„My, rodzice dzieci szkół polskich, oświadczamy, że z początkiem roku szkolnego ogłaszamy strajk powszechny. Jesteśmy zmuszeni do podjęcia tak radykalnych posunięć ze względu na to, że dotychczas nasze prośby i postulaty nie zostały wysłuchane i zrealizowane" – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez Komitety Strajkowe Szkół Polskich na Litwie, Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie oraz Komitety Obrony Szkół.
Rodzice oświadczyli, że już wcześniej sygnalizowali i próbowali zapobiec destrukcyjnym działaniom władz nastawionym na zniszczenie oświaty mniejszości narodowych, w tym polskiej, zaś strajk powszechny został skądinąd wymuszony przez same władze, które decyzje podejmują arbitralnie, jednostronnie i nieobiektywnie.
„Mimo wielokrotnych protestów i wbrew woli 60 000 mieszkańców, którzy złożyli swoje podpisy przeciwko nowelizacji Ustawy o Oświacie, poprawki weszły w życie 17 marca 2011 roku. Poprawki przyjęto wyłącznie z powodów politycznych i bez najmniejszego przygotowania do jej realizacji ze strony państwa. Wszystkie próby oraz propozycje rodziców, nauczycieli i uczniów nie zostały wysłuchane. Ostatnie wydarzenia w Wilnie w znacznym stopniu pogorszyły sytuację w dziedzinie oświaty. Koalicja liberalno-konserwatywna stosuje szantaż oraz podwójne standardy w oświacie" – ubolewają przedstawiciele placówek oświatowych mniejszości narodowych. Wyniki z maturalnego egzaminu z języka państwowego wskazują na to, że nowy system nauczania i egzamin z języka litewskiego jest nieodpowiedni i wymusza on na naszych dzieciach nadrobienie ponad 800 godz. zaległości w dwa lata. Do dnia dzisiejszego nie ma odpowiednich podręczników oraz odpowiednich programów kształcenia dla dzieci z klas początkowych, które przychodzą do pierwszej klasy i nie znają języka państwowego. Nasze dzieci nie mogą stać się zakładnikami polityków. My, rodzice, musimy bronić praw naszych dzieci. Po 25 latach kompletnie bezowocnych rozmów jesteśmy zmuszeni do podjęcia innych kroków, może one spowodują, że ktoś weźmie pod uwagę nasze prośby" – oświadczyli przedstawiciele szkół mniejszości narodowych na Litwie.
Uczestnicy strajku powszechnego żądają natychmiastowego odwołania dyskryminującej polskie szkolnictwo znowelizowanej Ustawy o Oświacie z dn. 17 marca 2011 roku w części dotyczącej szkolnictwa mniejszości narodowych, zniesienia ujednoliconego egzaminu maturalnego z języka litewskiego, przywrócenia statusu obowiązkowego egzaminu z języka ojczystego (polskiego) na listę obowiązkowych egzaminów maturalnych, pod warunkiem zaliczania punktów z tego egzaminu przy wstępowaniu na studia wyższe, zaprzestania stosowania dyskryminującej praktyki, gdy to priorytetowo traktowana szkoła litewska zostaje zachowana kosztem szkoły mniejszości narodowych, zwiększenia o 50 proc. tzw. "koszyczka ucznia" w szkołach mniejszości narodowych.
Działania władz kraju w stosunku do dzieci polskich i innych mniejszości rodzice określają mianem terroru psychologicznego.
„Nam, rodzicom, leży na sercu dobro naszych dzieci, jednak rządzący nie robią nic, aby polepszyć sytuację w dziedzinie oświaty mniejszości narodowych. Nie godzimy się na eksperymenty na naszych dzieciach. Rządzący zabierają naszym dzieciom dzieciństwo poprzez odbieranie im czasu wolnego, który muszą poświęcić na nadrabianie zaległości powstałych z winy władz po wprowadzeniu nowelizacji ustawy. Zmiany w szkolnictwie muszą następować w porozumieniu z wspólnotami szkolnymi, a tego w naszym państwie nie ma. Nie godzimy się na terror psychologiczny oraz znęcanie się nad naszymi dziećmi" – rodzice są zdeterminowani.
Uczestnicy strajku zapraszają 2 września o godz. 11.00 na Mszę świętą, która zostanie odprawiona przy otwartym oknie Kaplicy Ostrobramskiej. Będzie to wspólna modlitwa w intencji obrony i rozwoju oświaty polskiej na Wileńszczyźnie.
Komentarze
co się zmieniło? bo jakoś nie nic nie widzę, żeby coś podziałało.
