Przed miesiącem premier Ingrida Šimonytė oświadczyła, że niewykluczone jest, że na jesieni tegoroczny budżet kraju może być zweryfikowany z uwagi na rosnące ceny nośników energii. Tymczasem w tym tygodniu litewska minister finansów po raz kolejny brutalnie rozwiała nadzieje mieszkańców, gdy oświadczyła, że na nowe rekompensaty za energię mieszkańcy mogą liczyć najwcześniej w 2023 roku.
Szefowa resortu finansów Gintarė Skaistė nie odpowiedziała również na pytania dziennikarzy, czy w tym roku mieszkańcy mogą liczyć na wzrost emerytur i świadczeń.
Szacuje się, że na rekompensatę cen energii elektrycznej i gazu będzie w przyszłym roku potrzeba 0,5-1 mld euro. Bodajże najbardziej krytykowany w historii Litwy rząd konserwatystów i liberałów nie opracował jeszcze projektu przyszłorocznego budżetu.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.