Posłowie AWPL-ZChR sprzeciwiają się rozlokowaniu migrantów w Dziewieniszkach i Miednikach
„Zostaliśmy wybrani w okręgach jednomandatowych i reprezentujemy przede wszystkim mieszkańców, którzy zaufali nam w wyborach. Polityka rządzących, która spowodowała kryzys migracyjny, jakiego nasz kraj do tej pory nie doświadczył, obrała taktykę zrzucania wszystkich problemów na barki samorządów rejonów wileńskiego i solecznickiego. Rząd planuje powołanie dużych ośrodków migracyjnych w Miednikach i Dziewieniszkach, przy tym nie informując o swych planach mieszkańców. Po ogłoszeniu stanu nadzwyczajnego o zasięgu ogólnopaństwowym jednym z głównych zadań jest docieranie do ludności z najnowszymi informacjami. MSW działa wbrew strategii ogłoszonej przez samą szefową resortu, który to dokument zakłada, że migranci nie będą zakwaterowywani w miejscowościach zaludnionych bądź w ich sąsiedztwie. Dziewieniszki zamieszkuje 500 mieszkańców, zaś w samym sercu tej miejscowości planowane jest rozlokowanie do 1 tys. migrantów” – oburzenia nie kryła Rita Tamašunienė.
Beata Pietkiewicz podkreśliła, że ani Samorząd Rejonu Solecznickiego, ani jego mieszkańcy nie wyrażają i nie wyrażą zgody na nieprzemyślaną decyzję o zakwaterowaniu w Dziewieniszkach dwukrotnie większej liczby migrantów niż wynosi populacja tej miejscowości: „Tajemnicą poliszynela jest, że pomiędzy planami A, B i C, które mają pomóc w walce z kryzysem migracyjnym, istnieje plan rozlokowania nielegalnych uchodźców w bursie Szkoły Rolniczej w Dziewieniszkach znajdującej się w gestii państwa. O planach tych Samorząd Rejonu Solecznickiego dowiedział się z mediów. Pierwsze spotkanie w tej sprawie zorganizowano w samorządzie dopiero 14 lipca. W planach Rządu jest powołanie w Dziewieniszkach ośrodka dla 500-1000 migrantów. Nie ma na to zgody, ponieważ bursa znajduje się w samym centrum tej miejscowości, w promieniu 50 m są dwa gimnazja, domy mieszkalne, zaś sam internat nie jest ogrodzony. Mieszkańcy Dziewieniszek, których jest zaledwie 500, są oburzeni, mają bowiem wątpliwości, że ich bezpieczeństwo nie zostanie zapewnione w sposób należyty. Jako politycy reprezentujący mieszkańców w swoich okręgach nalegamy na to, by Rząd wziął pełną odpowiedzialność za prowadzoną politykę wewnętrzną i zewnętrzną. Problemu migrantów nie można zepchnąć wyłącznie na samorządy przygraniczne. Nie ma naszej zgody na to, by kryzys był rozstrzygany kosztem jednych z najbardziej zagrożonych rejonów w kraju. Zarówno Rząd, jak i MSW powinny poszukać innych rozwiązań” – oświadczyła poseł.
Beata Pietkiewicz zaznaczyła, że Samorząd Rejonu Solecznickiego jest gotowy, by udzielić tymczasowej pomocy i w tej chwili taka pomoc jest świadczona, tym niemniej ani w Dziewieniszkach, ani w innych miejscach nie ma możliwości na zakwaterowanie tak dużej liczby osób.
Podział migrantów pomiędzy samorządami powinien być równomierny
Rita Tamašunienė podkreśliła, że rejony wileński i solecznicki nie są jedynymi strefami przygranicznymi w kraju. „Bardzo liczymy na to, że rozważania Rządu nie są ostatecznymi decyzjami i rządzący uwzględnią w końcu oczekiwania mieszkańców” – podkreśliła, dodając, że podział migrantów pomiędzy samorządami powinien być równomierny, mamy bowiem do czynienia z kryzysem o zasięgu ogólnopaństwowym. „Bardzo liczymy, że i merowie konserwatywni, i liberalni, jak też ich ojcowizny polityczne również wezmą odpowiedzialność za prowadzoną politykę i wszyscy na równi zmierzą się z konsekwencjami kryzysu” – powiedziała.
Tamašunienė ubolewała, że władze centralne nie opracowały do tej pory długofalowej strategii zwalczania kryzysu. Dodatkowo, jak podkreśliła, rządzący za późno zareagowali na kryzys, ponieważ, dla przykładu, do kraju już trafiło ok. 800 Irakijczyków, których ich kraj pochodzenia z powrotem nie przyjmie w związku z prowadzoną odpowiednią polityką.
Rejony wileński i solecznicki nie mogą stać się zakładnikami kryzysu
Czesław Olszewski oświadczył, że posłowie z ramienia AWPL-ZChR, reprezentujący mieszkańców rejonów wileńskiego i solecznickiego, solidaryzują się z merami tych rejonów i wyrażają swój sprzeciw, by samorządy przygraniczne stały się zakładnikami nierozwiązywanych problemów ochrony granicy państwowej i polityki zagranicznej.
„Nie widzimy możliwości rozwiązywania kryzysu na poziomie lokalnym, w naszych rejonach. Nie można ignorować głosu samorządów i obywateli. W sposób stanowczy oświadczamy, że nie ma ku temu ani dogodnych miejsc, ani możliwości technicznych, ani zasobów ludzkich” – powiedział Czesław Olszewski.
Poseł przypomniał grymasy historii, kiedy to jedynie po 30 latach od runięcia muru berlińskiego sami budujemy nowy mur. „Doskonale pamiętam, jak 9 listopada 1989 r. padał mur berliński, a towarzyszyły temu okrzyki radości ludzi ogarniętych euforią. Dzisiaj zaś pod własnym nosem sami wznosimy mur. Litwa ma nie tylko prawo moralne i polityczne, ale wręcz jest w obowiązku popierać wolnościowe dążenia narodu białoruskiego i pobudzanie zmian demokratycznych, ale wsparcie to nie może przybierać formy eksportu rewolucji do sąsiedniego kraju przypominającej praktyki ZSRS. Reżim polityczny u sąsiadów może zmienić wyłącznie samo społeczeństwo tego kraju, kiedy już dojrzeje do zasadniczych zmian i ich wprowadzania” – powiedział Olszewski.
Oddzielone granicami rodziny nie muszą cierpieć na skutek polityki nieprzyjaznej w stosunku do sąsiadów
Rita Tamašunienė, zwracając się do władz centralnych, podkreśliła, że jeśli już przywódcy państwa decydują się na taką politykę i retorykę względem Białorusi, to konsekwencjami takiego zachowania nie mogą obarczać rejonów wileńskiego i solecznickiego. Rejonów, które z Białorusią łączą więzi diametralnie odmienne, na Białorusi bowiem mieszkają krewni i bliscy rodzin po stronie litewskiej.
Komentarze
a już msz i jego szef młody sajudzista to całkowita katastrofa
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.