Warto zwrócić uwagę na wymowny fakt. Wśród podpisanych są reprezentowani polscy europosłowie ze WSZYSTKICH partii krajowych: PSL, SLD, PiS i PO. To dowód, że sprawy wilniuków są bliskie wszystkim Polakom bez względu na barwy polityczne, od lewicy, przez centrum aż po prawą stronę; zarówno wśród opozycji jak i w partiach rządzących. Można zatem sparafrazować słynne słowa JFK: wszyscy jesteśmy wilniukami !!!
Otoz mowi: Oddajcie cezarowi, co to, co nalezy do cezara(spelnianie obowiazkow obywatelskich-uczciwych nauki i pracy- wobec panstwa), a Bogu to, co nalezy do Boga- po spelnieniu obowiazkow- wspolnie, calymi rodzinami w jednosci z wszystkimi rodakami na Wilenszczyznie, Przy Ostrej Bramie oraz w innych swiatyniach modlic sie do Ojca Niebieskiego przez wstawiennictwo Matki Milosierdzia,dziekujac przede wszystkim za nasze polskie szkoly, o potrzebne dla nas decyzje rzadu Republiki Litewskiej. Czy nie taka postawa bylaby godna ludzi wierzacych, rodzicow rzeczywiscie odpowiedzialnych, bo dajacych przyklad madrego dzialania w obronie swoich praw. Mowic, pisac, spotykac sie w sprawach waznych dla obrony praw, w danym wypadku mniejszosci narodowych rzeczywiscie trzeba, ale, jak sie mowi, 7 razy odmierz, 1 raz odetnij. Boze nam dopomoz.
Oto fragment tego co napisał S.Tarasiewicz : „W swoim oświadczeniu z 22 stycznia 1991 roku „Sąjūdis” opowiedział się za uznaniem języków mniejszości narodowych za języki pomocnicze w administracji lokalnej, za prawem do pisowni nazwisk w języku ojczystym, za jego używanie w nazewnictwie. Poparł też założenia narodowej jednostki samorządowej na Wileńszczyźnie. Później te reglamentacje w pełni znalazły się w uchwałach przyjętych 29 stycznia.
Decyzje, na które czekała spragniona Wileńszczyzna, zapadły. Sadzę, że 29 stycznia br. stanie się doniosłym dniem w historii Wileńszczyzny… Tak, lody ruszyły. Zaznaczę, że nikt z obecnych deputowanych nie głosował przeciwko tym dokumentom. Powstrzymały się tylko dwie osoby”Nna łamach „Kuriera” czytamy pełną radości relację z Parlamentu ówczesnej dziennikarki gazety Jadwigi Bielawskiej. Dziś możemy tylko zastanawiać się, że te dokumenty były tak jednogłośnie przyjęte może właśnie dlatego, że głosujący „za” wiedzieli, że nigdy nie będą zrealizowane?”
Po krótkiej przerwie wakacyjnej ponownie wystartowały sobotnie sabaty na falach Radia znad Willi.
Audycja zwana "6 dzień tygodnia" prowadzona jest przez Renatę Widtmann, żonę litewskiego urzędnika, obecnie zatrudnionego na intratnej posadzie w litewskiej ambasadzie w Warszawie. Dlatego nastawienie pani Widtmann do spraw polskich (szczególnie wobec AWPL) jest oczywiście powtórzeniem kłamstw i nienawiści litewskich propagandystów.
W audycji brał też udział Jacek Komar, czyli doradca obecnego mera m. Wilna Šimašiusa - tego który usilnie próbuje zdławić polskie szkolnictwo metodą buldożerową. Na dokładkę redaktor polskojęzycznej wersji gadzinowego delfi Rotkiewicz.
Głosy rozsądku Ludkiewicza i Andrzejewskiego były tylko szarym tłem do ataków kłamstw i mowy nienawiści siepaczy zgromadzonych w medialnej stajni Okińczyca, starego sprawdzonego litewskiego sojusznika.
Zadaniem tego mętnego towarzystwa jest ponownie rozbijanie jedności polskiego środowiska zdeterminowanego w walce o obronę szkół, sianie zamętu, podsycanie wątpliwości i niepewności. Okińczycowa sfora próbuje zniechęcać do udziału w zapowiedzianym przez Forum Rodziców na 2 września strajku szkolnym i Mszy Świętej w Ostrej Bramie w intencji polskich szkół.
Teraz już tylko czekać kolejnych fałszywych publikacji autorstwa Aleksa Radczenki na ZW oraz Balcewicza na delfi, niezawodnie ci usłużni wyrobnicy powtórzą wszystkie najohydniejsze litewskie kłamstwa wymierzone w obrońców polskich szkół.
Nie dajmy się nabrać na te tanie oszustwa.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.