"Omawianiu spraw towarzyszyły długie dyskusje, podczas których partia socjaldemokratyczna nie kryła swojego kategorycznego nastawienia przeciwko AWPL. Ugrupowanie „Porządek i Sprawiedliwość" i Partia Pracy próbowały zachować koalicję czterech partii, jednakże socjaldemokraci nalegali, aby AWPL została dodatkowym ugrupowaniem w formacie koalicji „3+1" bez możliwości pracy w Ministerstwie Energetyki. Przypominamy, że na szefa tego właśnie resortu AWPL powtórnie oddelegowała Jarosława Niewierowicza" - czytamy w specjalnym komunikacie AWPL.
AWPL tłumaczy, dlaczego opuściła koalicję.
"Premier Algirdas Butkevičius kategorycznie odrzucił kandydaturę Jarosława Niewierowicza na stanowisko szefa resortu energetyki. W zaistniałej sytuacji uczestniczący w posiedzeniu przedstawiciele AWPL: lider ugrupowania Waldemar Tomaszewski, wiceprzewodniczący partii Leonard Talmont, przewodnicząca i wiceprzewodnicząca frakcji AWPL w Sejmie Rita Tamašunienė i Wanda Krawczonok - oświadczyli, że nie mogą pozwolić na to, by największe partie decydowały o tym, kogo AWPL ma delegować na stanowiska ministra czy wiceministra, na zasadzie młodszego brata AWPL pracować nie będzie, dlatego opuszcza koalicję" - oświadczyło dziś Biuro Prasowe AWPL.
"Komentatorzy podkreślają, że pryncypialna pozycja AWPL jest godna uznania, zaś prawdziwą przyczyną rozdźwięku pomiędzy członkami koalicji są interesy określonych struktur biznesowych, m.in. w resorcie energetyki. Stąd też osobą niewygodną była dla nich wiceminister energetyki z ramienia AWPL Renata Cytacka, która, jako osoba wyjątkowo uczciwa i kompetentna, podczas swojej pracy w resorcie nie poddawała się naciskom i szantażowi grup biznesowych" - tłumaczy Biuro Prasowe.
AWPL oświadczyło, że po odejściu z koalicji zajmie się "patrzeniem na ręce rządzących".
"Pracę w opozycji patrząc na ręce rządzących AWPL uważa za potrzebną, bowiem jest zdania, że dochodzi do wielu nadużyć i przypadków korupcji, zwłaszcza w szeregach socjaldemokratów. Najgorsze jest to, że mało kto w koalicji, oprócz AWPL, myśli o szeregowym obywatelu naszego kraju i jego interesach. AWPL, która cieszy się opinią ugrupowania solidnego i uczciwego, nie może ryzykować dobrą renomą pracując w niejasnych okolicznościach, które, niestety, zachodziły dość często. Koalicja po opuszczeniu jej szeregów przez AWPL nadal posiada większość głosów, który to fakt utrudniał pracę AWPL w koalicji. Przy wrastającej popularności AWPL i w obliczu coraz większej liczby głosów oddawanych na ugrupowanie podczas kolejnych wyborów istnieje duże prawdopodobieństwo, że głosy AWPL będą jeszcze przysłowiowym języczkiem u wagi, co zwiększy szanse na realizację programu partii" - czytamy w oświadczeniu.
AWPL wierzy, że jeszcze będzie członkiem litewskiej koalicji rządzącej.
"W skład litewskiej koalicji rządzącej AWPL wchodziła trzykrotnie: w latach 2000-2001, 2006-2008 i 2012-2014. Dotychczas najlepsza sytuacja miała miejsce w l. 2000-2001, kiedy to jedynie dwa głosy przesądzały o większości i wówczas AWPL udało się obsadzić stanowiska wiceministra oświaty i nauki oraz zastępcy naczelnika powiatu wileńskiego, ale też doprowadzić do przyjęcia przychylnej mniejszościom narodowym ustawy o oświacie. Istnieje szansa, z woli Opatrzności, że taka sytuacja się powtórzy i że głos AWPL będzie tym decydującym podczas formowania większości rządzącej na Litwie" - prognozuje AWPL.
Komentarze
zacznijmy od tego, że AWPL decydując się na koalicję z jakąkolwiek partią, zawsze ma do wyboru większe bądź mniejsze zło. Każda partia litewska prędzej czy później zacznie puszczać oczko do nacjonalistycznego elektoratu, albo załatwiać jakieś swoje "biznesy". Socdemi na początku wiele obiecywali, pojawiało się "światełko w tunelu" dla rozwiązania kwestii waznych z punktu widzenia mniejszości narodowych i grzechem byłoby z tej okazji nie skorzystać. Ale koalicjanci pokazali prawdziwą twarz i niestety ze współpracy nici...
Chwilowo górą jest tradycyjny litewski nacjonalizm i antypolonizm, szczególnie gdy kolejne wybory za pasem, to Litwini demonstrują swoją pogardę do polskości.
Ale możemy być dumni z tego czasu, gdy AWPL współrządziła Litwą. Jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami, a nasi przedstawiciele – stosownie do trudnych okoliczności – wykazali się odpowiedzialnością i fachowością, co przyznawali nawet komentatorzy litewscy, do żadnego z naszych członków rządu nie było zastrzeżeń służb ani co do kwalifikacji (a sprawa Cytackiej była sztucznym pretekstem do rozwalenia koalicji).
Ludzie sami będą oceniać sytuację, nie dadzą się zmanipulować, dlatego prognozuję dobry wynik Akcji w lutowych wyborach.
"Polska nadal oczekuje od rządu litewskiego realizacji zobowiązań wynikających z umów międzynarodowych (m.in. Konwencji Ramowej Rady Europy o ochronie praw mniejszości narodowych oraz Polsko-Litewskiego Traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy z 1994 r.), dotyczących zagwarantowania europejskich standardów ochrony praw polskiej mniejszości na Litwie."
Prowokujesz "gerbemesis".Tomaszewski przypiął tę wstęgę,żeby oddać hołd rzołnierzom którzy tam leżą zabici w walce z dżumą 20 wiku faszyzmem i z rocznicą zakończenia najbardziej krwawej wojny w dziejach świata.A ty,podejżewam jesteś jednym z niedobitków,który gloruje ten reżym i sympatyzuje banderowcom,zabójcom o faszystowsko-nacjonalistycznym zabarwieniu.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.