Sędzia Violeta Petkevičienė uzasadniła, że wielojęzyczne tablice zostały odsłonięte podczas oficjalnych ceremonii, z udziałem przedstawicieli mniejszości narodowych i powinny być postrzegane jako elementy dekoracyjne miasta i jego akcenty architektoniczne, symbolizujące więzi miasta z innymi społecznościami i państwami.
„Sąd orzekł, że nie są to tablice oficjalne, nie pokrywają się one z litewskimi nazwami ulic, wszystkie są jednostkowe i różne, dlatego nie mogą być uznane za masowe napisy w innym języku, (...) tablice te nie mają na celu upowszechnianie informacji w języku niepaństwowym czy konkurowanie z językiem litewskim, celem ich zawieszenia nie było umożliwienie osobom mówiącym w innym języku posługiwania się swoim językiem ojczystym” – skomentowała sędzia V. Petkevičienė.
W ocenie Biura Prasowego Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) orzeczenie sądu w sprawie dwujęzycznych nazw ulic w Wilnie jest logiczne i podyktowane wcześniejszym orzecznictwem.
"Sprawa podwójnego nazewnictwa została rozstrzygnięta przed kilkoma laty, wielojęzyczne tablice z nazwami ulic są legalne i jest ich coraz więcej. Przed trzema laty nastąpiło przesilenie, kiedy na dyrektorów administracji samorządów rejonów wileńskiego i solecznickiego nakładano ogromne kary finansowe, jednak wspólnymi siłami mniejszościom narodowym udało się obronić prawo do dwujęzycznego nazewnictwa. Sądy stwierdziły wówczas, że tablice dwujęzyczne są legalne. Inaczej i być nie mogło, bowiem jest to standard w Unii Europejskiej, prawo to zostało również zawarte w Konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych, którą Litwa ratyfikowała w roku 2000 bez wyjątku" - czytamy w komunikacie upowszechnionym dzisiaj przez Biuro Prasowe AWPL-ZChR.
Sprawa nielitewskich nazw ulic w Wilnie, w opinii Biura Prasowego AWPL-ZChR, jest zabiegiem PR obecnych władz Wilna, które mają na celu poprawienie wizerunku pogorszonego głównie w wyniku skandali korupcyjnych.
"Sprawa z dwujęzycznymi tablicami, która znów powróciła na pierwsze strony mediów, jest zabiegiem piarowskim obecnych władz Wilna mającym służyć podreperowaniu reputacji nadszarpniętej zwłaszcza po skandalach korupcyjnych. Natomiast mocną eskalację tego teatru w mediach można ocenić nie inaczej jako akcję piarowską mera Wilna Remigijusa Šimašiusa, który w ten sposób chce przypodobać się mniejszościom narodowym w sytuacji, gdy jego partia, szczególnie po skandalach korupcyjnych, traci poparcie. W tej akcji dostrzegamy cynizm i obłudę, bo mniejszości narodowe przekonały się na konkretnych posunięciach władzy liberalno-konserwatywnej w Wilnie, że władze te są nieprzychylne dla mniejszości narodowych, bowiem pokusiły się na najważniejsze, czyli szkolnictwo. W Wilnie zdegradowano 4 szkoły mniejszości narodowych: A. Puszkina, Saulėtekio, w Leszczyniakach, im. Sz. Konarskiego, za rządów R. Šimašiusa zamknięto polską Szkołę w Jerozolimce, szkołę Centro, miało miejsce słynne wyrzucenie dzieci ze szkoły na Antokolu. Ostatnio władze chcą zamknąć szkołę Senamiesčio. To właśnie ilustruje podejście mera R. Šimašiusa do mniejszości narodowych, a ten tabliczkowy PR ma prowadzić w cień zapomnienia kwestię szkolnictwa mniejszości narodowych. Mniejszości narodowe w Wilnie już dawno poznały się na tym i nie dadzą się nabrać na tanie chwyty piarowskie R. Šimašiusa czynione z udziałem określonych sił medialnych. Natomiast prawo do używania języka ojczystego w życiu publicznym dla mniejszości narodowych gwarantuje Unia Europejska i wspomniana Konwencja ramowa" - poinformowało Biuro.
Już informowaliśmy, że dwujęzyczne napisy zaskarżyła w sądzie pełnomocnik rządu w okręgu wileńskim.
Obecnie w Wilnie zawieszono 9 dwujęzycznych tablic, w tym tablicę z napisem „Warszawska”, którą zresztą zerwano w końcu ub. roku.
Komentarze
Czy to nie godzi w konstytucję w identyczny sposób jak wielojęzyczne nazwy ulic?
Oczywiście pytam retorycznie, bo skoro mogą być nazwy własne sklepów, marek, koncernów w języku innym niż litewski, to tak samo mogą być nazwy ulic (które też są nazwami własnymi) zapisane w języku mniejszości narodowych... I nie łamie to prawa, konstytucji, ani nie zagraża bezpieczeństwu Litwy - a może świadczyć o tolerancji, poszanowaniu i akceptacji obywateli swojego państwa, którzy są innej narodowości
Bardzo przypomina to sytuację ze Stalinem kiedy spotkał się z Andersem i Sikorskim i zapytany o los polskich żołnierzy stwierdził, że zostali zwolnieni i wyruszyli do Mandżurii...
Teraz też mówi się, że wszystko z Polakami na Litwie jest 'okej' w czasie kiedy likwiduje się polskie szkoły, wydano szkodliwą ustawę oświatową itp...
Jak się skończy można zdjąć.
Wilno. Niegdyś Paryż północy - dziś betonowe zagłębie nietolerancji, korupcji i braku gospodarności tej finansowej jak i architektonicznej.
Szkoda Wilna i jego mieszkańców.
czyli z ferajną okińczycowego ZW i PKD, a szczególnie z kumplem Šimašiusa niejakim Aleksem Radczenko.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.