Stypendium to dotarło na Litwę po raz trzeci i jest najwyższą jak dotychczas kwotą. Bon Maturzysty został przyznany na wzór Bonu Pierwszaka – pierwszoklasiści od lat otrzymują tzw. wyprawki, na które składa się wyposażony w przybory szkolne plecak oraz kwota pieniężna (tego roku wyniosła ona 500 zł i otrzymało ją 948 pierwszoklasistów). O wsparcie finansowe maturzystów od lat zabiegała „Macierz Szkolna” oraz Związek Polaków na Litwie. M.in. postulowano przyznanie takiego stypendium podczas wizyty na Litwie w 2014 r. ówczesnego premiera Donalda Tuska, mającej na celu zażegnania kryzysu w stosunkach pomiędzy społecznością polską a władzami Litwy w sprawie akredytowania szkół średnich na gimnazja. Właśnie w roku 2014 pierwszacy po raz pierwszy otrzymali bon w wysokości 1000 zł. Jednak w kolejnych latach obok Bonu Pierwszoklasisty nie zaistniało stypendium dla abiturientów.
Podczas spotkania w Strasburgu z Mateuszem Morawieckim w 2018 r. europoseł Waldemar Tomaszewski znów poruszył kwestię stypendium dla maturzystów i pierwszaków polskich szkół, bo pierwszacy pieniężnych bonów od roku 2016 niestety już nie otrzymywali. Po interwencji premiera w tym roku maturzyści i pierwszacy otrzymali wsparcie na potrzeby edukacyjne. Niestety, w ciągu kolejnych dwóch lat stypendia te nie były znów przyznawane. Podczas tegorocznej majowej wizyty na Litwie premiera Polski Mateusza Morawieckiego doszło do spotkania z przedstawicielami społeczności polskiej. Prezes ZPL i AWPL Waldemar Tomaszewski zwrócił się do premiera z pytaniem, dlaczego decyzja o przyznaniu abiturientom szkół polskich na Litwie Bonu Maturzysty od dwóch lat jest zawieszona, a wsparcie dla pierwszaków zmniejszone. Premier Mateusz Morawiecki obiecał, że sprawa ta zostanie rozpatrzona i pozytywnie załatwiona. Tegoroczna kwota Bonu Maturzysty z pewnością dobrze się przysłuży abiturientom (tego roku w szkołach z polskim językiem nauczania jest ich 754) w realizowaniu celów edukacyjnych, na które stypendium to jest przeznaczone.
3 grudnia bieżącego roku podczas uroczystej kolacji wydanej przez premiera Mateusza Morawieckiego dla uczestników „The Warsaw Summit” prezes ZPL i AWPL Waldemar Tomaszewski w imieniu polskiej społeczności na Litwie podziękował premierowi za operatywną interwencję i wsparcie dla Polaków na Wileńszczyźnie.
Komentarze
A byłoby jeszcze lepiej, gdyby tak rozliczono Falkowskiego i Dzięciołowskiego (i może jeszcze kilku innych) z ich działań, a także zaprzestano finansowania niektórych polskojęzycznych, lecz w treści mocno antypolskich mediów.
Oczywiście, że to nie przypadek - to świadome działanie na szkodę Kresów, a zwłaszcza na szkodę Polaków i ich organizacji.
Potrzebna jest kontrola jakiejś odpowiednej służby w tej fundacji (może Najwyższa Izba Kontroli), bo widać tam wiele nieprawidłowości i prywaty. W upublicznionych mailach ministra Dworczyka do premiera Morawieckiego jest totalna krytyka fundacji, sposobów jej działania i przede wszystkim miażdżąca opinia o Falkowskim i Dzięciołowskim.
"Falkowski zaczął podważać istotę i największy sens polskiej oświaty na Litwie oraz nauczanie wszystkich przedmiotów w języku polskim. Pod koniec sierpnia 2019 roku Mikołaj Falkowski w polskojęzycznych lewicowo-liberalnych mediach podjął próbę zdyskredytowania naszego tradycyjnego, polskiego systemu nauczania na Wileńszczyźnie, który od pokoleń jest skutecznym gwarantem zachowania polskiej tożsamości na Ziemi Wileńskiej oraz nośnikiem polskiej mowy, kultury i historii. Falkowski w sposób niedorzeczny wezwał litewskich Polaków, by porzucili „trwanie przy swoim” oraz stwierdził, że Polacy na Wileńszczyźnie powinni „dostosować się do zmian” biorąc za wzór liberalne koncepcje multikulturowe. Natomiast polski system oświaty na Litwie nazwał w sposób arogancki i pogardliwy „rachitycznym przeżytkiem”. Sugerował branie przykładu z polskiej szkoły w Dyneburgu na Łotwie, zachwalając przy tym jej wielonarodowy charakter jako rzekomo lepszy od systemu polskiej oświaty na Litwie, sugerując jednocześnie przyjęcie tego rozwiązania. Jest to wypowiedź niedorzeczna, gdyż nie bierze w ogóle pod uwagę historycznych uwarunkowań dotyczących polskości na Kresach i wynikających z tego faktu różnic. Z drugiej zaś strony jest to wypowiedź niebezpieczna, a podany przykład szkoły w Dyneburgu chybiony, ponieważ wiosną 2018 roku Łotwa w ramach reformy oświaty zadecydowała, że w ciągu kilku lat w szkołach średnich w tym kraju nauczanie będzie się odbywać wyłącznie w języku łotewskim. Zastosowanie tego modelu na Litwie, do którego nakłania Falkowski, oznaczałoby nieuchronną depolonizację Wileńszczyzny oraz bezwzględną asymilację polskiej społeczności, a w konsekwencji tych procesów doszłoby do jej wynarodowienia."
Powstaje uzasadniona wątpliwość, jak ktoś taki jak Falkowski może stać na czele dużej fundacji rządowej, która dzieli milionowe publiczne środki na działania kresowe, skoro tak wypaczone i chore jest jego spojrzenie na sprawy wileńskie?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.