Sięgając pamięcią w lata dzieciństwa, przypominamy sobie swoich dziadków, opowiadających różne historie. Są wśród nich opowiadania barwne i wesołe oraz te, które wywołują strach. Siedząc przy piecu i zajadając bliny albo gorącą kaszę ziemniaczaną ze skwarkami, wyobrażaliśmy sobie jak to mogło być. Lata mijają, wydarzenia dawnych lat najczęściej stają się nie tak barwne, może niezbyt ważne lub po prostu zacierają się nam w pamięci. Żeby tak się nie stało, postanowiliśmy uwiecznić najciekawsze.
Uczniowie mieli spisywać opowieści dziadków. Do opisów można było załączyć zdjęcia ludzi, dawnych przedmiotów lub domów. Na najlepsze prace czekały nagrody oraz najważniejsze docenienie: publikacja historii w książce „Moja babcia miała na imię…”. Po pewnym czasie, po pokonaniu szeregu trudności, została wydrukowana kolorowa książka. Z pozoru wygląda na zwykłą, a jednak młodzi autorzy są z niej bardzo dumni, ponieważ widzą w niej swoje nazwiska, zdjęcia babć i dziadków. To jest „ich” książka, mogą ją komuś podarować, pochwalić się przed rówieśnikami lub – w przyszłości – przekazać swoim dzieciom i wnukom.
Nazwa książki nie wzięła się przypadkowo. Uczniowie, zaczynając opowieść, najczęściej piszą: „Moja babcia miała na imię... Bronisława. Pamięta tragiczne dla niej lata wojenne, kiedy zginął jej ojciec, który pracował w polu i nie chciał niemieckim żołnierzom oddać resztki zboża” (Dejwid Dirma). Wiktoria Bielak opisała życie swoich pradziadków, którą opowiedział jej dziadek. Pochodził z rodziny wielodzietnej, dzieciństwo przebiegało w okresie wojennym. Zaznał głodu i chłodu, dzieci cieszyły się z każdej kromki chleba, a przy tym zawsze pamiętały o młodszym rodzeństwie. Potrafiły dzielić się, dbać i opiekować młodszymi, jak również cieszyć się z małych rzeczy. Historie Roberta Czyżewskiego i Karoliny Szczastnej z czasów wojennych też są z nutką smutku. Trudne czasy, strach, głód i ciężka praca – to życie codzienne ich pradziadków.
Książkę wzbogacił Jakub Talarek z Bochni opowiadaniem o dawnym Wilnie i Żołnierzach Niezłomnych. Opisuje tam działania wojenne z terenu Wileńszczyzny.
Nie da się przecenić wartości tego projektu. Choć pozornie niewielki, to użyta metoda niezwykle skutecznie buduje to, czego nie potrafią osiągnąć wielkie programy – rozbudzić dumę z własnych korzeni i uświadomić tożsamość. Program jest wyjątkowy, gdyż nie jest samym tylko konkursem z nagrodami. To właśnie fakt opublikowania, opracowania i rozdania rówieśnikom profesjonalnie przygotowanej publikacji działa zachęcająco. Zwykłe, przeciętne historie trafiają do powszechnej świadomości społecznej, urastają do miary legend, podpowiadając, że każda rodzina ma swoją godność, wartość i może być dumna ze zwykłych losów, które były udziałem jej członków. W projekcie tym dzieci ze szkoły, swoim sercem i naturalnością osiągnęły to, co czasem nadaremnie próbują uzyskać instytucje naukowe. Nie ma bowiem lepszego narzędzia do odtwarzania tożsamości jak miłość wobec historii własnej rodziny.
Za sfinansowanie projektu dziękujemy Ambasadzie RP w Wilnie. Kierowaniem projektu ze strony Polski zajmował się Marcin Niewalda, prezes Fundacji Odtworzeniowej Dóbr Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Krakowie i portalu Genealogia Polaków, szatą graficzną – Anna Słota, wydaniem – drukarnia Unidruk w Krakowie. Kierownictwa projektu w szkole podjęła się niżej podpisana z polonistką Teresą Bielak.
W imieniu społeczności Gimnazjum w Grzegorzewie dziękujemy za współpracę. Nasza przeszłość nadaje kształt naszej przyszłości. Żyjemy dzięki przeszłości, a przyszłość będzie żyła dzięki nam.
Krystyna Zienkiewicz,
prezes koła ZPL
Tygodnik Wileńszczyzny
Komentarze
Globalne badania genealogiczne w swoich interesach prowadzą Mormoni w Stanach, Akademia Nauk w Rosji ...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.