We wtorek Sejm w drugim czytaniu odrzucił głosami konserwatystów, liberałów, „chłopów”, socjaldemokratów i posłów z mieszanej grupy zgłoszoną przez posła Zbigniewa Jedzińskiego z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin noweli ustawy lustracyjnej, która przewiduje ujawnienie wszystkich tajnych współpracowników służb specjalnych byłego Związku Sowieckiego.
Za odrzuceniem projektu, na wniosek sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, głosowało 50 posłów, wstrzymało się od głosu 22, a 14 było przeciwko.
Frakcja | Za | Przeciw | Wstrzymano się od głosu |
Ruch Liberalny | 5 | 0 | 0 |
AWPL-ZChR | 0 | 8 | 0 |
Socjaldemokratyczna Partia Pracy | 6 | 0 | 2 |
Partia Socjaldemokratyczna | 2 | 0 | 0 |
Związek Chłopów i Zielonych | 17 | 5 | 19 |
Mieszana Grupa Posłów | 4 | 1 | 1 |
Związek Ojczyzny-Litewscy Chrześcijańscy Demokraci | 16 | 0 | 0 |
Zbigniew Jedziński przed głosowaniem podkreślił, że w 2015 r. nazwiska współpracowników KGB zostały utajnione na okres 75 lat. „Moim zdaniem był to wielki błąd. Bo ustawa lustracyjna została przyjęta z warunkami. Jeden z głównych warunków był taki, że ci, którzy są utajnieni, nie mogą być szantażowani i prześladowani. Niestety, i wtedy, i dziś ten warunek nie jest spełniany” – powiedział Jedziński.
Inicjator projektu ustawy lustracyjnej wielokrotnie przekonywał, że nierozstrzygnięta kwestia lustracji do tej pory stwarza problemy i dla państwa, i dla obywateli. Gdyż byli współpracownicy mogą być szantażowani i wykorzystywani przez osoby mające dostęp do tajnych dokumentów.
Jako argumenty wspierające potrzebę przeprowadzenia powszechnej lustracji przywołał dziś kilka faktów. Otóż w z 1997 roku Vytautas Landsbergis zapytany, czy jako przewodniczący Rady Najwyższej Litwy mianowałby Artūrasa Paulauskasa prokuratorem generalnym, gdyby wiedział, że jego ojciec był funkcjonariuszem KGB, to odpowiedział, że zastanowiłby się. Przypomniał też o tym, że za odtajnieniem wszystkich byłych współpracowników KGB opowiadała się była prezydent Dalia Grybauskaitė, która jeszcze jako kandydatka na Urząd Prezydenta RL powiedziała, że upublicznienie byłych współpracowników tajnych służb ZSRR uchroni ich przed atakami i oskarżaniami.
Poseł zacytował też wypowiedź z 2019 r. Dariusa Jauniškisa, szefa Departamentu Bezpieczeństwa Państwa, który zapytany przez dziennikarzy o to, czy Departament ma dane na temat przypadków stosowania szantażu przez siły zewnętrzne wobec byłych współpracowników KGB, którzy obecnie zajmują stanowiska w instytucjach państwowych, odpowiedział, że „znamy takie przypadki”.
AWPL-ZChR już od kilku lat zabiega o ujawnienie nazwisk tajnych współpracowników służb specjalnych byłego Związku Sowieckiego. Projekt ustawy lustracyjnej frakcja AWPL-ZChR zarejestrowała w Sejmie we wrześniu 2017 r., ale został on odrzucony w pierwszym czytaniu. W 2018 r. frakcja projekt ponowiła i w czerwcu tegoż roku był on przyjęty w pierwszym czytaniu. Dalsze jego rozpatrywanie było długo odkładane. Dziś, w drugim czytaniu Sejm znów odrzucił projekt ustawy lustracyjnej.
