We środę w wileńskim kościele Ducha Świętego odbyła się Msza św. w intencji szkolnictwa polskiego na Litwie, o zachowanie dotychczasowego jej stanu, o wstrzymanie niekorzystnej reformy i o nową dynamikę rozwoju szkół polskich na Wileńszczyźnie. W kościele licznie się zgromadzili uczniowie, nauczyciele i rodzice nie tylko z polskich szkół, które w ramach reformy są zagrożone zlikwidowaniem. Solidaryzując się licznie się stawiła również społeczność szkół z Ziemi Wileńskiej, które zostały akredytowane.
„Ważne jest, abyśmy każda naszą sytuację życiową podnosili do Pana Boga, pamiętając o słowach Pisma Św., że u Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego też dzisiaj składając Panu Bogu w jego święte, miłosierne ręce również przyszłość naszych szkół wierzymy, że ta modlitwa nie idzie na marne, że ta modlitwa przez wstawiennictwo dzisiejszych patronów Karola Lwangi i 21 towarzyszy zostanie zaniesiona przed tron Boży i wierzymy, że Pan Bóg w swej łaskawości ją wysłucha" – mówił proboszcz kościoła Ducha Świętego Tadeusz Jasiński, celebrując Mszę św.
Podkreślił, że polskie szkoły na Wileńszczyźnie są pięknym przykładem przywiązania do Pana Boga, jest dużo powołań również do kapłaństwa, „dlatego jesteśmy zainteresowani, aby te szkoły istniały, zachowały swój stan i rozwijały się".
„Wierzymy, że Pan Bóg sprawi, iż ludzie, od których to zależy, z troską i poczuciem sprawiedliwości i odpowiedzialności spojrzą na słuszne postulaty, które podnoszą rodzice i uczniowie. Wierzymy, że to zarzewie, które powstaje, będzie ugaszone przez tych, którzy zobaczą, że naprawdę i rodzicom, i dzieciom, również działaczom społecznym na tej sprawie zależy. Mocna postawa jest czytelnym znakiem, że coś tu jest nie tak, skoro ludzie potrafią w różnej formie protestować" – mówił kapłan.
Nabożeństwo celebrował także proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Mejszagole Józef Aszkiełowicz.
Razem ze społecznością modlili się: przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europoseł Waldemar Tomaszewski, starosta sejmowej frakcji AWPL Rita Tamašunienė, mer rejonu wileńskiego Maria Rekść, była wiceminister oświaty i nauki, radna miasta Wilna Edyta Tamošiūnaitė i inni.
Zebrani modlili się za tych, którym nie jest obojętny los Polaków na Litwie. Za uczniów i pedagogów, niezgadzających się na krzywdzące plany wobec ich szkół, aby do końca wytrwali przy Chrystusie, zaś po okresie wakacji mogli się uczyć w dotychczasowych warunkach.
Modlono się także za sprawujących władzę, by zawsze stali na straży obrony godności wszystkich ludzi, by pamiętali o służebnym charakterze ich powołania.
Podczas nabożeństwa zanoszono modlitwy za nauczycieli, którzy nauczali w minionym roku szkolnym, aby za swoją pracę i poświęcenie cieszyli się należną im wdzięcznością i szacunkiem wychowanków oraz godną płacą.
„Chryste, prosimy Cię za wszystkich, którzy walczą o wolność i sprawiedliwość społeczną, aby ich wysiłki przyniosły upragnioną poprawę bytu, prosimy o zachowanie i dalszy rozwój szkolnictwa polskiego na Wileńszczyźnie" – modliła się licznie zebrana społeczność szkolna Ziemi Wileńskiej.
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
http://l24.lt/pl/oswiata/item/72616-modlono-sie-w-intencji-obrony-i-rozwoju-polskiego-szkolnictwa-na-litwie#sigProGalleria59f9e6e4be
Komentarze
Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym miejscu.
Jeżeli Bóg jest z nami, któż przeciwko nam?
Wszakoż trzeba także wiele własnej pracy, odwagi i determinacji, by doprowadzić dzieło do szczęśliwego finału. Co mam nadzieję, że będzie naszym udziałem, i obronimy polskie szkolnictwo na Litwie. To są szkoły nierzadko z chwalebną historią, zacnymi absolwentami, oddanymi pedagogami. Nie damy pogrześć takiej wartości, tym bardziej, że od stanu oświaty zależy wykształcenie, a więc i przyszłość, naszych dzieci. Szczęść Boże!
TO WŁADZE LITEWSKIE NABROIŁY I NIC TEGO FAKTU NIE UKRYJE.
TERAZ MAJĄ SZANSĘ HONOROWO SIĘ WYCOFAĆ I ZAPRZESTAĆ DYSKRYMINOWANIA.
WYSTARCZY WYCOFAĆ USTAWĘ OŚWIATOWĄ Z 2011 I BEZ ZWŁOKI POMYŚLNIE AKREDYTOWAĆ POLSKIE SZKOŁY.
TYLKO TYLE... I AŻ TYLE.
W czasie kiedy wszyscy się jednoczą w trosce i walce o polskie szkoły, jeden z dyrektorów pan Błaszkiewicz najwyraźniej wysługuje się lietuvisom i pozostaje ich stronnikiem. Niestety to jest działanie szkodnickie i zdradliwe. Jego wypowiedzi noszą znamiona zaprzedania władzy, tej władzy która chce zniszczyć polskie szkolnictwo.
