnętrznym Unii i ograniczyły swobodę przemieszczania produktów" – do nowych przepisów ustosunkował się W. Tomaszewski.
Poseł do PE zaproponował sposób wyjścia z impasowej sytuacji.
„Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie przez Komisję Europejską starej i sprawdzonej zasady 'kraju pochodzenia' w odniesieniu do podmiotów świadczących usługi transportowe i transport międzynarodowy. W ten sposób unikniemy dyskryminacji przedsiębiorstw i pracowników z nowych krajów członkowskich, dla których usługi transportowe wykorzystujące tranzyt przez kraje trzecie są ważną częścią ich gospodarki" – powiedział podczas debaty europoseł z Litwy.
Komisja Europejska wciąż analizuje skutki tych przepisów.
Komentarze
młody Landsberg chyba sedzi i wymyśla durne pomysły jak ten, by cała Europa zrzuciła się na rekompensatę dla Francji za to, że będzie stratna, gdy nie sprzeda Rosji Mistrala. Co tam zwykłe szaraczki, np rolnicy z Polski czy Litwy, którzy dostają w porównaniu z zachodnimi rolnikami bardzo niskie dopłaty bezpośrednie... Teraz też pewnie wnusio nie zainteresuje się poszkodowanymi przewoźnikami z Litwy, Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej...
Jak nie wiadomo? Próbują udowodnić, że dyskryminacji mniejszości narodowych, o której mówi Waldemar Tomaszewski, nie ma. To jest ich główna działalność, a nie pomoc dla ludzi.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.