Jedziński w rozmowie z naszym portalem powiedział, że ponowne wniesienie projektu do Sejmu możliwe jest po upływie pół roku, a więc już w nowej kadencji parlamentu (obecna kadencja Sejmu kończy się w październiku tego roku). Dodał, że jeśli AWPL-ZChR zdobędzie mandaty poselskie w nowej kadencji, to „na pewno nasza frakcja do projektu wróci, bo to sprawa aktualna i jak podkreślił szef DBP, szantażowanie było, jest i będzie, dopóki nie będzie przeprowadzona należyta lustracja”.
„Była prezydent Dalia Grybauskaitė powiedziała w czasie kampanii wyborczej, że ciężar właściwy byłych infiltrowanych służ KGB w „Sąjūdisie” jest tak duży, że w najbliższym czasie ustawę lustracyjną trudno będzie wcielić w życie. A więc takich osób na pewno jest dużo i strukturach rządowy, i w Sejmie, i wśród sędziów i innych struktur państwowych, dlatego proces lustracyjny jest hamowany. To nie tylko moje zdanie, ale też tych wszystkich, którzy tą ustawę poparli” – powiedział Jedziński.
Komentarze
Brak lustracji i dekomunizacji tak jak w Polsce niesie za sobą poważne katastrofalne skutki:
W wolnej Rzeczypospolitej należało ujawnić zasoby teczek MSW, wyselekcjonować esbeków, a także odsunąć wysokich urzędników PZPR-u od polityki i biznesu przynajmniej na 10 lat - tak to uczyniono np. w Czechach. W Niemczech natomiast zlustrowano nie tylko polityków, ale także wszystkich sędziów i profesorów z byłej NRD (trzy czwarte z nich utraciło pracę, a niektórzy tytuły naukowe).
Uchwalona u nas, po długich bojach z SLD, ustawa lustracyjna jest tak łagodna, że aż śmieszna: nie karze za współpracę, a jedynie za jej zatajenie. Karą jest - i to właśnie śmieszy - czasowy zakaz pełnienia określonych urzędów. Mimo tak łagodnych sankcji politycy SLD próbowali wszelkimi sposobami zablokować najpierw uchwalenie ustawy lustracyjnej, a potem wybrzydzać na procesy lustracyjne. Nie powinno to nikogo dziwić, skoro jak dotąd głównie politycy SLD, wywodzący się z dawnej PZPR, są w grupie kłamców lustracyjnych.
Janutienė pisze, że w czasach sowieckich rodzina Landsbergisów miała uprzywilejowaną pozycję, a wśród jej „opiekunów" byli najwyżsi rangą komunistyczni działacze. Jednym z nich miał być Antanas Sniečkus, który kierował sowiecką bezpieką i był przywódcą partii komunistycznej na Litwie.
Rodzina Landsbergisów cieszyła się licznymi przywilejami: podróże zagraniczne, premie, stopnie naukowe, samochody i mieszkania. Taki specjalny status przysługiwał tylko najbardziej lojalnym osobom – albo tajnym współpracownikom KGB.
Wszystko układa się w całość. Sajudis został "legalnie" wpuszczony na tworzącą się Litwę, gdyż w jej szeregach byli obsadzeni agenci KGB.
Gdy Litwa wybijała się na niepodległość, do Rosji wywieziono 14 tysięcy teczek osobowych pracowników KGB, 5 tysięcy teczek osobowych agentów; zniszczono 36 tysięcy teczek osobowych agentów i blisko 5 tysięcy spraw operacyjnych oraz 417 zbiorów operacyjnych.
Takie DNA odziedziczył wnuczek, który poprowadził swoją partię do odrzucenia ujawnienia nazwisk byłych współpracowników Moskwy!
Brawa za to dla AWPL za odwagę i chęć oczyszczenia swojej przybranej ojczyzny.
Sajudziści jak widać nie bez przypadku są przez zwykłych ludzi uważani a w dużej części postsowieckich aparatczyków i agentów lub współpracowników sowieckich służb - a część pewnie przeszła pod "opiekę" nowych służb saugumowskich
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.