Wypowiedzi dyrektora Błaszkiewicza zamieszczone na gadzinowym portalu ZW są ewidentnie na rękę Šimašiusowi oraz konserwatystom, bo to oni obecnie rządzą oświatą w Wilnie. A ich cel jest od dawna oczywisty, to jest ograniczanie i niszczenie polskiego szkolnictwa. Ten proceder, już bardzo mocny za rządu Kubiliusa - w 2011 roku fatalna ustawa oświatowa Steponavičiusa, przyjaciela Šimašiusa - teraz nabiera nowego rozpędu. Niestety Błaszkiewicz jako jedyny dyrektor polskiej szkoły jawnie wspiera te złe działania.
Błaszkiewicz być może trochę się pogubił. Jego śp. matka, nauczycielka, była wspaniałą patriotką. Teraz jego działania są zaprzeczeniem tamtych odważnych i prawych działań i postaw matki. Wstyd, że syn tak się zachowuje, ale trzeba mieć nadzieję, że jeszcze się opamięta i przestanie kalać polskie gniazdo, z którego się wywodzi i któremu powinien służyć, szczególnie jako dyrektor szkoły.
Pan dyrektor będzie miał tematy do przemyśleń.
W Sejmie RP działa Parlamentarny Zespół do spraw Kresów, Kresowian i Dziedzictwa Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej, który powstał w marcu 2013 roku. Na czele 25-osobowego Zespołu stoi poseł Marek Ast, wiceprzewodniczącym jest Michał Jaros. Zespół tworzą polscy posłowie, którzy stanowią niepolityczną grupę osób o poglądach patriotycznych. Zespół ma na celu m.in. poprawę sytuacji Polaków na Kresach oraz przeciwdziałanie instytucjonalnej dyskryminacji Polaków.
Najbliższe posiedzenie Zespołu 11 czerwca będzie poświęcone sytuacji Polaków na Litwie. To już zresztą nie pierwszy raz, gdy polscy parlamentarzyści będą z uwagą przyglądać się sytuacji wilnian.
– Trzeba przypominać władzy, że są liczne sprawy załatwione z Litwą tylko formalnie, a inne bardzo zabagnione, dotyczące głównie polskiej mniejszości, która w zasadzie w osamotnieniu walczy o swoje prawa, o swoje przetrwanie.
- Oczywiście trzeba rozpocząć rozmowy polsko-litewskie od dokładnej analizy postanowień traktatu polsko-litewskiego. Obie strony muszą być zgodne co do interpretacji jego zapisów i praw mniejszości w nich zawartych, bo dziś często Litwini zasłaniają się innym rozumieniem zapisów traktatowych, które uważają za realizowane, gdy z naszego punktu widzenia ewidentnie nie są. I trzeba równolegle nakłonić rząd litewski, także z wykorzystaniem mechanizmów i instytucji międzynarodowych, aby Litwa uchwaliła ustawę o mniejszościach narodowych, gdyż dziś żadne prawo na Litwie nie chroni polskiej mniejszości. Nasza polityka na kierunku litewskim musi być aktywna, konsekwentna i zaangażowana w sprawy naszej mniejszości, by nasi rodacy poczuli, że po obu stronach granicy jesteśmy jednym, dużym Narodem, który dba o siebie.
– Musimy pamiętać, jakie obowiązuje na Litwie prawo oświatowe. W przypadku, gdy funkcjonują obok siebie dwie szkoły – szkoła mniejszości i szkoła, w której dzieci uczą się wyłącznie po litewsku, przeważnie brakuje kompletu uczniów w obu szkołach, a w szkołach polskich na Wileńszczyźnie te braki są przeważnie mniejsze. Ale nawet w takiej sytuacji w pierwszej kolejności zamyka się szkoły mniejszości, gdyż prawo oświatowe nakazuje chronić przede wszystkim szkoły z językiem państwowym. Oczywiście zamysł Litwinów jest taki, aby dzieci z likwidowanej polskiej szkoły były wysyłane przez rodziców do pobliskiej placówki litewskiej, gdzie nie ma nauki w języku polskim. Ponadto ograniczając możliwość nauczania w języku narodowym, de facto umniejsza się prawa mniejszości i prowadzi do dyskryminacji Polaków, przez odbieranie im możliwości wolnego wyboru szkoły. Zresztą prezydent Litwy uważa, że nie ma na Litwie polskiej mniejszości, tylko są spolszczeni Litwini, którzy wymagają relituanizacji. A zatem – jak powiedziałaby Dalia Grybauskaitė – nie można dyskryminować mniejszości, której na Litwie nie ma...
– Protestujący doskonale wiedzą, że znajomość języka narodowego i codzienne posługiwanie się nim jest podstawą do trwania i rozwoju wspólnoty narodowej. Dlatego tak ważna jest polska oświata. Im mniej polskiego języka w litewskiej szkole, tym więcej języka państwowego, a zatem mniej polskości i więcej litewskości na Wileńszczyźnie.
– Te lata protestów to także lata bezradności i braku determinacji polskiego rządu. Widać dostatecznie niemoc MSZ i MEN pod rządami PO, które wyraźnie wycofały się z konsekwentnego zabiegania o realizację i przestrzeganie praw polskiej mniejszości na Litwie. Nie broni się Polaków, ale wręcz wypomina im, że swoimi wygórowanymi żądaniami psują relacje polsko-litewskie. Dlatego nie dziwmy się, że Polacy z Litwy czują się opuszczeni przez obecny rząd.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.